Blisko ludziDziewice po trzydziestce. "Terapeuta pomógł mi zaakceptować ten aspekt siebie"

Dziewice po trzydziestce. "Terapeuta pomógł mi zaakceptować ten aspekt siebie"

Marlena ma 30 lat. Nigdy nie uprawiała seksu, bo nie miała z kim. Takich kobiet jak ona jest więcej. I nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem i szacunkiem, jaki się im należy.

Są zawstydzane, bo nie uprawiały seksu. Dziewice po trzydziestce nie mają lekko
Są zawstydzane, bo nie uprawiały seksu. Dziewice po trzydziestce nie mają lekko
Źródło zdjęć: © 123RF
Aleksandra Kisiel

18.08.2020 16:11

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kobieca seksualność to jedna z tych klatek, do których mało kto się zmieści. Używana jako narzędzie kontroli ma pomóc utrzymać kobiety w ryzach. I tak te, które korzystają z niej jako młode dziewczyny, albo robią to często, dostają etykietę łatwych, czy wręcz – dziwek. Te, które z seksualności nie korzystają i nie manifestują jej, albo robią to po swojemu, w najlepszym przypadku zostaną określone dziwaczkami.

Za młoda seks, za stara na dziewictwo?

Jak nie zrobisz, tak zawsze twoja seksualność będzie wykorzystana przeciwko tobie. I nawet dziewictwo, wynoszone na ołtarze przez kościół, konserwatystów i niektórych mężczyzn, może być bronią wykorzystaną przeciwko kobiecie. Bo pojęcie 30-letniej dziewicy nie mieści się w głowach ani liberałów, ani konserwatystów. Bo dziewica po trzydziestce albo jest religijną fundamentalistką, albo jest tak wyzwolona, że nie chciał jej żaden facet.

Obrazek, który zakłada, że to normalna dziewczyna, z dużego miasta, z fajną pracą i dobrym wykształceniem mało komu przychodzi do głowy. A właśnie taką dziewczyną jest Marlena. Ma 30 lat. Jest dziewicą. Teraz potrafi to powiedzieć głośno, a słowo "seks" wypowiada bez zająknięcia się. –To efekt trzech lat pracy z terapeutą, który pomógł mi zaakceptować ten aspekt siebie – wyjaśnia.

Lęk przed ciążą odziedziczyła po mamie

Bo w przypadku Marleny brak inicjacji seksualnej nie wynikał z pobudek religijnych. Choć jej rodzina z pewnością odegrała ważną rolę. - Jak tylko zaczęłam dojrzewać, to słyszałam w domu, "żebym w ciążę tylko nie zaszła". Mama, babcia, ciocie dodatkowo tłumaczyły mi, że nie mam co się spieszyć z seksem, że najważniejsza jest nauka. Więc myślę, że to wpłynęło na moje podejście. Na studiach zakochiwałam się platonicznie w kolegach, ale ostatecznie nie wychodziło nic poza wzdychaniem do nich. I tak lata leciały – tłumaczy Marlena. W pewnym momencie zorientowała się, że wszystkie inne koleżanki mają "to" już za sobą.

- Nawet nie wiesz, jak ciężko jest być dziewicą w moim wieku. Dużo rozmawiałam o tym z moim psychologiem. Długo wydawało mi się, i czasami to wraca, że ja po prostu jestem wybrakowana, że coś jest ze mną nie tak, że inni posiedli jakąś tajemną wiedzę, a ja stoję jako "ta ostatnia" i nie wiem niczego… Walczę z tym, ale są takie momenty, że jest mi zwyczajnie przykro, obwiniam się, że czekałam na kogoś wyjątkowego i co mi z tego przyszło – mówi smutno. Szczególnie dotykają ją wypowiedzi w mediach.

- Czuję się sprowadzana do tej jednej kwestii w moim życiu. Kiedyś po jednym artykule, w którym padło sformułowanie, że "stare dziewice" mają problemy natury seksualnej i generalnie "coś z nimi nie tak", popłakałam się. Chciałabym myśleć o sobie, że jestem ambitną młodą kobietą z dużymi pokładami empatii, miłą, serdeczną, dobrą. A są tacy, którzy widzą tylko dziwoląga, bo z nikim nie poszłam do łóżka – mówi Marlena, która nigdy nie była w stałym związku. Nie zmierzyła się więc jeszcze z koniecznością powiedzenia partnerowi, że jest dziewicą.

