Drugi mózg. "Jelita wpływają na naszą kondycję psychiczną"
- Na mikrobiom jelitowy składają się bakterie i inne mikroorganizmy zamieszkujące nasze jelita. Okazuje się, że mogą one wpływać na funkcjonowanie naszego mózgu, w tym na nasze samopoczucie - tłumaczy Elżbieta Lange, psycholożka i psychodietetyczka.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski: Mówi się, że jelita to nasz drugi mózg. Co to dokładnie oznacza? I czy takie określenie jest w ogóle uzasadnione?
Elżbieta Lange, psychoterapeutka, psychodietetyczka: Częściowo jest uzasadnione. Bo choć jelita nie pełnią funkcji poznawczych, to zawierają ok. 100 mln neuronów, co czyni je największym systemem nerwowym – zaraz po mózgu. Stworzenie przez matkę naturę tak rozbudowanego układu nerwowego jedynie w celu trawienia i transportu pożywienia byłoby nieekonomiczne. Naukowcy uznali, że w jelitach musi kryć się coś więcej niż tylko układ trawienny i zaczęli się im przyglądać.
I co odkryli?
Okazało się, że układ nerwowy jelit może działać niezależnie od mózgu. Samodzielnie kontroluje funkcje jelit, takie jak szybkość perystaltyki, trawienie czy wchłanianie składników odżywczych. Oczywiście jelita pozostają w kontakcie z mózgiem, m.in. za pomocą nerwu błędnego, ale badania wykazały, że ta komunikacja jest dość jednostronna. Ponad 80 proc. impulsów nerwowych biegnie z jelit do mózgu, a nie odwrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak jeszcze jelita komunikują się z mózgiem i odwrotnie?
Kluczowa jest oś jelito-mózg, którą tworzą: wspomniany wcześniej układ nerwowy, mikrobiom jelitowy i hormony.
Impulsy nerwowe z jelit trafiają do różnych części mózgu, m.in. do układu limbicznego czy ciała migdałowatego. Co wpływa na naszą kondycję psychiczną, ponieważ te struktury są powiązane nie tylko z procesem zapamiętywania czy motywacją, ale też reakcjami emocjonalnymi.
Na mikrobiom jelitowy składają się bakterie i inne mikroorganizmy zamieszkujące nasze jelita. Okazuje się, że one również mogą wpływać na funkcjonowanie naszego mózgu, w tym na nasze samopoczucie, np. nasilając objawy depresji czy lęku.
Jelita produkują różne hormony, np. serotoninę, zwaną "hormonem szczęścia", która reguluje nasz nastrój, sen i apetyt. Aż 80 proc. tego neuroprzekaźnika jest wytwarzane właśnie tam. Trzeba przy tym pamiętać, że niezbędny do tego jest tryptofan, aminokwas egzogenny, który musimy dostarczać z pożywieniem, ponieważ nasz organizm nie jest w stanie go wytworzyć.
To wszystko powoduje, że jelita uważa się za nasz drugi mózg.
Podsumowując - jelita mogą wpływać na naszą kondycję psychiczną?
Tak. Ale też problemy psychiczne mogą powodować kłopoty z trawieniem i prowadzić do chorób układu pokarmowego. Gdy mózg uznaje, że dzieje się coś złego, to uruchamia tzw. tryb awaryjny. Jednym z jego elementów jest przekierowanie energii, jaką dysponuje organizm, do mięśni i mózgu. A skąd ją wziąć? Najprostszym rozwiązaniem jest zaciągnięcie takiej energetycznej pożyczki z jelit.
W efekcie zostają wyhamowane procesy trawienne, mniej krwi idzie do jelit, one same wytwarzają mniej śluzu. Jeśli coś takiego przytrafia się raz na jakiś czas, to nie dzieje się nic złego. Natomiast dziś wielu z nas żyje w chronicznym stresie. Stresorów i bodźców jest tak dużo, że mamy przeciążone nasze układy nerwowe. A cenę za przewlekły stres płacą m.in. jelita. Zachodzi wtedy sprzężenie zwrotne, bo z kolei zła kondycja jelit, pogarsza naszą kondycję psychiczną.
Co jeszcze niekorzystnie wpływa na kondycję naszych jelit?
