Blisko ludziFarmaceuta jest dziś jak lekarz. "To duża odpowiedzialność"

Farmaceuta jest dziś jak lekarz. "To duża odpowiedzialność"

Pomoc farmaceuty jest nieoceniona. Nie każdy wie choćby, że może wystawić receptę. I nie każdemu wiadomo, że dziś jest to na wagę złota. - Aptekarze mierzą się też z problemami: czy stan pacjenta jest taki, żeby pojechał na SOR, czy powinni wezwać pogotowie - mówi nam jedna z farmaceutek.

Anna Wyrwas jest magistrem farmacji i pracuje w aptece w Gdańsku
Anna Wyrwas jest magistrem farmacji i pracuje w aptece w Gdańsku
Aleksandra Sokołowska

23.09.2020 15:22

Według informacji zawartych w serwisie Ministerstwa Zdrowia i NFZ pacjent.gov.pl, ponad 90 proc. Polaków ma zaufanie do farmaceutów. W polskich aptekach pracuje ok. 27 tys. farmaceutów, którzy każdego dnia udzielają około 2 mln porad zdrowotnych. W rozmowie z nami ci przyznają, że w czasie pandemii z pewnością robią to częściej. Trudny dostęp do lekarza sprawia, że na aptekarzach ciąży duża odpowiedzialność. Bo przecież chodzi o zdrowie Polaków.

Anna Wyrwas jest magistrem farmacji i prowadzi blog "Będąc Młodym Farmaceutą". Prężnie działa też w mediach społecznościowych, gdzie edukuje na temat interakcji leków, prawidłowego ich stosowania, racjonalnej suplementacji, a także opowiada o absurdach i ciekawostkach z życia aptekarza. Na swoim profilu walczy także z pseudomedycyną. Na co dzień pracuje w aptece w Gdańsku.  

Zawód: aptekarz

Jak zauważa Anna, aptekarz jest w tej chwili postrzegany jako pomoc doraźna, gdy nie można skontaktować się ze medykiem. - Mamy możliwość wystawiania recept farmaceutycznych i w czasie pandemii jest to dobre rozwiązanie. Teraz jest tak, że zanim spotkamy się z lekarzem, to umawiamy się na teleporadę. Dopiero po rozmowie telefonicznej lekarz decyduje, czy potrzebna jest wizyta w gabinecie. I to dla ludzi jest pewne utrudnienie. Pomoc w aptece dostajemy praktycznie od razu - zauważa farmaceutka.

I podkreśla, że trzeba pamiętać o tym, że aptekarz też ma wiedzę na temat leków, suplementów diety, a także chorób i jest w stanie doradzić pacjentowi albo odesłać go w odpowiednim momencie do lekarza czy innego specjalisty.

Nie zapominajmy, że farmaceuta ma możliwość wypisania recepty farmaceutycznej, gdy jest zagrożenie zdrowia pacjenta, a nie ma on jak skontaktować się z lekarzem. Nie jest to jednak obowiązek, lecz przywilej i wiele zależy od sytuacji. W czasie pandemii jest to duże ułatwienie przy utrudnionym dostępie do lekarza.

Suplement dobry na wszystko?

Farmaceutka z Gdańska zauważa też, że klienci coraz częściej kupują suplementy. - Gdy pojawia się reklama takiego specyfiku, to automatycznie pytają o niego w aptece. Nie można mówić, że suplementy diety z reguły są złe. Jestem zwolenniczką racjonalnej suplementacji i jeśli już się na nią zdecydujemy, to można wybrać dobrej jakości suplement diety o dobrym składzie. Oczywiście, że są na rynku też te wątpliwej jakości, o kiepskim składzie, bez badań, nieznanej firmy. Pamiętam, że kiedyś pojawił się produkt na odchudzanie, który zawierał domieszki amfetaminy. W kwestii mądrej suplementacji najlepiej skonsultujmy się z zaufanym farmaceutą - zaznacza.  

Jak przyznaje Wyrwas, w pracy spotyka się z sytuacjami, gdy pacjenci chcą się wygadać, opowiadają o swoim życiu rodzinnym i osobistych tragediach. - Jesteśmy powiernikami nawet i sekretów pacjentów, nie tylko jeśli chodzi o stan zdrowia, ale i o rodzinę, relacje. Wysłuchujemy, tak po prostu po ludzku. Wbrew powszechnej opinii, nie tylko starsi się zwierzają - mówi.

Zdarzają się też śmieszne sytuacje. Np. przekręcanie nazw leków przez pacjentów. - Jest przy tym dużo śmiechu. Tabletki ze skrzata polnego, zamiast ze skrzypu polnego, mleko Debilon, zamiast Bebilon, maść z zęba diabła, zamiast maści z czarciego pazura, liść sedesu zamiast liść senesu. Takie pomyłki w nazewnictwie traktujemy z przymrużeniem oka. Wszyscy się śmieją, nikt się nie obrusza - mówi Wyrwas.

