Dziwaczne poglądy starożytnych Greków i Rzymian na temat kobiecej fizjologii
Starożytni uważali kobiety za niedoskonałe, rozwiązłe istoty, których rozkosz jest uzależniona od… spermy. Niezwykle dużo wysiłku wkładali przy tym w wymyślanie niestworzonych teorii na temat kobiecego ciała. Zwłaszcza względem macicy ponosiła ich fantazja. Jak postrzegali ten niepozorny organ?
25.01.2019 19:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Kiedy kobiety utrzymują stosunki z mężczyznami, są zdrowsze, w innym wypadku marnieją. Albowiem, z jednej strony, macica podczas stosunku nawilża się i przestaje być sucha; otóż kiedy jest sucha, gwałtownie i bardziej, niż tego trzeba, kurczy się, kurcząc się zaś, gwałtownie przysparza cierpienia ciału” – stwierdzał sam Hipokrates (…).
Potwór w kobiecym łonie
Starożytni mieli duży talent do wymyślania cudów na temat macicy. Platon uważał ją niemal za ukrytą w kobiecym ciele bestię, która chce rodzić dzieci. Areteusz z Kapadocji, grecki lekarz z I wieku n.e., sprecyzował, że macica „to zwierzę zawieszone w podbrzuszu za sprawą skrzydeł bądź błon połączonych z biodrami”!
Z braku sensownego zajęcia ten zwierz miał wędrować po ciele, miażdżyć organy, atakować serce, a nawet dusić. Lekarstwem dla usychającej macicy mogła być…masturbacja. Zdaniem Galena dzięki niej młode dziewczęta mogły pozbywać się nadmiaru energii seksualnej i dalej żyć cnotliwie, czekając w spokoju na mężów.
Antyczni filozofowie zajęli się szczegółowo także kwestią kobiecego orgazmu. Sprzeczali się na jego temat – dyskutowali na przykład, czy u kobiet dochodzi do wytrysku ich własnego nasienia, a zwłaszcza czy kobiecy orgazm jest potrzebny, by doszło do zapłodnienia. (…) Hipokrates (V–IV wiek p.n.e.) uważał, że podczas orgazmu kobieta ejakuluje wewnątrz swego łona, czyli bez jej seksualnego zaspokojenia trudno będzie Grekowi doczekać się potomka. Arystoteles (IV wiek p.n.e.) podważył to stanowisko: kobiecy orgazm nie był według niego potrzebny do zapłodnienia.
W czasach cesarstwa rzymskiego Soranus (I–II wiek n.e.) podkreślał, że płód powstaje po zmieszaniu się nasienia męskiego z „żeńskim”, a kobieca rozkosz jest w tym procesie pomocna. Wreszcie zaś Galen (II–III wiek n.e.) wrócił do teorii Hipokratesa, a jego dzieła wywarły wielki wpływ na nauki medyczne w kolejnych epokach – w średniowieczu i w renesansie, w chrześcijańskiej Europie i w świecie arabskim.
Pożądanie nie przystoi damie
A jednak greccy i rzymscy bogowie czasem żądali od swych wyznawców, by pojawili się przed nimi „czyści” lub żyli w czystości przez pewien czas. Zdarzały się też kobiety „skazane” na dziewictwo. W całej Grecji znano Pytię – wieszczkę poświęconą bogu Apollonowi.
W jej przypadku błona dziewicza nie była jakąś świętością, jak później dla filozofów chrześcijańskich. W istocie rzeczy dla Greków błona ta w ogóle nie istniała. Lekarze jej nie identyfikowali. W przypadku wieszczki chodziło więc nie o błonę, lecz o to, by zachowała całe ciało dla bóstwa (…).
Z kolei w Rzymie czystość ślubowały słynne kapłanki bogini Westy. Wybierano je na okres trzydziestoletni spośród dziewczynek z patrycjuszowskich rodów. „Wybór na westalkę był najwyższym zaszczytem, jaki mógł spotkać Rzymiankę. Dziewczynki w wieku sześciu czy siedmiu lat pewnie jeszcze sobie z tego nie zdawały sprawy, dopiero potem orientowały się, jaki spotkał je honor. Mieć córkę westalkę to był symbol prestiżu” – potwierdza znaczenie tej funkcji historyk starożytności Paul Roberts.
Choć była to funkcja bardzo prestiżowa i nie dożywotnia, przynajmniej kilka z kapłanek nie wytrzymało. Po klęsce pod Kannami w 216 roku p.n.e., gdy Hannibal ze swoimi Kartagińczykami stanął u bram Wiecznego Miasta, wykryto, że niepowodzenia wojenne mogą być efektem gniewu bogów – za zdradę dwóch westalek, które złamały śluby czystości. Nazywały się Opimia i Floronia. Jedną zakopano żywcem, druga popełniła samobójstwo. Kochanka Floronii, który pozbawił ją cnoty, pobito na śmierć (…).
Mijały wieki, a moraliści wciąż kobietom nie ufali. Ich krytyce nie było końca. Dziś królują dowcipy o żonach wykręcających się przed mężami od „małżeńskich obowiązków”, w starożytnych kawałach atakowano rozerotyzowane małżonki.
Na przykład: „Młody człowiek powiedział do żony, a była lubieżna: »Pani moja, co zrobimy? Czy będziemy jeść śniadanie, czy kochać się?«. A ona: »Jak chcesz! Ale w domu nie ma nic do jedzenia!«”. Pewien Grek utyskiwał w utworze Plutarcha, że „uczciwym kobietom nie przystoi ani samym żywić żądzy, ani być ich przedmiotem”. Utyskiwano na rzekomą damską rozpustę, sięgając choćby do historii mitycznego króla Krety Minosa i jego żony Pazyfae zakochanej w byku – nawet jeśli nie uważano jej za prawdziwą, to traktowano jak trafną metaforę.
Adam Węgłowski - Redaktor magazynu „Focus Historia", w którym zajmuje się m.in. tropieniem historycznych zagadek. Współpracuje również z „Przekrojem". Wydał kilka powieści, np. „Noc sztyletników" i „Czas mocy", a także książki popularnonaukowe, m.in. „Bardzo polską historię wszystkiego" i "Wieki bezwstydu". Prowadzi bloga Historyjki.
Antyczna sztuka kochania w książce Adama Węgłowskiego pt. „Wieki bezwstydu”. Kliknij i kup z rabatem w księgarni wydawcy
Zainteresował Cię ten artkuł? Na łamach portalu CiekawostkiHistoryczne.pl przeczytasz również jakim horrorem był poród w starożytności.