LudzieZaczęło się, gdy była mała. Myślała, że wszyscy tak robią

Zaczęło się, gdy była mała. Myślała, że wszyscy tak robią

Niepokojące myśli, rytuały, które nie pozwalają normalnie funkcjonować, nieustanny lęk, że wydarzy się coś złego. Tak wygląda życie osób z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, czyli OCD. – Poszłam do specjalisty za namową partnera, bo nasz związek zaczął się chylić ku upadkowi – mówi Marta.

OCD obniża jakość życia - zdjęcie ilustracyjne
OCD obniża jakość życia - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Czym tak właściwie jest OCD? Jak wyjaśnia psycholożka Agnieszka Nowogrodzka, zaburzenie obsesyjno-kompulsywne to zaburzenie często o długotrwałym przebiegu, które charakteryzuje się niekontrolowanymi i uporczywymi (nawracającymi) myślami lub powtarzalnymi, schematycznymi, angażującymi zachowaniami.

– Objawy obserwowane u osób z OCD przybierają często charakter złożonych czynności lub operacji myślowych, które powodują, że spędzają one na ich powtarzaniu znaczną ilość czasu, co wpływa negatywnie na ich codzienne życie, a także relacje – mówi ekspertka.

– Nie wszystkie myśli i zachowania uznajemy za objawy OCD. Ważnymi kryteriami rozpoznawania tych objawów jest utrzymywanie się ich przez dłuższy czas, przynajmniej ponad godzinę dziennie, ponadto istotne jest to, że same kompulsje nie są dla osób ich doświadczających przyjemnością, ale często przynoszą one ulgę, wreszcie można zaobserwować znaczną trudność w kontrolowaniu kompulsji przez osobę ich doświadczającą, nawet jeśli ocenia je ona jako nieadekwatne i nadmiarowe – dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Czułam, że coś jest ze mną nie tak"

Aneta przyznaje, że zmaga się się z OCD od dzieciństwa.

– Niestety, w mojej rodzinie bagatelizowało się problemy natury psychicznej. Nie było nawet mowy o pójściu do psychologa. U mnie to zaburzenie pojawiło się już, gdy byłam małą dziewczynką. Miałam wręcz paranoję, że coś się stanie moim rodzicom, kiedy wychodzili z domu. Siadałam wtedy przy pianinie i myślałam, że jeśli poprawnie zagram jakiś utwór, to uratuję im życie. Potem musiałam ułożyć domek z odpowiedniej liczby kart. Zawsze pukałam do drzwi trzy razy. I tak dalej – wspomina kobieta.

– To nie była forma zabawy, tylko wewnętrznego przymusu, obawy. Obsesyjnie dbałam o czystość, miałam swoje rytuały dotyczące mycia rąk, kąpieli, spożywania posiłków. Wpadałam w histerię, jeśli ktoś mi coś przestawił – dodaje.

Jako dziecko była przekonana, że to całkowicie normalne i wszyscy tak robią. Dlatego dziwiła się, że jej zachowanie wzbudza u rodziców i rodzeństwa taką irytację.

– Byli przekonani, że robię im na złość, kiedy opóźniam wyjścia albo długo zajmuję łazienkę. Tak naprawdę dopiero kiedy byłam na studiach, koleżanka zwróciła mi uwagę, że powinnam iść do specjalisty. Oczywiście podświadomie czułam, że coś jest ze mną nie tak, ale bardzo się bałam, że na coś choruję, więc wypierałam te myśli. A równocześnie miałam byłam na siebie zła, miałam jakieś takie poczucie winy.

Dopiero po wizycie u lekarza dała sobie sprawę z powagi problemu.

– Na siłowni musiałam zrobić konkretną liczbę powtórzeń. Musiałam, inaczej przecież mogłoby stać się coś złego. Kiedy myłam ręce, odliczałam do 30; nie mogłam ich myć ani krócej, ani dłużej. Lusterko musiałam kłaść zawsze szkłem do dołu, w przeciwnym razie spotkałaby mnie jakaś tragedia. A szklanka z wodą przy łóżku musiała stać po lewej stronie, po prostu musiała, bo gdybym zostawiła ją po prawej, wydarzyłoby się coś okropnego – wymienia Aneta.

– Oczywiście nawet po wykonaniu tych "zadań" nie czułam ulgi, pojawiały się następne. To tylko jakaś część moich zachowań i może to brzmieć zabawnie, jak się o tym słucha, ale nie wtedy, kiedy się to przeżywa. W dodatku, choć musiałam to robić, równocześnie strasznie się tego wstydziłam – dodaje.

Wstyd i lęk często towarzyszą osobom zmagającym się z OCD i mogą się wiązać z chęcią ukrywania swojej sytuacji przed innymi, zahamowania w poszukiwaniu pomocy czy oddalania się od innych osób.

– Ważne jest, aby pamiętać, że trudności związane ze zdrowiem psychicznym stanowią taką samą trudność jak inne medyczne przypadłości wymagające wsparcia lub leczenia. Z tego względu warto wiedzieć i zdać sobie sprawę, że emocje takie jak wstyd czy lęk są trudne w doświadczaniu, ale przede wszystkim są one trudne dla nas samych. Kiedy otworzymy się i zaczniemy szukać osób z podobnymi doświadczeniami, będzie nam łatwiej zrozumieć naszą sytuację – podkreśla Agnieszka Nowogrodzka.

