Coraz więcej L4 od psychiatry. Lekarki wcale to nie dziwi
Zwolnienie lekarskie od psychiatry jest obecnie jednym z najczęściej wystawianych. - Zmagamy się z bardzo poważnym kryzysem zdrowia psychicznego - i nie jest to wynikiem "mody" czy oszukiwania, a tego, że jesteśmy nadwyrężeni psychicznie - mówi Maja Herman, psychiatrka.
Z informacji podanych przez serwis Hello Zdrowie, który zebrał dane ZUS, zwolnienia psychiatryczne po raz pierwszy w historii znalazły się w pierwszej trójce wszystkich wystawionych zwolnień lekarskich (wyprzedziły je jedynie zwolnienia z powodu przeziębienia i ciąży). W 2024 roku zabrały Polakom 10 mln 700 tys. dni pracy.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: L4 od psychiatry jest obecnie jednym z trzech najczęściej wystawianych zwolnień lekarskich w Polsce. Jest pani tym zaskoczona?
Maja Herman, psychiatrka: Niestety, wcale. Zmagamy się z bardzo poważnym kryzysem zdrowia psychicznego - i nie jest to wynikiem "mody" czy oszukiwania, a tego, że jesteśmy nadwyrężeni psychicznie. Mamy zbyt dużo bodźców dookoła siebie, które powodują, że nasz mózg nie daje rady. Dlatego tak często mówimy teraz o różnego rodzaju kryzysach psychicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Depresja u mężczyzn. Służba zdrowia nie jest gotowa na takich pacjentów
Głównym powodem zwolnień jest silny stres, który pojawia się znacznie częściej u pacjentów niż depresja czy zaburzenia lękowe.
Silny stres, czyli zaburzenia adaptacyjne, znane także jako F43 (kod w wypełnianej przez lekarzy dokumentacji - przyp. red.). Gdyśmy jako psychiatrzy nie reagowali w takich przypadkach zwolnieniami lekarskimi - pacjent byłby dalej aktywny, chodziłby do pracy, miał kontakt z bodźcem, który wywołuje u niego silny stres, poskutkowałoby to jeszcze poważniejszymi problemami.
Jakimi?
Silny stres jest często początkiem depresji, zaburzeń lękowych, a także uzależnień. W niepokoju i lęku pacjenci częściej sięgają po alkohol i substancje psychoaktywne, które są bardzo szkodliwe dla zdrowia.
Jak w takim razie leczy się silny stres?
Odpoczynkiem. Sam stres nie wymaga interwencji farmakologicznej. Jeżeli pacjent przychodzi na wizytę do psychiatry i stwierdza się u niego taki problem, leczenie opiera się na odpoczynku od bodźca wywołującego stres i zwolnieniu, które jest wypisywane na dwa lub trzy tygodnie, czasem dłużej, po czym pacjent wraca do 100 proc. formy.
Jakie objawy zauważają u siebie osoby, które przychodzą do pani z silnym stresem?
Głównymi objawami, na które skarżą się pacjenci, są zmęczenie na początku dnia i trudność w podejmowaniu aktywności, a wieczorem - zaburzenia snu. Dodatkowo, zaburzenia zachowania. Są drażliwi, łatwo się frustrują, wchodzą w konflikty, skaczą sobie do gardeł.
Oprócz tego, przy silnym stresie mamy do czynienia z doznaniami somatycznymi - przyśpieszoną akcją serca, trudnościami w oddychaniu, problemami z układem moczowym i pokarmowym, różnego rodzaju bólami.
Ile czasu mija, zanim zgłoszą się ze swoim problemem? Bo pewnie nie od samego początku mają świadomość, że jest to związane właśnie ze stresem.
Z tym jest różnie. Od pewnego czasu obserwujemy wzrost świadomości psychicznej i widać to w postawach ludzi. Pacjenci bardzo szybko zgłaszają się na wizytę. Czasem jest to jeden, dwa dni silniejszego stresu i już poszukują pomocy psychospecjalistycznej. Oczywiście, odnoszę się do doświadczenia w dużym mieście, bo w takim pracuję. W mniejszych miejscowościach jest to przedłużone w czasie.
Jeden, dwa dni - to nie za szybko?
Za szybko na wizytę u psychiatry, bo psychiatra nic tu nie pomoże. Odczuwanie efektów stresu przed jeden lub dwa dni to naturalny proces, który każdemu może się przydarzyć i nie jest to związane z zaburzeniem czy chorobą psychiczną. Natomiast jeżeli faktycznie czujemy, że ten stres nas "dojechał", to nie wybieramy się do psychiatry, a do psychologa bądź interwenta kryzysowego, który będzie w stanie nam pomóc.
Musimy tu przypomnieć jedną ważną rzecz. Psychiatra to nie psycholog, który wypisuje recepty. Psychiatra to lekarz, który zajmuje się diagnozowaniem chorób. Pacjent może oczywiście przyjść na wizytę w związku z objawami stresu, ale zapewne usłyszy, że nie ma żadnego zaburzenia lub choroby i zostanie odes łany do innego psychospecjalisty.
