Dziecko wyszło z domu, a sąsiedzi wzywają policję

Szkoły są zamknięte, ale osoby do 16 roku życia w dni robocze do godz. 16 muszą przebywać w domach. Oto, co dzieje się, gdy wychodzą.

Policja patroluje ulicePolicja patroluje ulice
Źródło zdjęć: © East News
Kasia Niewiadomska

A co się stanie, jeśli bez dorosłych pójdą do sklepu, czy podjadą komunikacją na dodatkowe zajęcia? Może dojść do nieprzyjemnej sytuacji. Dorośli mogą wezwać policję, a policjanci odwiozą dziecko do domu i sprawdzą, dlaczego uczeń nie jest na lekcjach.

- Społeczeństwo jest w miarę zdyscyplinowane. U nas w ostatnim czasie nie odnotowano takich zdarzeń. Podejrzewam, że rodzice tego pilnują - mówi Robert Koniuszy, rzecznik policji z warszawskiego Mokotowa.

Kto wyprosił chłopca? Nikt nie miał prawa

Warszawskie Centrum Handlowe. Jest piątek, kilka minut po godz.13. W jednej z sieciowych drogerii trzy nastolatki. Na oko mają nie więcej jak 12-13 lat. Oglądają kosmetyki.

Wybierają krem, kupują i wychodzą. - Nie reaguje pani? Powinny być w domu - zwraca uwagę kasjerce jeden z klientów. - Nie jesteśmy od tego. Miały maseczki. Miały pieniądze. Zostały obsłużone - tłumaczy kasjerka.

Zupełnie inaczej potraktowano 14-letniego syna pani Marty z Warszawy w ostatni poniedziałek. Chłopak sam jechał autobusem miejskim na lekcję angielskiego. Miał nawet przy sobie zaświadczenie od mamy.

Z pojazdu wyrzucili go kontrolerzy biletów. - Powiedzieli, że nie obchodzi ich, gdzie syn jedzie. Ma iść do domu, bo nie ma godz. 16 - opowiada nam pani Marta.

Dodaje, że syn chciał nawet zadzwonić do niej, ale nie pozwolili mu. Nie chcieli oglądać też zaświadczenia. - Syn wysiadł z autobusu, bo trudno 14 -letniemu chłopcu kłócić się z dorosłym mężczyzną. Na lekcje poszedł na piechotę - 5km. Zdążył na ostatnie 15 minut – żali się kobieta. I dodaje, że kontrolerzy nie mieli prawa wypraszać jej syna z pojazdu. Dziecko nie jest w stanie swoich praw egzekwować przed kimś, kto nie chce go nawet słuchać i traktuje jak zbira - narzeka kobieta.

Tomasz Kunert rzecznik stołecznego ZTM jest zszokowany tą sytuacją. - Pierwszy raz słyszę o takim przypadku. Kontrolerzy nie mają prawa wyprosić nieletniego, od przestrzegania obostrzeń jest policja, nie my - tłumaczy w rozmowie z nami.

Sprawdził dokładnie i okazało się, że w poniedziałek o godz. 14, w autobusie linii 173, z którego wyproszono nastolatka, nie powinno być kontrolerów. - Byli tam rano. Może ktoś się doczepił do młodego człowieka, udając kontrolera? Ktoś mógł się podszyć pod nich - uważa Tomasz Kunert.

Sami kierowcy czy motorniczowie w komunikacji miejskiej nie zajmują się młodymi wagarowiczami. - Ich zadaniem jest bezpieczne prowadzenie pojazdów. Chcąc zapewnić pasażerom najwyższą jakość usług. Nie nakładamy na nich innych zadań. Poza tym określenie wieku osoby na podstawie wyglądu jest trudne i mogłoby prowadzić do wielu nieporozumień - zauważa Krzysztof Balawejder, prezes wrocławskiego MPK.

Przypomina, że w ubiegłym roku dwukrotnie pracownicy pomogli w odnalezieniu kilkulatków, którzy umknęli rodzicom. - Ale nasi pracownicy nie będą ścigać wagarowiczów - dodaje prezes Balawejder.

Zapewnia też, że kontrolerzy biletów wrocławskiego MPK zostali wyczuleni na problem młodych pasażerów bez opieki przed godz. 16. - Mogą im tylko zwrócić uwagę, ale nie mają prawa wyprosić z pojazdu - zapewnia prezes Balawejder.

Odwiozą dziecko do domu

Pani Magda z podwarszawskiego Piaseczna jest mamą 13-letniej Zuzi i rocznego Bartka. - Córka w przerwie między zajęciami musiała wyjść do sklepu po baterie, bo się wyczerpały w myszce do laptopa - opowiada. Ona sama gotowała obiad i zajmowała się rocznym synkiem.

- Sklep mamy 100 metrów od domu. Córka wróciła przerażona, bo starsze małżeństwo krzyczało na nią i dzwoniło na policję. Nawet nie pomyślałam, żeby dać jej zaświadczenie, to było bardzo blisko - opowiada kobieta.

Edyta, mama trójki dzieci z Lublina, nie wypuszcza swoich pociech z domu przed godz. 16. - My bardzo restrykcyjnie stosujemy do wszystkich zakazów i nakazów - opowiada.

Przyznaje, że sama z okna swojego bloku widzi, że na tzw. długiej przerwie uczniowie chodzą między blokami w czasie niedozwolonym.

- Moja córka opowiadała, że policjanci gonili jakiegoś 8-latka, w ciągu dnia, gdy powinien być w domu na lekcjach. Dzieciak wyszedł na chwilę po napój i batonik, a gdy tylko opuścił sklep, podjechał radiowóz i tak się przestraszył, że uciekł do lasu. Nie wiem, co było dalej. Ale widzę, że policja na to bardzo zwraca uwagę i pilnuje - mówi pani Edyta.

Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej, mówi, że ta formacja nie zajmuje się nieletnimi na ulicach w godzinach zakazu. - Każdy obywatel może zwrócić uwagę, my też możemy porozmawiać - wyjaśnia Marek Anioł.

Podkreśla, że wszystkimi sprawami nieletnich zajmuje się ustawowo policja. - My jak mamy interwencję, że nieletni jakiś czyn popełnił to i tak wzywamy policjantów. Ale nie odnotowaliśmy takich przypadków, żeby wzywać policję, że uczniowie są na wagarach - dodaje rzecznik krakowskiej straży.

Okazuje się, że szwędające się po ulicach dzieci to nie problem. - Nie docierają do mnie takie informacje, a docierałyby gdyby były jakieś jaskrawe przykłady naruszenia przepisów prawa, wykroczenia czy przestępstwa i żeby małoletni chodzili po ulicy, i wybijali szyby. Takich przypadków nie stwierdzamy - mówi nam Robert Koniuszy, rzecznik komendy policji na warszawskim Mokotowie.

Jego zdaniem społeczeństwo jest w miarę zdyscyplinowane. - Podejrzewam, że rodzice pilnują tych kwestii i nikt nie chce wydać 30 tys. zł na to, że ktoś wbrew zakazowi wyszedł z domu - uważa Robert Koniuszy.

Także mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, w rozmowie z nami przyznaje, że w Poznaniu nie ma problemu z wagarującymi uczniami.

- Policjanci zwracają uwagę na to, czy dzieci przed 16 rokiem życia są bez opieki do godz. 16 - zapewnia.

Co zrobiliby mundurowi, gdyby natknęli się na dziecko? – Odprowadzili do domu, a jeśli tam nie byłoby nikogo dorosłego, zabrali go na komisariat i tam młoda osoba poczekałaby na opiekuna - wyjaśnia mł. insp. Andrzej Borowiak.

Czy rodzicom za wałęsanie się dzieci w godzinach zakazanych grożą jakieś sankcje? - To zależy od sytuacji. Na pewno nie ukarzemy nikogo za to, że dziecko poszło po zakupy, bo mama jest chora - tłumaczy policjant.

Dodaje, że np. w przypadku wałęsającego się bez opieki 10-latka, którego pijana matka spała w domu, to w takiej sprawie skierowalibyśmy wniosek do sądu rodzinnego o zbadanie, czy nad dzieckiem sprawowana jest właściwa opieka.

- Do każdej sytuacji podchodzimy indywidualnie. Każdą wyjaśniamy z rodzicami. Jeśli nastolatek sam jedzie na dodatkowe zajęcia związane z nauką - to ma do tego prawo - podkreśla rzecznik wielkopolskiej policji.


Wybrane dla Ciebie

Wygrała w sądzie ze stalkerem. Teraz mówi do mężczyzn. "Nie radzę"
Wygrała w sądzie ze stalkerem. Teraz mówi do mężczyzn. "Nie radzę"
Ważny zabieg w październiku. Wiosną nie będzie ani jednego szkodnika
Ważny zabieg w październiku. Wiosną nie będzie ani jednego szkodnika
Rozstali się po 21 latach. Nigdy nie wzięli ślubu
Rozstali się po 21 latach. Nigdy nie wzięli ślubu
Jest znany jako "Dr. Pluskwa". Tak mówi o zarobkach
Jest znany jako "Dr. Pluskwa". Tak mówi o zarobkach
Jedyna Polka w Konkursie Chopinowskim. Zaapelowała do słuchaczy
Jedyna Polka w Konkursie Chopinowskim. Zaapelowała do słuchaczy
"Pewni w sieci". Rusza 4. edycja kampanii edukacyjnej
"Pewni w sieci". Rusza 4. edycja kampanii edukacyjnej
Poznał ją, gdy była nastolatką. Została jego drugą żoną
Poznał ją, gdy była nastolatką. Została jego drugą żoną
Zagrał "znachora". Tak wyglądały jego ostatnie miesiące
Zagrał "znachora". Tak wyglądały jego ostatnie miesiące
Ten masaż działa jak lifting. Mówi się o nim "Kobido 2.0"
Ten masaż działa jak lifting. Mówi się o nim "Kobido 2.0"
Kupiła dom. Pokazała wnętrza. "Poszukiwania trwały rok"
Kupiła dom. Pokazała wnętrza. "Poszukiwania trwały rok"
Wcześnie została babcią. Była gwiazda TVN miała 34 lata
Wcześnie została babcią. Była gwiazda TVN miała 34 lata
Urodziny spędziła w szpitalu. "Przeszłam zabieg laparoskopowy"
Urodziny spędziła w szpitalu. "Przeszłam zabieg laparoskopowy"