Blisko ludziDuchy, magia i modlitwy, czyli święta naszych przodków

Duchy, magia i modlitwy, czyli święta naszych przodków

Duchy, magia i modlitwy, czyli święta naszych przodków
Źródło zdjęć: © shutterstock
30.11.2015 10:00, aktualizacja: 26.04.2016 10:12

Na kuchence stoją cztery garnki, a w nich gotują się...

Na kuchence stoją cztery garnki, a w nich gotują się tradycyjne świąteczne potrawy. Są pierogi, są i uszka, jest barszcz i zupa grzybowa. Sianko czeka tylko na umieszczenie pod obrusem, a szopka na ustawienie na kominku. Podobnie wyglądały święta u naszych przodków. Czy wszystkie staropolskie zwyczaje przetrwały jednak do dziś?

Święta Bożego Narodzenia w tradycji polskiej i ogółem chrześcijańskiej poprzedza adwent – czterotygodniowy okres oczekiwania na przyjście Chrystusa. Zygmunt Gloger, polski etnograf i folklorysta, żyjący na przełomie XIX i XX w., w „Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej” (1900-1903) tak opisywał ten czas: „Lud polski, podczas adwentu, jak na Wielkanoc, idzie do spowiedzi, wesoła muzyka i śpiewki milkną wszędzie, bo jak mówi stare przysłowie o patronach, rozpoczynających adwent: Święta Katarzyna klucze pogubiła, Święty Jędrzej znalazł – zamknął skrzypki zaraz”.

Na święta przygotowywano się nie tylko duchowo, ale i – podobnie jak i dzisiaj – pod każdym innym względem. Sprzątano chaty, ozdabiano je i gromadzono zapasy. Nie brakowało w tym czasie również odrobiny magii, gdyż nie opuściła ona polskich domów wraz z przyjęciem chrześcijaństwa. Od dnia św. Łucji lud bacznie obserwował pogodę, ponieważ wierzył, że przepowiada ona przyszłoroczną: pogoda z 13 grudnia zapowiadała styczniową, ta z 14 grudnia lutową itd. Data ta w tradycji staropolskiej była również czasem rozpoczęcia przygotowań do świąt.

Pierwsza gwiazda, jasełka i szopki

Sprzątanie i przystrajanie domu kończyło się w Wigilię. Nazwa tego dnia wywodzi się od łacińskiego czasownika vigilare, który oznacza „oczekiwać”. Podobnie jak dziś, był to czas wyczekiwania na narodziny Jezusa. Opis tradycyjnej polskiej Wigilii znajdziemy m.in. w „Chłopach” (1901-1908) Władysława Reymonta: „W każdej chałupie, zarówno u bogacza, jak i u komornika, jak i u tej biedoty ostatniej, przystrajano się i czekano z namaszczeniem, a wszędy stawiano w kącie od wschodu snop zboża, okrywano ławy czy stoły płótnem bielonym, podścielano sianem i wyglądano oknami pierwszej gwiazdy”.

Pierwsza gwiazda przypominała zgromadzonym przy stole biesiadnikom o Gwieździe Betlejemskiej, zwiastującej narodziny małego Jezusa. Własnoręcznie wykonaną gwiazdą przystrajano także choinki, które pojawiły się w polskich domach i chatach wraz z końcem XVIII wieku. Wśród ozdób królowały wyplatanki ze słomy, w tym słomiane pająki, ozdoby z papieru, opłatka lub wydmuszek. Na choince wieszano także owoce oraz pierniki. Dzieci wykonywały aniołki i aureolki z papieru, które przydawały się także podczas jasełek, czyli bożonarodzeniowych przedstawień.

Z jasełkami wiąże się tradycja ustawiania w kościołach i domach szopek bożonarodzeniowych. Zgodnie z tradycją obrazują one miejsce narodzin małego Jezusa oraz całą Świętą Rodzinę, czasem również wraz z postaciami Trzech Królów. Szczególnie piękne i bogato zdobione są szopki krakowskie, które powstały z inspiracji krakowskimi budowlami, a zwłaszcza Kościołem Mariackim.

