Gdy bogaty spotyka biednego, a biedny bogatego. Czy taki związek się uda?
Dysproporcje w zarobkach między partnerami mogą prowadzić do kryzysu w związku – potwierdzają badania i historie naszych bohaterów. – Lepiej zarabiający partner może okazywać partnerowi pogardę czy zacząć stosować przemoc ekonomiczną – przestrzega coach Karolina Cwalina-Stępniak. Nie jest to jednak regułą. To, że ktoś jest biedniejszy, nie znaczy, że ciężko nie pracuje.
Ewelina poznała Maćka latem. Był kolegą kolegi, miał ją nauczyć jeździć samochodem. Spodobali się sobie. Zaczęli wymieniać SMS-y, dzwonić do siebie. Aż pewnego dnia Ewelina dostała wiadomość: "Chciałbym Cię gdzieś zaprosić, ale nie jestem przy kasie. Może spacer?". – Bardzo mnie to zaskoczyło. Poszliśmy na ten spacer i trochę pociągnęłam go za język. Od słowa do słowa okazało się, że Maćkowi w domu się nie przelewa. Wtedy jeszcze mieszkał z rodzicami, ale już pracował jako spawacz w warsztacie samochodowym. Część pensji oddawał mamie. Nie było im łatwo – twierdzi Ewelina. Oboje mieli wtedy po dwadzieścia kilka lat.
Nie przeszkadzało jej to, co robił ukochany, bo nie dość, że miała dobrze sytuowanych rodziców, to sama była obrotna. W czasie wolnym od zajęć na studiach udzielała korepetycji z angielskiego, była też konsultantką Avonu. Jej rodzice do wszystkiego doszli sami – od zera rozkręcili firmę, więc Ewelina twierdzi, że operatywność ma w genach. – Dla mnie nie było żadnego problemu w tym, że Maciek ma trudną sytuację finansową. Wręcz przeciwnie – cieszyłam się, że mogę pomóc, choć musiałam się nieźle nakombinować, bo on pomocy ode mnie nie chciał – opowiada.
Kiedyś zabrała go na zakupy. Poprosiła, by przymierzył spodnie, po czym stwierdziła, że wygląda w nich świetnie i powiedziała, że kupi mu je na urodziny. – Był luty, a on urodziny ma w maju. Nie chciał się zgodzić, ale w końcu uległ. A na urodziny i tak prezent dostał.
Ewelinie imponowało, że Maciek jest bardzo pracowity i tyra, żeby coś w życiu osiągnąć. Choć czasem bywały między nimi spięcia, kiedy np. ona chciała wyskoczyć do restauracji. – Maciek knajpy omija szerokim łukiem. Zaraz przelicza, ile mógłby za to kupić ziemniaków, mięsa, chleba. Ma tak do dziś – nie kryje Ewelina. – A nie chciał się zgodzić, żebym to ja ciągle płaciła, zwłaszcza jak już zamieszkaliśmy razem, więc czasem było mi żal, że on dąży do zaciskania pasa i nie korzystamy z życia.
Ale chłopak się zawziął. – Kiedy wyszedł z największego dołka, zaczął brać dodatkowe prace i wszystko odkładać. Pracował, pomagał rodzicom, oszczędzał. Mijaliśmy się. Mówiłam, żeby zwolnił, przecież mamy pieniądze. Nie słuchał – przyznaje Ewelina.
W końcu tak się odkuł, że odłożył 20 tys. zł na wesele. Ewelina nie chciała, by wydawał wszystkich oszczędności na jedną imprezę, ale Maciek się uparł. Jej rodzice to docenili. W prezencie dali młodym pokaźną sumę. – Maciek dogadał się z kolegą i zainwestowali w warsztat samochodowy. Interes wypalił – cieszy się Ewelina.
Od dwóch lat są małżeństwem. Ewelina nazywa Maćka "złotym chłopakiem". – Jak widzę tych śmierdzących leni bogatych z domu, którzy po wszystko wyciągają łapę i chcą tylko brać, to mnie szlag trafia. Mój Maciek przeskoczył ich wszystkich – mówi dumnie Ewelina.
Tata przejrzał go pierwszy
Zdecydowanie mniej szczęścia, jeśli chodzi o dobór mężczyzn, miała dotąd Agnieszka. Ona, podobnie jak Ewelina, pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. Niestety, nie trafiła jeszcze na mężczyznę, na którym jej pieniądze nie robiłyby wrażenia. Na jednym ze swoich chłopaków boleśnie się zawiodła. – Deklarował wielką miłość i ja też byłam zakochana – wspomina Agnieszka. Spotykali się przez ponad pół roku. – Ciągle przepraszał, że akurat kasa mu się kończy i czy mogę zapłacić za to, za tamto. Na początku to było jedzenie czy ciuch. Ale potem zaczął pokazywać mi znacznie droższe rzeczy: a to telefon wpadł mu w oko, a to inny gadżet – wspomina Agnieszka .