"To duża odpowiedzialność"

Monika Domżałowicz, która prowadzi w Płocku aptekę 4 Pory Roku, zgadza się ze stwierdzeniem, że teraz na farmaceucie ciąży zdecydowanie większa odpowiedzialność.

- Kontakt telefoniczny z lekarzami to nie tylko utrudnienie dla młodych. Wiele osób starszych ma problemy ze słuchem i się do tego nie przyznaje. Spotykamy się z tym codziennie. Starsze osoby nie mają pojęcia, co powiedział lekarz podczas teleporady, słyszą co drugie słowo. Wiele osób z tego powodu rezygnuje z teleporad. Wtedy przychodzą do farmaceuty. Aptekarze mierzą się z problemami: czy stan pacjenta jest taki, żeby pojechał na SOR, czy powinni wezwać pogotowie, a może zaproponować leki. To duża odpowiedzialność - mówi Domżałowicz.

Jak zauważa farmaceutka z Płocka, dobrym rozwiązaniem w czasie pandemii są recepty farmaceutyczne. Aptekarze często z tego korzystają w przypadku pacjentów, których znają i wiedzą, jaka jest historia ich choroby. - Te osoby boją się iść do przychodni, bo wiedzą, że mogą potraktowane źle. Że niektórzy lekarze są niemili, że odsyłają ich w nieskończoność. W takich sytuacjach aptekarze starają się pomóc - opowiada.

Magister Domżałowicz jest zdania, że pracę farmaceutów utrudnia to, że pacjenci nie znają kodów recept, numerów PESEL - często podają je źle, robi się wtedy zamieszanie.

Z kolei na pytanie, co zaskoczyło ją szczególnie w czasie w czasie pandemii, odpowiada zaś: Ewenementem jest to, że dzieci prawie nie chorowały. Odkąd otwarto przedszkola i szkoły, znów do aptek przychodzi się po leki na przeziębienie..  

Farmaceutka z Płocka zauważa też, że pacjenci często proszą o tańsze zamienniki. I bywa, że wstydzą się kupować pewne wyroby medyczne. Kobiety mają problem z lekami na infekcje intymne, z testami ciążowymi. Natomiast panowie leki na poprawę erekcji kupują zawsze dla kolegi.

Domżałowicz jest zdania, że na drogie suplementy diety i parafarmaceutyki często łapią się osoby starsze. - Spotykam się z wieloma pytaniami o "leki", które są reklamowane w prasie kolorowej: na żylaki, na ból kręgosłupa, na wrzody. Skalę tego zjawiska zobaczyłam właśnie podczas pandemii koronawirusa. W aptece, którą prowadzę sporo osób pyta o te wyroby. Odradzamy wtedy zakup. Ich źródło jest niewiadome, tak jak i skład - podsumowuje.

"Nieraz wystarczy dobre słowo"

To, że podczas pandemii jest zdecydowanie więcej pacjentów, którzy przychodzą po poradę czy zapytać o leki, zauważył także Jacek Szaparkiewicz, który pracuje w Aptece na Rynku w podwarszawskim Raszynie. - Z moich obserwacji wynika, że ludzie starsi niechętnie korzystają z teleporad, wolą przyjść do apteki i skorzystać z pomocy aptekarza. Te osoby mają różne wymówki jeśli chodzi o teleporady, a szkoda, bo uważam, że to świetne narzędzie - stwierdza aptekarz.

Jak podkreśla, wizyta u farmaceuty może czasem zastąpić wizytę lekarza. - W mniej poważnych schorzeniach warto porozmawiać z aptekarzem. Wiele aptek przepisuje receptę "na ratunek", czyli farmaceutyczną i to jest dobre rozwiązanie na czas pandemii. My będziemy dopiero to wprowadzać. Do tego rozwiązania trzeba dobrze znać pacjenta, tak jak lekarz, czyli mieć wgląd w historię jego choroby - mówi magister farmacji.

- Pacjenci przychodzą do farmaceuty i mówią o schorzeniach, wtedy aptekarz doradza lek. Jeśli jest problem z receptą, to jesteśmy w stanie wydać lek, a pacjent później dostarcza receptę. Ale to są tylko zaufane osoby, które dobrze znamy - podkreśla farmaceuta.

I dodaje, że pacjenci, z którymi spotyka się w pracy, często potrzebują rozmowy. Porada aptekarza wiele im daje. - Często wystarczy dobre słowo, żeby poprawić im samopoczucie - kończy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (275)