Ludzie"Nie mam życia". Od 10 lat cierpi na nawracające zapalenie pęcherza

"Nie mam życia". Od 10 lat cierpi na nawracające zapalenie pęcherza

Latami cierpią na nawrotowe infekcje pęcherza, które rujnują ich życie. - Jestem u kresu sił, a od tych wszystkich tabletek siadł mi żołądek. W jednej chwili nic mi nie jest, a kilka godzin później zwijam się z bólu. Od lekarzy słyszę tylko: "Taka pani uroda" - żali się Martyna.

Czynnikiem ryzyka zapalenia pęcherza jest już sama kobieca anatomia
Czynnikiem ryzyka zapalenia pęcherza jest już sama kobieca anatomia
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Iwona Wcisło

- Problem jest bardzo częsty. 50 proc. kobiet doświadczy podczas swojego życia przynajmniej jednego epizodu zapalenia pęcherza moczowego, a 50 proc. z nich będzie miało jego nawrót - mówi dr n. med. Tomasz Wiatr, specjalista urolog FEBU i androlog kliniczny ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

"Taka pani uroda"

Martyna od 10 lat cierpi na nawracające zapalenie pęcherza. Kiedy rozmawiamy, zmaga się z kolejnym. - To już chyba siódme w przeciągu roku - mówi ze smutkiem. Każda kuracja lecznicza pomaga jej tylko na chwilę. Zdarza się, że nie mija miesiąc, a ona czuje znajome pieczenie. Wtedy już wie, że od koszmarnego bólu dzielą ją zaledwie godziny.

- Jestem u kresu sił, a od tych wszystkich tabletek siadł mi żołądek. Nie wiem już, co brać. W jednej chwili nic mi nie jest, a kilka godzin później zwijam się z bólu. Od lekarzy słyszę tylko: "Taka pani uroda" - mówi.

Podobną "diagnozę" słyszą od rozkładających ręce lekarzy tysiące Polek. - Nie znoszę określenia "taka pani uroda". Jeżeli pacjentka słyszy takie słowa od lekarza, to jest to przyznanie się do tego, że nie wie on, co jej dolega - podkreśla Tomasz Wiatr.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nie mam życia"

Typowe objawy zapalenia pęcherza to częste oddawanie moczu, pieczenie, ból przy oddawaniu moczu, parcia naglące, a czasami też krwiomocz. Potrafią być tak uciążliwe, że utrudniają codzienne funkcjonowanie.

O infekcjach nawrotowych mówimy, kiedy mamy do czynienia z trzema lub więcej nawrotami w ciągu roku albo dwoma lub więcej w ciągu sześciu miesięcy.

- Mam dość. Nie mogę pracować i normalnie żyć. Moje życie intymne umarło, oddaliliśmy się od siebie z mężem. W ciągu ostatnich 10 lat zjadłam już chyba tonę antybiotyków, środków przeciwbólowych, rozkurczowych i kilka ton Uroseptu oraz Furaginy. Dwa razy byłam hospitalizowana – wylicza Martyna. - Raz na izbie przyjęć usłyszałam od lekarza, że nie ma sensu, żebym zostawała w szpitalu, bo i tak mi nie pomogą.

Co gorsze, niemal po każdym leku przeciwbakteryjnym kobieta dostaje grzybicę pochwy i pęcherza, którą trudno jej potem wyleczyć. I tak w kółko: w posiewie wychodzą jej bakterie Escherichia coli, dostaje antybiotyk, zapalenie przechodzi, pojawia się grzybica, a po niej, wcześniej czy później, znów odzywa się pęcherz.

Martyna ma wrażenie, że wszyscy wokół myślą, że histeryzuje albo udaje. - Ludziom się wydaje, że to coś jak ból głowy i da się z tym żyć. Otóż nie da się, bo boli okropnie.

- Komfort życia kobiet z nawrotowym zapaleniem pęcherza jest fatalny. Trudno im normalnie funkcjonować, bowiem ciężko przewidzieć, kiedy i w jakich okolicznościach dojdzie do ponownego nawrotu zakażenia - potwierdza Tomasz Wiatr.

- Wiele z nich radzi sobie tak, że zawsze mają przy sobie leki przeciwbakteryjne i jak tylko czują, że coś się zaczyna, biorą je, żeby zapobiec pełnoobjawowej infekcji. Co nie jest optymalnym rozwiązaniem, bo przy nawrotowości najbardziej istotne jest ustalenie przyczyny - dodaje.

"Za chwilę przyjemności zapłacę kolejną infekcją"

Nawrotowe infekcje pęcherza potrafią zrujnować również życie intymne. Z jednej strony, choroba uniemożliwia współżycie, a z drugiej - często pojawia się właśnie po stosunku. Z czasem kobieta zaczyna unikać zbliżeń, aby uniknąć nawrotu.