5 proc. populacji

I z pewnością jej sytuacja nie jest wyjątkowa. Badania przeprowadzone w Japonii mówią, że 10 proc. osób po 30. roku życia nie ma na swoim koncie żadnego heteroseksualnego doświadczenia erotycznego. Amerykańskie statystyki szacują, że ok. 5 proc. ludzi między 30. a 39. rokiem życia nigdy nie uprawiało seksu. Można przypuszczać, że polski odsetek dziewic jest podobny. Mimo to nawet w gabinecie ginekologicznym dorosła kobieta, która jest dziewicą, może spotkać się z krytyką i złym traktowaniem.

Po takich doświadczeniach Marlena przez lata unikała kontrolnych wizyt u ginekologa, choć wie, że nie było to mądre. - Kiedy poszłam po wieloletniej przerwie, trafiłam na młodą lekarkę. Była taka miła, że kiedy padło rutynowe pytanie o aktywność seksualną, to się rozpłakałam. Powiedziałam, że strasznie się wstydzę, że jestem dziewicą. Nigdy nie zapomnę reakcji tej lekarki. Stwierdziła: "Niech się pani cieszy! Wie pani, ile chorób wenerycznych panią ominęło?" Obie się roześmiałyśmy – wspomina i dodaje, że przy każdej wizycie musi informować lekarzy, że jest dziewicą, aby odpowiednio dobierano wzierniki i metody badania.

Brak edukacji rodzi problemy

Klaudia Pawicka, seksuolog, która miała pacjentki dziewice, widzi kilka przyczyn, dla których dorosłe kobiety opóźniają inicjację seksualną. – Pierwsza kwestia to lęki. Jak choćby lęk przed ciążą, który często jest wdrukowany młodej kobiecie przez matkę czy rodziców. Z tym wiąże się też religijność, zwłaszcza podejście kościoła do seksu. Ma on pełnić rolę prokreacyjną, a antykoncepcja jest zabroniona, więc znów wraca nam lęk przed niechcianą ciążą – tłumaczy i dodaje, że decyzja o dziewictwie może wynikać z pobudek zdrowotnych.

– Jeśli kobieta cierpi na dyspareunię czy pochwicę, seks kojarzy jej się z bólem. Nic więc dziwnego, że tego bólu chce uniknąć. Te problemy w dużym stopniu rozwiązałaby edukacja seksualna, ale tej w Polsce praktycznie nie ma – mówi i zaznacza, że z jej perspektywy i podzielają to zdanie wszyscy edukatorzy seksualni, rozmawianie z młodymi ludźmi o seksie nie sprawia, że natychmiast zaczynają go uprawiać.

– Gdyby mama pani Marleny nie sprowadzała seksu do kwestii niechcianej ciąży, kobieta zapewne nie miałaby lęków z tym związanych. Lęków bardzo często nieuświadomionych. Pacjentki, które do mnie trafiają, często uważają, że to dziewictwo jest problemem. Dopiero w trakcie terapii okazuje się, że problem jest gdzie indziej, a brak inicjacji seksualnej to tylko jego objaw.

Pierwszy raz jak z filmu

Kolejna kwestia, na jaką zwraca uwagę seksuolożka, to wyidealizowany obraz "pierwszego razu" propagowany przez media. – W ten sposób powstaje ogromna presja, żeby być idealną. Wiele kobiet, uwięzione między kościelną wizją seksu a tym, co podpowiada porno, nie czują się na siłach, by zacząć życie seksualne. Z jednej strony mają poczucie winy, grzechu z drugiej – nie wyglądają i nie zachowują się jak gwiazdy porno. A przecież ani jedna, ani druga wizja seksu nie jest bliska prawdzie – podsumowuje.

Marlena ma świadomość, że w Polsce wiek inicjacji seksualnej to ok. 18 lat. Ale podkreśla, że z niczym nie będzie się spieszyć. Jest mądrą dziewczyną i nie dała się omamić hollywoodzkiej, cukierkowej wizji idealnego "pierwszego razu" z "tym jedynym".

- Chcę uprawiać seks z kimś, kto mi się podoba, do kogo mam zaufanie, a niekoniecznie ma to być osoba, z którą będę w związku. Oczywiście, pewnie bym tak wolała, ale dziś sobie myślę, że nie jest to warunek konieczny – mówi Marlena.

Zdaniem Klaudii Pawickiej to bardzo zdrowe podejście do seksu. – Dobrze jest uwolnić się od presji oczekiwań i traktować seks przede wszystkim jak seks. Nie dopisywać mu znaczeń, nie uważać, że jest narzędziem szatana czy sposobem na osiągnięcie czegoś w związku. Jest fizjologiczną potrzebą, którą można realizować na różny sposób – kwituje seksuolożka.

Komentarze (704)