Gdzie jest najmniej kłamców? Tam, gdzie ładnie pachnie
Co by nie mówić, w ładnie pachnącym otoczeniu dobrze się czuje nawet największy nikczemnik. Według badań amerykańskich psychologów, środowisko takie stymuluje nas podświadomie, byśmy się zachowywali uczciwie i wspaniałomyślnie.
31.08.2010 | aktual.: 31.08.2010 15:41
Co by nie mówić, w ładnie pachnącym otoczeniu dobrze się czuje nawet największy nikczemnik. Według badań amerykańskich psychologów, środowisko takie stymuluje nas podświadomie, byśmy się zachowywali uczciwie i wspaniałomyślnie.
Nazwa "psycholog" większości ludzi kojarzy się ze specjalistą zdolnym do pomocy w najróżniejszych kryzysowych sytuacjach. Coraz częściej jednak badania psychologiczne znajdują zastosowanie w całkiem przyziemnych obszarach życia codziennego. W ostatnich latach do najpopularniejszych dziedzin wykorzystujących psychologię należą na przykład testy zachowań konsumenckich (co, kiedy i dlaczego ludzie kupują) oraz szczegółowa analiza zachowania ludzi w różnych typach organizacji (szkoły, firmy, szpitale). Właśnie w tych miejscach i sytuacjach często ulegamy podświadomemu wpływowi czystości i zapachu środowiska. Katie Liljenquist z Brigham Young University w Provo w amerykańskim stanie Utah, znaną od dawna, intuicyjną wiedzę dotyczącą pozytywnego oddziaływania dwóch wymienionych czynników podbudowała jednoznacznymi danymi liczbowymi.
Efekt lady Makbet
W słynnym dramacie Szekspira Makbet, Lady Makbet stara się zagłuszyć wyrzuty sumienia zmywając z rąk niewidzialne plamy krwi zamordowanego króla Duncana. Brytyjski autor nie bez kozery jest nazywany największym dramaturgiem wszech czasów - również w tym niepozornym szczególe udało się mu dotknąć sedna sprawy! Ludzka tęsknota do czystości ma bowiem nie tylko higieniczny wymiar.
Doświadczenia specjalistów różnych dziedzin, od religioznawców po psychologów, potwierdzają, że czystość rąk czy całego ciała ma głębokie podłoże psychologiczne, które związane jest z naszym postrzeganiem dobra i zła. Gdy prof. Katie Liljenquist zaczęła się kilka lat temu zajmować rolą czystości w codziennej komunikacji międzyludzkiej, nie przez przypadek nawiązała do postaci z Szekspira i całe zjawisko nazwała "efektem lady Makbet". Niedawno badaczka w swych analizach poszła o krok naprzód i obok czystości zaczęła też badać oddziaływanie powiązanego z nią przyjemnego zapachu. Był to kolejny strzał w dziesiątkę.
Miły zapach a dobre uczynki
By sprawdzić swą hipotezę dotyczącą wpływu przyjemnej woni na ludzką moralność, Liljenquist podzieliła badane osoby na dwie grupy, które poddała dwóm testom. Pierwszym z nich było tradycyjne badanie typu "zabawa w prawdę". W ramach testu jeden z badanych otrzymał nieznaną reszcie kwotę pieniężną (12 dolarów). Potem sumę tę miał dokładnie podzielić tak, by jej połowę oddać partnerowi. W pomieszczeniach, w których nie unosił się przyjemny zapach zadanie to wypadło fatalnie. Średnia kwot (połowa), którą dostawali partnerzy, wynosiła 2,81 dolarów. W salach wyperfumowanych miłą cytrynową wonią osoby zachowywały się o wiele bardziej uczciwie - przyznaną kwotą dzieliły się niemal po połowie (5,33 dolara).
W drugiej próbie ochotników poproszono o przekazanie pieniędzy na cele dobroczynne. Również tu na całej linii zwyciężyła "pachnąca" grupa. Pieniądze było skłonnych podarować w sumie 22% osób z tego grona, podczas gdy w drugiej grupie - zaledwie 6%. - Firmy handlowe wymyślają często skomplikowane działania mające na celu poprawę etycznego zachowania swych pracowników. Środki takie są jednak często albo zbyt drogie, albo za bardzo ingerują w prawa pracowników. Nasze odkrycie stanowi prostą i zarazem nierzucającą się w oczy metodę zmiany postępowania na lepsze - mówi prof. Liljenquist.