- Początkowo mąż podchodził ze zrozumieniem do mojej choroby, wspierał mnie na każdym kroku. Ale w pewnym momencie i jego cierpliwość się skończyła. Z każdą kolejną infekcją oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej, aż przestaliśmy ze sobą sypiać - mówi Martyna i wyznaje, że od czterech lat nie uprawiała seksu.

- Nawet kiedy wszystko było ok, nie potrafiłam się zrelaksować w łóżku. Cały czas miałam z tyłu głowy, że za chwilę przyjemności zapłacę kolejną infekcją - dodaje.

Jeśli zapalenia pojawiają się po stosunku, Tomasz Wiatr zaleca, by w pierwszej kolejności przebadać zarówno kobietę, jak i jej partnera. Bo każdy może być bezobjawowym nosicielem. - A jeśli coś wyjdzie, wdrożyć celowane leczenie - podkreśla.

Ekspert nie ma wątpliwości, że dobrą praktyką jest wypicie szklanki wody przed stosunkiem i oddanie moczu po nim, nawet jeśli to będzie niewielka ilość. - Po stosunku w okolicy ujścia cewki moczowej kobiety znajduje się flora bakteryjna partnera, a krótka cewka u kobiety predysponuje do infekcji - wyjaśnia.

Skąd tyle nawrotów?

Czynnikiem ryzyka jest już sama kobieca anatomia - krótka cewka moczowa, bliskie sąsiedztwo pochwy i odbytu, które predysponują do nawracających infekcji.

- Najczęstszym patogenem jest bakteria Escherichia coli, która odpowiada za 90 proc. infekcji. Inne czynniki ryzyka to częste stosunki płciowe, złe nawyki higieniczne, a także nawyki behawioralne – zbyt niska podaż płynów, nieoddawanie moczu po stosunku czy używanie wkładek higienicznych – wylicza urolog.

Dodaje, że wina niejednokrotnie leży po stronie samej kobiety: - Częstym błędem są próby samodzielnego radzenia sobie z problemem, bez potwierdzenia na podstawie badania mikrobiologicznego, z jakim patogenem ma do czynienia. Kobieta w momencie pojawienia się infekcji stosuje popularne środki dostępne bez recepty, typu Furagina. W przypadku jednego epizodu można nie robić posiewu moczu, ale gdy mamy nawrót, jest to niezbędne badanie, które pozwoli na wdrożenie celowanego leczenia zgodnie z antybiogramem.

Lepiej zapobiegać niż leczyć

Jak w przypadku każdej choroby – infekcjom pęcherza lepiej zapobiegać niż leczyć. Kluczowe wg Tomasza Wiatra jest zwiększenie podaży płynów: - Badania wykazały, że kobiety, które przyjmują mniej niż 1,5 l płynów na dobę mają większe ryzyko nawrotów, dlatego zaleca się picie powyżej 1,5 l. Należy przy tym pamiętać, że przy wyższych temperaturach powinniśmy odpowiednio zwiększać tę ilość. Im więcej płynów, tym lepiej, bo to mechaniczne wypłukiwanie bakterii z dróg moczowych.

Należy też pamiętać o właściwym kierunku podcierania się i mycia - zawsze od cewki moczowej w kierunku odbytu, nigdy odwrotnie. Inaczej ryzykujemy przeniesienie bakterii z okolicy okołoodbytniczej.

- Profilaktyka polega również na przyjmowaniu różnego rodzaju środków: żurawiny, D-mannozy, czyli monosacharydu, który zapobiega osadzaniu się bakterii Escherichia coli na nabłonku dróg moczowych, a także preparatów z probiotykami, np. Lactobacillus rhamnosus, a także takich, które zawierają wszystkie wymienione składniki - radzi ekspert.

Myślała, że ma zapalenie pęcherza. Okazało się, że to rak

- Istnieje szereg objawów z dolnych dróg moczowych, które mogą imitować objawy zapalenia pęcherza moczowego: nadaktywny pęcherz, kamica, zespół śródmiąższowego zapalenia pęcherza moczowego, a nawet i nowotwór. My, urolodzy, musimy to zróżnicować - zauważa Tomasz Wiatr i przytacza historię 24-letniej pacjentki.

Kobieta chodziła od lekarza do lekarza. Nieustannie dostawała antybiotyki, które nie pomagały. Finalnie okazało się, że miała nowotwór pęcherza moczowego. Bardzo groźny i podstępny, który jest niewidoczny w badaniu USG ani w tomografii komputerowej.

- Udało się go zdiagnozować drogą cystoskopii, czyli oglądania przez endoskop pęcherza moczowego i pobrania wycinków. Wdrożono odpowiednie leczenie, które okazało się skuteczne i pacjentka od siedmiu lat czuje się świetnie, dostała nowe życie. Wcześniej bóle były u niej tak nasilone, że wszyscy sugerowali jej wizytę u psychiatry, sądząc, że je projektuje. Mogłoby się to skończyć tragicznie, gdyby nie konsultacja urologiczna, właściwa diagnostyka i leczenie – podsumowuje ekspert.

Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (130)