Największym zabójcą jelit jest cukier. One go nie cierpią, bo jego nadmiar powoduje, że cała treść pokarmowa wolniej się przesuwa i dłużej zalega w przewodzie pokarmowym. Bakterie chorobotwórcze i gnilne karmią się głównie cukrem. W takiej sytuacji flora bakteryjna zostaje zaburzona, co prowadzi do stanów zapalnych. A stan zapalny w jelitach przekłada się na nasze zdrowie i kondycję psychiczną.
Kolejna rzecz to poranne wypróżnianie się. Kiedy wstajemy w pośpiechu, bo za chwilę musimy wybiec z domu, to nie mamy czasu, by spokojnie posiedzieć na toalecie. A jelita aż się o to proszą, bo ranek to czas ich największej aktywności. Jeśli każdego dnia rano powstrzymujemy naturalny odruch defekacyjny, to osłabiamy mechanizm, który steruje wypróżnianiem. W rezultacie nasze jelita stają się coraz bardziej leniwe, co niekorzystnie wpływa na ich funkcjonowanie.
Nie możemy też zapomnieć o pladze naszych czasów, czyli przejadaniu się. Gdy zjemy za dużo, gruczoły śluzówki jelitowej nie są w stanie wydzielać odpowiedniej ilości enzymów niezbędnych do strawienia całego pokarmu. I ten niestrawiony nadmiar wraz z bakteriami, których nie zdążyły spacyfikować enzymy, wędruje w dół jelita. W efekcie pokarm nie wchłania się prawidłowo i zaczynamy cierpieć na wzdęcia, gazy, bóle brzucha czy biegunki.
To bardzo ważne, żebyśmy jedli regularnie i nie podjadali między posiłkami. Unikajmy też jedzenia na noc, żeby pokarm nie zalegał i nie fermentował w naszym układzie pokarmowym, który w nocy nie funkcjonuje tak sprawnie, jak w ciągu dnia.
Co zatem warto wprowadzić do codziennej rutyny, aby nasze jelita były w jak najlepszej formie?
Już nasze babcie i mamy zwracały uwagę na ważną kwestię, mówiąc: "gryź dokładnie". Pokarm dobrze rozdrobniony w jamie ustnej, łatwiej się trawi. Dodatkowo, staranne przeżuwanie pobudza uwalnianie się znajdującego się ślinie polipeptydu, który regeneruje uszkodzoną i podrażnioną wyściółkę jelit.
Nie możemy też zapominać o aktywności fizycznej. Jeśli nie będziemy się ruszać, to rozleniwimy nasze jelita.
Na jelita wspaniale wpływa też błonnik, którego w Polsce jemy stanowczo za mało. Wprawdzie nie wchłaniamy go, tylko wydalamy, ale działa on na jelita niczym szczotka. Zabiera zalegające resztki pokarmowe i pomaga regulować rytm wypróżnień.
Gdzie znajdziemy go najwięcej?
W produktach pełnoziarnistych, orzechach i nasionach, jak pestki dyni czy siemię lniane, w roślinach strączkowych, owocach suszonych i warzywach.
Czy dla naszych jelit możemy zrobić coś jeszcze?
Warto do diety wprowadzić kiszonki, które wspaniale "balsamują" jelita. Poza tym, że mają całą gamę witamin, zawierają również kwas mlekowy, który jest ich największym skarbem. Naturalnie konserwuje jelita, zawiera bakterie probiotyczne, które hamują rozmnażanie się tych chorobotwórczych i gnilnych.
I jeszcze jedna rzecz, o której bardzo często zapominamy, czyli picie odpowiedniej ilości wody. Zwłaszcza nasze jelito grube jej potrzebuje, ponieważ wchłania ono wodę z pożywienia i przekazuje ją do reszty ciała. Kiedy pijemy jej za mało, to okrężnica, zamiast oddawać wodę, zasysa ją z organizmu. A wtedy często kończy się zaparciami.
Wspomniała pani, że nasz organizm nie wytwarza tryptofanu, który jest niezbędny do produkcji serotoniny. W jakich produktach spożywczych znajdziemy go najwięcej?
Sporo znajdziemy go w produktach pełnoziarnistych, rybach i owocach morza, jajach, nabiale, orzechach i nasionach, roślinach strączkowych i bananach, ale w tych niedojrzałych, zielonych. Jedzenie tych produktów docelowo, dzięki produkcji serotoniny, poprawi nasz nastrój, koncentrację, pamięć i sen.