Lampka zapaliła jej się przy skuterze. Najpierw zapytał ją, czy może mu pożyczyć pieniądze. – Spytałam, czy będzie miał mi z czego oddać. Jasne, że by nie miał, bo był na utrzymaniu rodziców. To była spora kwota, więc odmówiłam. Śmiertelnie się na mnie obraził i jeszcze odwrócił kota ogonem, aż musiałam go przepraszać.
Pazernego chłopaka pierwszy przejrzał jej tata. Ostrzegł Agnieszkę, że jej wybranek to leń i nierób, który tylko wyciąga od niej kasę. Nie wierzyła. Dopiero po sytuacji ze skuterem przejrzała na oczy. – Długo rozważałam rozstanie. Kiedy w końcu postanowiłam, że to koniec, usłyszałam pod swoim adresem kilka niecenzuralnych słów – relacjonuje.
Agnieszka przyznaje, że ma uraz. – Mam pewnego bardzo dobrze sytuowanego kolegę z podobnym co ja doświadczeniem – mówi. – Po tym, jak zorientował się, że jego ostatnia dziewczyna poleciała na forsę, całkowicie zmienił taktykę. Teraz, gdy poznaje dziewczynę, ukrywa przed nią, że jest bogaty. Zamiast do restauracji, zaprasza do parku. Nie podjeżdża drogim autem, nie szasta kasą. Chce w ten sposób sprawdzić, na czym dziewczynie naprawdę zależy: na nim czy na jego pieniądzach. Chyba ja też zacznę tak robić.
Na mężczyźnie zawiodła się też Alicja. Poznała Karola przez internet. Od początku dawał do zrozumienia, że pieniędzy mu nie brakuje. Pierwsze zdjęcie, jakie jej wysłał, było na tle sportowego samochodu. Na pierwszą randkę zaprosił ją do ekskluzywnej restauracji. Rachunek wyniósł kilkaset złotych. Szybko się jednak wydało, że jest oszustem. – Samochód był kolegi, a za kolację zapłacił z karty kredytowej. To w sumie nawet miłe, że chciał mi zaimponować, ale okazało się, że oszukał mnie także w innych kwestiach – mówi z żalem Alicja.
Podobne zarobki sprzyjają stabilizacji
Pieniądze bywają kością niezgody w związku. Według statystyk GUS-u nieporozumienia na tle finansowym znajdują się w ścisłej czołówce wśród przyczyn rozwodów w Polsce.
O pieniądze spierają się zarówno małżeństwa, jak i pary nieformalne – to wnioski z badań ARC Rynek i Opinia na zlecenie Biura Informacji Kredytowej i BIG InfoMonitor.
Socjolog dr Patrick Ishizuka, który wraz z zespołem naukowców zbadał wpływ pieniędzy na związek, uważa, że osoby, których zarobki są podobne do zarobków partnera, mają większą szansę stworzyć długą i udaną relację. Mało tego. Po przeanalizowaniu kilkudziesięciu tysięcy par na przestrzeni prawie 20 lat uczeni odkryli, że do rozwodów częściej dochodziło w przypadku małżeństw, w których dysproporcja w zarobkach była duża. – Równość przyczynia się do stabilizacji – uważa dr Ishizuka.
Karolina Cwalina-Stępniak, coach, specjalistka w Ośrodku Psychoterapii i Coachingu Inner Garden, przyznaje, że pieniądze w związku bywają newralgiczną kwestią, zwłaszcza jeśli między partnerami jest znaczna dysproporcja w zarobkach. – Głównym problemem przy znacznej różnicy w zarobkach są odmienne oczekiwania i prowadzony styl życia. Jeśli partnerzy rozmijają się w podejściu do pieniędzy, sposobie spędzania czasu czy planach na przyszłość, może dojść do kryzysu w związku. Tak dzieje się, jeśli lepiej zarabiający partner chce prowadzić wystawniejsze, bardziej luksusowe życie, na które nie stać drugiej osoby lub jeśli pieniądze są dla niego wyznacznikiem sukcesu. Może wtedy zacząć okazywać partnerowi pogardę czy zacząć stosować przemoc ekonomiczną – tłumaczy.
Według Karoliny Cwaliny-Stępniak dzielenie się wydatkami po równo, rezygnacja z pewnych przyjemności lub fundowanie gorzej sytuowanemu partnerowi aktywności być może rozwiąże sprawę. – Należy jednak zachować wyjątkową delikatność w podejmowaniu takich tematów, ponieważ są trudne i wstydliwe – sumuje Cwalina-Stępniak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl