Blisko ludziFaustyna Kowalska – przewodniczka Jana Pawła II

Faustyna Kowalska – przewodniczka Jana Pawła II

Faustyna Kowalska – przewodniczka Jana Pawła II
Źródło zdjęć: © PAP
30.04.2016 09:45, aktualizacja: 30.04.2016 16:48

Pisząc o niej, nie uniknie się przedrostka „naj”. Jest autorką „Dzienniczka” - najbardziej znanej w świecie polskiej książki. Dzieło to, tłumaczone na wiele języków, stało u podstaw encykliki papieża Jana Pawła II „Dives in misericordia” („O Bogu bogatym w miłosierdzie”).

Pod jej kierunkiem powstał także jeden z najsłynniejszych wizerunków Chrystusa – obraz Jezusa Miłosiernego. Napisała również „Koronkę do Bożego Miłosierdzia” - jedną z najbardziej popularnych modlitw współczesnych czasów.

Faustyna Kowalska, zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, została 30 kwietnia 2000 roku kanonizowana przez papieża Jana Pawła II.
Pochodzący z Polski Ojciec Święty był wielkim czcicielem siostry Faustyny. To za jego przyczyną zniesiono w 1978 roku, wydaną w 1959 roku przez Stolicę Apostolską, notę zabraniającą szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego w formie przekazanej przez tę zakonnicę.

Obraz
© (Faustyna Kowalska została 30 kwietnia 2000 roku kanonizowana przez papieża Jana Pawła II, fot. wikimedia commons public domain)

Mistyczka czy cyklofreniczka?

Faustyna zawsze budziła wiele kontrowersji. W 1999 roku profesor Jerzy Strojnowski, naukowiec z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, postawił tezę, że cierpiała ona na cyklofrenię. Polemikę z tym stanowiskiem podjęła Henryka Machej, doświadczona psycholog kliniczna z kilkudziesięcioletnim stażem, która uznała, że nie ma podstaw do kwestionowania stanu psychicznego Faustyny Kowalskiej. Stanowisko psycholożki korespondowało z wynikami badań psychiatrycznych siostry Faustyny przeprowadzonymi w 1933 roku. Psychiatra Helena Maciejewska wydała wówczas oświadczenie o jej „doskonałym zdrowiu psychicznym”.

Zainteresowanie stanem psychicznym prostej zakonnicy nie powinno dziwić. Jako kandydatka na ołtarze musiała zostać gruntownie „prześwietlona”. Jakiekolwiek nierozwiązane wątpliwości nie tylko uniemożliwiłyby jej kanonizację, ale też zanegowały propagowany przez nią kult „Bożego Miłosierdzia.”

O tym, że tak się nie stało, zdecydował w 1965 r. biskup Karol Wojtyła, który kilka lat później został papieżem. Otworzył wtedy proces informacyjny przed beatyfikacją Faustyny. Jako kardynał w 1967 r. ten proces zakończył i przekazał materiały do Rzymu. - W 1978 roku. Kongregacja Nauki Wiary, "biorąc pod uwagę wiele oryginalnych dokumentów, nieznanych w 1959 r., głęboko zmienione okoliczności i opinię wyrażoną przez wielu polskich ordynariuszy", ogłosiła "Notyfikację o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego według Siostry Faustyny Kowalskiej", która zawiesiła zakaz Świętego Oficjum z 6 III 1959 roku - czytamy w artykule "Święci w życiu Jana Pawła II: Święta Faustyna Kowalska" na wortalu jp2w.pl.

Jak wytłumaczyć kult, jaki wytrawny intelektualista papież-filozof żywił do prostej, niewykształconej zakonnicy, która edukację zakończyła po trzech latach nauki w szkole podstawowej?
Może rozwiązanie tajemnicy tkwi w życiorysie przyszłej świętej?

Obraz
© (Faustyna Kowalska w wieku 18 lat, fot. wikimedia commons public domain)

Już jako siedmiolatka chciała zostać zakonnicą

Helena, bo takie imię otrzymała na chrzcie świętym, urodziła się 25 sierpnia jako trzecie spośród dziesięciorga dzieci w chłopskiej rodzinie Stanisława i Marianny Kowalskich. W domu nie przelewało się, więc dziewczynka bardzo szybko musiała zacząć zarabiać. Mając niespełna 16 lat, poszła, jak to się wtedy mówiło, „na służbę” do zamożnych rodzin - najpierw w Aleksandrowie Łódzkim, a potem w Łodzi.

Pracodawcy nie mogli jej się nachwalić. „Miła, grzeczna, pracowita. Była aż za dobra. Taka dobra, że nie ma słów na to” – wspominała po latach Marcjanna Sadowska, właścicielka sklepu spożywczego przy ul. Abramowskiego 29 w Łodzi, której Helena pomagała w opiece nad trójką dzieci.

Młoda dziewczyna oddawała siebie bez reszty. U pracodawców zastrzegała sobie tylko czas na codzienną mszę św., spowiedź oraz odwiedzanie chorych i konających.
Kowalska podchodziła bardzo poważnie do spraw wiary. Bóg był dla niej zawsze najważniejszy. Już jako siedmioletnia dziewczynka pragnęła zostać zakonnicą, ale rodzice, choć także bardzo religijni, nie wyrażali na to zgody.

Postawiła na swoim, gdy skończyła 18 lat. Pojechała do Warszawy, gdzie obkolędowała liczne klasztory. Wszędzie jej jednak odmawiano przyjęcia – ze względu na ubóstwo.
Próbując zarobić choć na najmniejszy posag do zakonu, podjęła pracę jako pomoc domowa w rodzinie Aldony i Samuela Lipszyców w Ostrówku. I tu pracodawcy byli nią zachwyceni. Gospodyni myślała nawet… o wydaniu jej za mąż.
Helena miała jednak inne plany.

„Niepozorna, bez posagu, czy najmniejszej wyprawki”

Gdy stanęła u furty kolejnego klasztoru - Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – nie zrobiła specjalnie dobrego wrażenia.
„Niepozorna, wiek troszkę spóźniony, dosyć wątłej kompleksji, służąca, z zawodu kucharka, a przy tym nie posiadająca nie tylko posagu, ale nawet najmniejszej wyprawki. Nic nadzwyczajnego, ot, zgłosiła się taka mizerotka, wątła, biedna, bez wyrazu, nic obiecującego” – tak, po wstępnym oglądzie kandydatki, relacjonowała matka Małgorzata Gimbutt przełożonej generalnej matce Leonardzie Cieleckiej.

Kto wie, czy Heleny nie odprawiono by z kwitkiem, gdyby nie przełożona klasztoru matka Michaela Moraczewska, która postanowiła osobiście z nią porozmawiać. Po krótkiej rozmowie zakonnica uznała, że dziewczyna nadaje się do zakonu.

Obraz
© (Pokój Faustyny Kowalskiej, fot. PAP)

1 sierpnia 1925 roku Helena Kowalska przekroczyła progi zakonnej klauzury. „Czułam się niezmiernie szczęśliwa, zdawało mi się, że wstąpiłam w życie rajskie” – zapisała w „Dzienniczku”.

30 kwietnia 1926 roku umarła Helena, a narodziła się Faustyna – takie imię otrzymała w trakcie zakonnych obłóczyn.
Młoda zakonnica pracowała w praktycznie wszystkich klasztorach swego zakonu w Polsce. Była w Warszawie – na Żytniej, Wilnie, Krakowie, Warszawie – na Grochowie, Kiekrzu koło Poznania, Białej, Płocku.

Obraz Jezusa Miłosiernego

Właśnie w Płocku, do którego przybyła w czerwcu 1930 roku, rozpoczęła się jej misja. 22 lutego 1931 roku, jak zapisała w „Dzienniczku”, ujrzała w swej zakonnej celi Chrystusa w białej szacie. „Prawą rękę miał wzniesioną do błogosławieństwa, a lewa dotykała szaty na piersiach, skąd wychodziły dwa promienie: czerwony i blady”. Chrystus powiedział zakonnicy, co skrupulatnie zanotowała: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie.”

Wkrótce wieść o widzeniu Faustyny rozniosła się po klasztorze. Część sióstr podeszła do tych rewelacji bardzo sceptycznie. Ich zdaniem, konfraterka padła ofiarą złudzenia. Były też ostrzejsze oskarżenia – o histerię. Szykanowaną siostrę wzięły w obronę pozostałe zakonnice, które uznały, że musi być blisko Boga, skoro w pokorze znosi tyle cierpienia.

Ostatecznie spekulacje wokół prawdziwości wizji Faustyny przecięli spowiadający ją kapłani – na czele z ks. Michałem Sopoćko (także wyniesionym później na ołtarze). Ksiądz ten, wykładowca teologii pastoralnej na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, pomógł zakonnicy w znalezieniu artysty, który wedle jej wskazówek wykonał „obraz Jezusa Miłosiernego.”

Malowanie obrazu powierzono Eugeniuszowi Kazimirowskiemu. Do tworzenia tego dzieła przystąpił on w styczniu 1934 roku, a pracę zakończył w czerwcu tegoż roku.

Pierwsza publiczna ekspozycja wizerunku Chrystusa Miłosiernego nastąpiła w Wielkim Tygodniu 1935 roku. Obraz zawisł na trzy dni w Ostrej Bramie, zwracając uwagę wszystkich wiernych.

Faustynie Kowalskiej wydawało się, że jej misja została już ukończona. Tak jednak nie było. W prorockiej wizji, jak zaznaczyła w „Dzienniczku”, zapisała „Koronkę do Miłosierdzia Bożego”.

Była świadoma do końca

Życie Faustyny zbliżało się do końca. Od lat organizm jej trawiony był przez gruźlicę płuc. Dwukrotnie, w 1936 i 1938 roku, przebywała w krakowskim szpitalu chorób zakaźnych na Prądniku.

Wycieńczona chorobą zakonnica zmarła 5 października 1938 roku o godzinie 22:45 w klasztorze w Krakowie-Łagiewnikach. Jak zanotowano „do ostatniej chwili zachowała świadomość.”

Faustynę Kowalską pochowano 7 października. Spoczęła w grobowcu na cmentarzu zakonnym w Łagiewnikach. W pogrzebie nie uczestniczył nikt z jej bliskich. Przyszła święta nie chciała, by uboga rodzina ponosiła koszty podróży.

Witold Chrzanowski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (551)
Zobacz także