– Jeśli osobie doświadczającej objawów OCD trudno jest rozmawiać z bliskimi na tematy jej dotyczące, wówczas można poszukać grup na portalach społecznościowych, na których inni dzielą się swoimi doświadczeniami, ale przede wszystkim warto udać się do specjalisty: lekarza rodzinnego, lekarza psychiatry, psychologa czy psychoterapeuty – mówi psycholożka.

"Czułam, że muszę wykonywać pewne czynności"

Marta zorientowała się, że prawdopodobnie ma OCD, kiedy skończyła 30 lat.

– W filmach czy serialach postacie z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym często są elementem komediowym. Mnie też bawiło obserwowanie Sheldona w "Teorii wielkiego podrywu" czy oglądanie "Dnia świra". Myślałam sobie: "O, ja też tak mam!", zresztą wiele osób widziało u siebie podobne nawyki. Tylko że u mnie to problem na znacznie większą skalę i wcale nie był zabawny, bo zdominował moje życie – zauważa.

– Nie chodziło już tylko o to, że wyjście z domu zajmuje mi pół godziny, bo muszę stale sprawdzać, czy na pewno zamknęłam drzwi. Wszystko musiało być równo poukładane, i nie chodziło o to, że po prostu lubię porządek. Czułam, że muszę wykonywać pewne czynności, choć nie wiedziałam dlaczego. To generowało lęk i niepokój, które zdominowały moje życie. Nie rozumiałam, co mną kieruje, złościłam się na siebie, byłam nieustannie podminowana – relacjonuje Marta.

Wspomina, że wszystkie szafki zawsze musiały być zamknięte, inaczej czuła strach. Rzeczy musiały leżeć w ustalonym porządku – wielokrotnie je poprawiała, bo ciągle miała wrażenie, że są w nieodpowiednim miejscu.

– Kiedy szłam na zakupy, musiałam brać parzystą liczbę produktów. Liczyłam ziemniaki, które wkładałam to siatki. Nie mogłam kupić płynu do płukania danej firmy, bo miałam w głowie, że kiedy go użyłam, pokłóciłam się z mężem. Kiedy wchodziłam do sypialni, musiałam trzy razy dotknąć framugi drzwi. Po prostu musiałam. Codziennie schodząc z trzeciego piętra, musiałam liczyć schody. Wiedziałam, ile ich jest, ale i tak musiałam je liczyć. Oczywiście to, że je policzyłam, przynosiło ulgę tylko na chwilę. Moje kompulsje dotyczyły też gotowania, mycia naczyń czy jazdy samochodem. Teraz, jak na to patrzę z dystansu, nie wiem, jakim cudem mój mąż to znosił – zastanawia się.

Faktycznie, życie w związku z osobą z OCD może być chwilami trudne.

– Napięcie, które towarzyszy zaburzeniu, same czynności, a także sposób myślenia osób z objawami bywają trudne do zrozumienia i budzą niekiedy emocje takie jak złość, irytacja. Będąc w związku z taką osobą, warto być z jednej strony wyrozumiałym dla partnera z objawami OCD, a jednocześnie istotne jest, aby nie brać nadmiernej odpowiedzialności za trudności drugiej strony wynikające z choroby – podkreśla psycholożka. – Często istotne jest też poszukanie wsparcia dla samego siebie, aby dowiedzieć się, w jaki sposób dbać zarówno o samego siebie jak i o drugą osobę w relacji.

Całe szczęście zaburzenia obsesyjno-kompulsywne można leczyć. Aneta i Marta chodzą na terapię i przyjmują leki.

– Poszłam do specjalisty za namową partnera, bo nasz związek zaczął się chylić ku upadkowi – mówi Marta. – Całe szczęście mam w nim ogromne wsparcie, choć wiem, że życie ze mną musiało być dla niego naprawdę ogromnym wyzwaniem.

– To nie jest łatwy proces, ale widzę poprawę – przyznaje Aneta. – Na terapii uczę się, jak powstrzymywać się od wykonywania natrętnych czynności. I jak zapanować nad obsesyjnymi myślami.

Ekspertka podkreśla, by w podobnej sytuacji – jeśli zauważamy u siebie objawy OCD – udać się do lekarza, psychologa lub psychiatry.

– Taki specjalista będzie w stanie ocenić nasilenie objawów, a także wspomóc w wyborze właściwej ścieżki leczenia. W terapii OCD można stosować zarówno psychoterapię, jak i leczenie farmakologiczne, bądź też połączenie obu tych rodzajów wsparcia – wyjaśnia. – Osoby, które nigdy nie uczestniczyły w terapii i nie zażywały leków przepisywanych przez lekarza psychiatrę, często mają obawy przed skutkami leczenia. Zapewniam, że zarówno jeden, jak i drugi sposób leczenia może przynieść ulgę i znaczną poprawę w komforcie życia i samopoczucia, dlatego właśnie warto z nich skorzystać. 

Sonia Miniewicz dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
zaburzenia obsesyjno kompulsywnezaburzeniazdrowie

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (8)