Przy stole

Na zasłanym białym obrusem stole zawsze znajdowało się jedno dodatkowe nakrycie. Zostawiano je dla dusz z zaświatów. Dopiero później wolny talerz zaczął symbolizować oczekiwanie na zabłąkanego gościa. Pod obrusem kładziono sianko. Wróżono później z niego – im dłuższa była słomka, którą się wyciągnęło, tym na większe szczęście można było liczyć w następnym roku. Wieczerzę rozpoczynano od podzielenia się opłatkiem i złożenia życzeń. Później następował czas konsumpcji. Zmożeni postem ludzie kosztowali podczas tej niezwykłej nocy wszystkich płodów ziemi. Liczba dań oraz ich rodzaj różnił się zależnie od regionu, jednak wszędzie wieczerzy towarzyszył uroczysty nastrój, zaś potrawy były bezmięsne.

W „Chłopach” znajdziemy następujący opis wigilijnego menu: „Najpierw był buraczany kwas, gotowany na grzybach z ziemniakami całymi, a potem przyszły śledzie w mące obtaczane i smażone w oleju konopnym, później zaś pszenne kluski z makiem, a potem szła kapusta z grzybami, olejem również omaszczona, a na ostatek podała Jagusia przysmak prawdziwy, bo racuszki z gryczanej mąki z miodem zatarte i w makowym oleju uprużone, a przegryzali to wszystko prostym chlebem, bo placka ni strucli, że z mlekiem i masłem były, nie godziło się jeść dnia tego”.

Wizyta w stajni, modlitwy i pasterka

Wieczór nie mógł również obyć się bez czytania Biblii, wspólnych modlitw, udziału w pasterce i… wizyty w obórce. Wierzono bowiem, że tego dnia zwierzęta rozumieją ludzką mowę i czasem również potrafią przemówić. Szanowano je w Wigilię i nawet dzielono się z nimi opłatkiem, gdyż zgodnie tradycją to między bydlątkami narodził się Jezus.

Po ucztowaniu, jak pisze w „Chłopach” Reymont: „Kto był żyw, do kościoła ciągnął, ostały ino po chałupach całkiem stare, chore albo kaleki”. Kościół tego dnia był przyozdobiony świerkami i rozświetlony wieloma świecami. Msze odprawiano w języku łacińskim, ksiądz zaś stał odwrócony tyłem do wiernych, twarzą zaś do ołtarza. Kazania natomiast wygłaszał z ambony. Śpiewano wiele kolęd. Uroczystość trwała długo i kończyła się często nad ranem.

Święta i Nowy Rok

Boże Narodzenie stanowiło czas odpoczynku. Jedyną pracą gospodarską, której nie zaniedbywano tego dnia, było karmienie zwierząt. Obowiązkowo udawano się też wtedy do kościoła. 26 grudnia, w dzień św. Szczepana, wszyscy ponownie szli do świątyni. Podczas mszy ksiądz święcił przyniesione przez gospodarzy ziarno. Wierni obrzucali nim też kapłana i siebie nawzajem, co miało przypominać o ukamieniowaniu świętego. Tego dnia rozpoczynano też kolędowanie.

Ten czas tak opisuje Zygmunt Gloger: „Od Bożego Narodzenia do Trzech króli świętowano wieczory, które dotąd lud w wielu okolicach »świętymi« nazywa. Przez całe te wieczory śpiewano kolędy o narodzeniu Chrystusa Pana, proste, naiwne, piękne. Chodzono z szopką, czyli jasełkami, z gwiazdą itd. Dotąd w wielu stronach młodzież, przebrana za Heroda, jego hetmana, żołnierzy, śmierć i djabła, przedstawia scenę z podań Pisma świętego”. Po świętach rozpoczynało się oczekiwanie na Nowy Rok lub Objawienie Pańskie, obchodzone 6 stycznia. Daty te rozpoczynały zapusty, czyli czas hucznego biesiadowania, trwający aż do środy popielcowej. Wyprawiano wówczas bale i organizowano kuligi oraz polowania.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także