W ostatnim czasie zauważyła pani wielu pacjentów, którzy są silnie zestresowani?
Tak, choć ja nazywam ich roboczo "wypranymi dopaminoenergicznie". To pacjenci, którzy są przebodźcowani, mają wokół siebie za dużo rzeczy, wszystko ich przytłacza. Mózg wtedy nie wytrzymuje i zaczyna generować różnego rodzaju objawy. Nie mogą jeść, nie mogą spać, funkcjonować. Kłócą się ze wszystkimi i nie czują się sobą. Z jednej strony nie mają na nic siły, a z drugiej - ciągle czują niepokój. To nie jest żadna jednostka chorobowa, a wynik stanu biochemicznego.
Takimi pacjentami są częściej kobiety czy mężczyźni?
Wciąż kobiety. W gabinetach psychiatrycznych mamy zdecydowaną przewagę kobiet, choć ostry stres, związany ze stylem życia, dotyka także mężczyzn. Mężczyźni jednak nieco inaczej funkcjonują i mają inny sposób regulacji biologicznej. Plus, nie chodzą do psychologa, bo nie chcą być postrzegani jako "słabi".
A potrzebują pomocy.
Oczywiście, że potrzebują. Udanie się do psychospecjalisty jest jedną z najodważniejszych rzeczy, jakie możemy zrobić w życiu. To nie jest wcale proste, żeby pójść do obcej osoby i opowiedzieć jej o najintymniejszych kwestiach, czyli o swoich myślach, spostrzeżeniach, sposobie widzenia i odbierania świata.
Często spotykam się z tym, że przed pierwszą wizytą pacjenci bardzo się denerwują. Przychodzą i mówią: "Nie mogłam spać, bo bałam się tej wizyty", "Nie wiedziałam, jak to będzie", "Nie wiedziałem, czy będę wiedział, co powiedzieć", "Nie wiedziałam, czy to dobre miejsce, do którego powinnam się udać. Może przesadzam?". To są takie myśli, które się pojawiają, ponieważ wstydzimy się swojego stanu psychicznego. Wstydzimy się poprosić o pomoc. Złamanie tego wstydu jest bardzo trudne.
Jeżeli już przełamiemy wstyd i stres, co tak naprawdę trzeba zrobić, powiedzieć, by uzyskać zwolnienie od psychiatry?
Powiem pani przewrotnie - wszystko i nic. Bo to nie jest kwestia tego, że pacjent powie mi jakąś rzecz czy wymieni objaw. Psychiatra zbiera wszystko to, co pacjent czuje, jak myśli, jak funkcjonuje i musi umiejscowić to w kontekście kulturowo-społecznym i jednostkowym pacjenta. Dopiero na tej podstawie może wysnuć wniosek, czy on potrzebuje, czy nie potrzebuje zwolnienia lekarskiego. To jest bardzo skomplikowany proces, którego ułożyć się według rozpiski. Wszystko zależy od danego człowieka.
Zapytałam panią o to, ponieważ są osoby, które uważają, że uzyskanie zwolnienia od psychiatry jest dość proste.
Od pacjentów słyszę, że najłatwiej jest im uzyskać zwolnienie od ortopedy (śmiech). Ja wiem, że ludzie tak mówią i że istnieje przeświadczenie, że psychiatrę można oszukać. Chcę jednak zauważyć, że jeżeli ktoś ma tak silną potrzebę, żeby odpocząć i przychodzi do lekarza, któremu zaczyna kłamać, to w tym momencie kłamstwo przybiera funkcję objawu. To też świadczy o tym, że ten człowiek nie jest do końca zdrowy. Bo zdrowy człowiek nie miałby potrzeby prosić o zwolnienie lekarskie. A psychiatra nie jest śledczym i nie dochodzi, czy pacjent kłamie, czy nie. Ma zadziałać zgodnie z objawami.
Poza tym zdarzało się, że pacjenci mówili komuś, że "dostali zwolnienie lekarskie od psychiatry, a udawali", a potem u mnie w gabinecie przyznawali się, że powiedzieli tak, żeby nikt sobie nie pomyślał, że są "słabi". Ludzie nie biorą pod uwagę takich niuansów.
A jak jest w przypadku wypalenia zawodowego? Czy to też pojawia się wśród pani pacjentów?
Tu akurat mamy do czynienia z pewnym problemem, ponieważ nie ma czegoś takiego jak zwolnienie z powodu wypalenia zawodowego. Wypalenie zawodowe to stan, nie zaburzenie czy choroba. Faktycznie powinno być tak, że psychiatrzy mieliby możliwość wypisania zwolnienia lekarskiego z przyczyny wypalenia zawodowego, bo to dałoby im czas na odpoczynek, złapanie oddechu. Mam mnóstwo pacjentów, którzy mówią, że zwolnią się, bo dłużej nie wytrzymają, mają dość pracy. I to jest wypalenie zawodowe. A przerwa na zdystansowanie i zregenerowanie się, zdziałałaby cuda.
Rozmawiała Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.