Gdzie po kredyt?
Trwający już kilka lat kryzys na rynku samochodowym sprzyja tym, którzy decydują się na zakup auta. Mogą oni przebierać nie tylko w promocjach związanych z konkretnymi modelami samochodów, ale też w promocjach kredytowych.
23.10.2006 | aktual.: 26.06.2010 16:02
Trwający już kilka lat kryzys na rynku samochodowym sprzyja tym, którzy decydują się na zakup auta. Mogą oni przebierać nie tylko w promocjach związanych z konkretnymi modelami samochodów, ale też w promocjach kredytowych.
Coraz silniej walczą o klienta tzw. autobanki, czyli “finansowe ramiona” koncernów motoryzacyjnych. Walka jest ostra, bo pustki w salonach pociągają za sobą coraz mniejszą liczbę udzielanych kredytów. W pierwszym półroczu 2006 roku największe autobanki udzieliły o 6% mniej kredytów niż w tym samym okresie ubiegłego roku, a przecież cały rok 2005 był dla branży fatalny. Zdecydowanym liderem pozostaje VW Bank, oferujący kredyty na zakup nie tylko Volkswagenów, ale też Seatów, Audi i Skód. Dystans do niego systematycznie zmniejsza Toyota Bank Polska.
Mimo kryzysu ten autobank odnotował w tym roku dziesięcioprocentowy wzrost liczby udzielonych kredytów. W czołówce banków motoryzacyjnych znajdują się jeszcze GMAC Bank (General Motors), Fiat Bank oraz FCE Bank (Ford).
Zalety i wady autobanków
Podstawową zaletą wszystkich autobanków jest zminimalizowanie formalności koniecznych do uzyskania kredytu. Wszystko załatwiamy u dealera, a do tego nie potrzeba stosu zaświadczeń i innych dokumentów. Kredyt możemy otrzymać nawet po godzinie od złożenia wniosku. Banki są najbardziej elastyczne, gdy wpłata własna przekroczy 30% wartości samochodu. Wówczas do uzyskania kredytu wymagane są tylko dwa dowody tożsamości.
Jeśli natomiast chcemy kupić auto, nie wpłacając ani grosza, nie obejdzie się bez zaświadczeń o zatrudnieniu i dochodach. Jednak należy pamiętać, że jeszcze kilka lat temu na rynku w ogóle nie oferowano kredytów samochodowych pokrywających 100% wartości auta.
Kolejnym atutem banków samochodowych są tzw. kredyty 50/50. Dysponując gotówką w kwocie odpowiadającej tylko połowie wartości auta, możemy wyjechać nim z salonu i przez rok nie ponosić z tego tytułu żadnych dodatkowych kosztów. Gdy nadejdzie termin wpłaty drugiej transzy, możemy wziąć standardowy kredyt rozłożony na kilka lat.
Takie banki mają też minusy - wyższe opłaty, zwłaszcza te ukryte. Diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach, zazwyczaj zapisanych drobnym druczkiem.
Oprocentowanie kredytów udzielanych przez autobanki od pewnego czasu nie różni się specjalnie od tego oferowanego przez zwykłe banki. Gorzej bywa z dodatkowymi opłatami. Przy wszystkich kredytach pobiera się prowizję. W wypadku nowych aut wynosi ona zazwyczaj kilka procent. Specyfiką banków samochodowych są tzw. opłaty przygotowawcze. O ich istnieniu klient zazwyczaj dowiaduje się dopiero przy podpisywaniu umowy.
Co na to zwykłe banki?
Tradycyjne banki nie rezygnują oczywiście z łakomego kąska, jakim są kredyty samochodowe.
Instytucje te również uprościły procedury, wprowadzają promocje (skierowane przede wszystkim do własnych klientów). Zanim kupimy samochód na kredyt, warto najpierw sprawdzić ofertę banku, w którym mamy rachunek lub np. kredyt mieszkaniowy. Nawet jeśli oprocentowanie nie będzie odbiegać od normy, możemy zaoszczędzić na opłatach za rozpatrzenie wniosku, prawdopodobnie szybciej zapadnie też decyzja o udzieleniu nam kredytu.
Zwykłe banki mają różne sposoby pozyskiwania “samochodowych” klientów. Dwaj wiodący do niedawna pożyczkodawcy (PKO BP i Pekao SA) w ogóle skreślili ze swoich ofert produkt “kredyt samochodowy”. Oferują za to pożyczki ekspresowe, których uzyskanie jest znacznie szybsze, a często również tańsze w porównaniu z takim kredytem. Inną drogą poszły np. Lukas Bank czy GE Money Bank. Są one mocno obecne na rynku samochodów używanych, współpracują z autokomisami, oferując kredyty “na miejscu”.
Jeszcze inaczej postępuje dawny PTF, a obecnie Santander Consumer Bank. Stara się on łączyć wszystkie zalety autobanku i zwykłego banku. Otwiera swoje filie “przydealerskie” i kusi klientów promocjami podobnymi do tych, które oferują banki samochodowe (kredyt w godzinę, 50/50 etc.). Ta polityka najwyraźniej przynosi efekty, bo Santander od ubiegłego roku rządzi niepodzielnie na polskim rynku kredytów samochodowych. Podczas gdy w 2005 roku cała branża przeżyła regres, ten bank odnotował rekord sprzedaży, udzielając kredytów na sumę 1,2 mld zł - niewiele mniejszą niż wszystkie autobanki razem wzięte.
Co z używanymi?
Osoby, które potrzebują gotówki na zakup używanego samochodu, muszą się przygotować na wyższe oprocentowanie kredytu, a często także na wyższą prowizję (bank musi z czegoś zapłacić autokomisowi za pośrednictwo). Dla przykładu w Fiat Bank Polska różnica w oprocentowaniu kredytu na auto nowe i używane wynosi aż 3% na korzyść nowego (odpowiednio 9,99 i 12,99%).
W wypadku “używek” przeważnie krótszy jest też maksymalny okres kredytowania.
Nazwa banku 24 miesiące 60 miesięcy
VW Bank 9,49% 10,99%
Toyota Bank 9,49% 10,49%
GMAC Bank 10,40% 10,40%
Fiat Bank 8,99% 9,99%
FCE Bank (Ford) 12,30% 13,20%
Santander Consumer Bank 8,09 % 9,59 %
Lukas Bank 8,49% 8,49%
- Oprocentowanie standardowe nie dotyczy okresowych promocji