Dzień - nie dla prawdziwych - kobiet
To "święto" kojarzy się ze zwiędłym rachitycznym goździkiem wręczanym kwiatem do dołu, z ofiarowaną w prezencie parą rajstop i kwitowaniem tego prezentu na specjalnej liście oraz - co najgorsze - z poklepywaniem ciężko pracujących kobiet w fabrykach przez kierowników, dyrektorów i pierwszych sekretarzy partii. Brrr!
16.03.2010 | aktual.: 21.06.2010 15:07
To "święto" kojarzy się ze zwiędłym rachitycznym goździkiem wręczanym kwiatem do dołu, z ofiarowaną w prezencie parą rajstop i kwitowaniem tego prezentu na specjalnej liście oraz - co najgorsze - z poklepywaniem ciężko pracujących kobiet w fabrykach przez kierowników, dyrektorów i pierwszych sekretarzy partii. Brrr!
Mowa o 8 marca, tzw. "dniu kobiet" obchodzonym w czasach PRL z wielką pompą, a przez kobiety tolerowanym tylko dlatego, że wtedy zmuszone byłyśmy tolerować każdą głupotę. I jeszcze dlatego, że w sklepach - dzięki tym pierwszym sekretarzom - nie było nic, więc nawet para rajstop zasługiwała na uwagę.
I tak było przez kilka dekad - te goździki, te rajstopy, te pokwitowania i poklepywania. Te kroniki filmowe, co pokazywały robotnice w zakładach, które odwiedził pan polityk i obdarował. Trwało to przez lata i dlatego dobrze zostało zapamiętane. Dziś - z prostych racji handlowych - reklama próbuje przekonać kobiety, że "święto" jest świetne, bo to dobra okazja, by coś dostać. Jednak współczesne kobiety nie tak łatwo jest przekupić. Nie tylko zresztą żenujące wspomnienia są powodem, dla którego prawdziwa kobieta nie obchodzi "dnia kobiet", a prawdziwy mężczyzna nie uważa, że powinna...
Nie wszystkie kobiety są nasze...
Powiadają, że "wszystkie dzieci są nasze" - jest w tym pewne uproszczenie - ale chodzi o to, że każdy dorosły ma moralny obowiązek troszczyć się o dzieci, nawet cudze, gdy np. widzi, że są w niebezpieczeństwie czy też, że się zachowują nierozsądnie. Z kobietami nie jest tak prosto - a nawet jest wręcz odwrotnie. Kobieta jest na tyle świadoma, że potrafi wybrać sobie mężczyznę, który zostanie jej mężem i na którego będzie mogła liczyć. Jest to relacja indywidualna i intymna. Obcy mężczyźni nie muszą się o nią troszczyć i uważać, że mają do tego prawo. Tymczasem tzw. "święto kobiet" jest anty-indywidualne. Ono zakłada, że wszystkie kobiety tego dnia mogą być (a może nawet muszą) przez każdego mężczyznę w jakiś sposób uszanowane. Bo ona jest kobietą, a on jest mężczyzną. Nic bardziej mylnego: każda kobieta jest inna, a prawdziwa dama chce być uznawana za wyjątkową, więc identyfikacja przez płeć jest dla dla niej po prostu upokarzająca. I żaden prawdziwy mężczyzna nie chciałby, by, z racji jakiegoś "święta",
jego narzeczona była zaczepiana przez kolegów z pracy...
Święta i... po świętach
Prawdziwym mężczyznom zdradzę też pewien sekret: kobiety mają bardzo dobrą pamięć - zwłaszcza do spraw sercowych. Będą więc dobrze i długo pamiętać każde brzydkie zachowanie, bo to je bardzo rani. Jeśli więc chcecie uszanować swą narzeczoną, lepiej nie zakładajcie, że wystarczy 8 marca być dla niej miłym, a 7 i 9 oraz przez inne dni marca i roku być takim sobie.
Jednak jest to właśnie typowe dla tego "święta" - mężczyzna "odrabia" szacunek, bo ona jest kobietą, a potem następuje dzień jak co dzień. W ten sposób kobieta zapamięta zwłaszcza tę przykrość sprawioną jej przed i po, a winić będzie - nie bez racji - właśnie obchody 8 marca.
Będą Was kusić, że 8 marca to okazja do wyrażenia wdzięczności kobiecie za jej uczucia, trudy, starania etc. Jeśli jednak chodzi o okazje, to są znacznie lepsze - związane z Waszą miłością, Okazje Prawdziwe: jej urodziny i imieniny, rocznica Waszego spotkania, zaręczyn, a potem każda rocznica ślubu, a nawet rocznice drobnych, a ważnych dla Was wydarzeń.
Żadne "święto kobiet" nie może się równać z obchodami rocznicy Waszego poznania się, bo nie ma prawdziwej kobiety, na której nie zrobiłoby wrażenia, że jej narzeczony tak ceni sobie pamięć o tym spotkaniu!