Georgii mieszka w Polsce od 5 lat. Właśnie został zaatakowany przez ochroniarza w dyskoncie

– Nie ma nic bardziej poniżającego, niż kiedy idziesz w kajdankach, pchany przez ochroniarza, w centrum Krakowa. Patrzyłem przez łzy na ludzi dookoła i nie rozumiałem, czemu mi nikt nie pomógł – opowiada Georgii Stanishevskii.

enAtak w Biedronce - co się stało?
Źródło zdjęć: © East News
Kasia Niewiadomska

Dramatyczny incydent w krakowskiej Biedronce opisał w mediach społecznościowych Georgii. Jest Rosjaninem o polskich korzeniach. Od pięciu lat wraz z rodziną mieszka w Polsce, a od roku ma polskie obywatelstwo.

W poniedziałek jego młodsza siostra obchodziła 15. urodziny. Mężczyzna poszedł rano do sklepu, by kupić jej kwiaty i słodycze. Zapłacił za nie w kasie samoobsługowej Biedronki, a paragon schował do kieszeni i spokojnie wyszedł ze sklepu.

Szedł powoli w kierunku przystanku na ulicy Starowiślnej. Był już prawie na przystanku, kiedy poczuł trzy mocne uderzenia w plecy.

– Obróciłem się i  zobaczyłem grubego, ok. 25-letniego mężczyznę, który chwycił mnie za ręce i próbował coś z nimi zrobić – relacjonuje Georgii.

Okazało się, że zaatakował go ochroniarz z Biedronki. Georgii zapytał go, co się dzieje. – Kiedy usłyszał obce dźwięki, powalił mnie na ziemię, usiadł na moim kręgosłupie i zaczął zakładać mi kajdanki. Ja natomiast z twarzą przyciśniętą do chodnika prosiłem, by mnie puścił. Nie wiedziałem, co się dzieje – opisuje klient dyskontu.

Według jego relacji ochroniarz nie tylko nie puścił, ale zaczął mocniej dociskać swoim kolanem. – Zacząłem krzyczeć, że się duszę, wołałem przechodniów o pomoc, prosiłem, by wezwali policję – podaje Georgii.

Nikt mu jednak nie pomógł. Krakowianie przechodzili obok niego i nawet nie zwracali uwagi na incydent. – Nie udało mi się wzbudzić reakcji tłumu, ale reakcja kretyna, który mnie dusił, była błyskawiczna – wspomina napadnięty mężczyzna.

Ochroniarz miał warknąć do niego: "Zamknij się ty, k**wa, Ukraińcu". A później spryskał go po oczach gazem pieprzowym.

Mężczyzna przestał krzyczeć, bo bał się, że może pogorszyć swoją sytuację. W kajdankach został doprowadzony z powrotem do dyskontu.

– Nie ma nic bardziej poniżającego, niż kiedy idziesz w kajdankach, pchany przez ochraniarza Biedronki, w centrum Krakowa. Patrzyłem przez łzy na ludzi dookoła i nie rozumiałem, czemu mi nikt nie pomógł? – opowiada mężczyzna.

Podkreśla, że w momencie, w którym zrozumiał, że mężczyzna, który go zaatakował jest ochraniarzem z Biedronki, to powiedział mu, że ma paragon.

ob
© Archiwum prywatne

Zostawiony bez pomocy

Dopiero na zapleczu sklepu ochroniarz miał zapytać: - No i gdzie, k**wa, niby masz ten paragon?!

Georgii wskazał kieszeń kurtki. Ochroniarz wyjął paragon z kieszeni, a potem ściągnął mu kajdanki i wypchnął z powrotem na halę sklepu. – Nie powiedział do mnie nic. Nie przeprosił za to, że się pomylił, po prostu mnie wyrzucił – opowiada klient Biedronki.

 Na sali sprzedażowej Georgii zaczął szukać kierownika sklepu. W końcu podeszła do niego jedna z pracownic twierdząc, że jest kierownikiem. – Odmówiła mi pomocy, a miałem okropny ból w oczach, chciałem je przepłukać wodą. Dopiero jak zadzwoniłem na policję, zostałem dopuszczony do kranu z wodą – relacjonuje mężczyzna.

 W sklepie czekał na przyjazd policji. – Co jako pierwsze zrobił policjant? Zmusił mnie do nałożenia maseczki, a przez to dusiłem się dwa razy mocniej, bo nie mogłem normalnie oddychać. Cała maseczka była zalana gazem – tłumaczy napadnięty klient.

 Policjanci wzięli jego dowód, wprowadzili dane do systemu, poprosili o dowód ochroniarza i tyle. – Zostałem poinformowany, że żeby wszcząć postępowanie, muszę stawić się osobiście na komisariacie na ul. Szerokiej w Krakowie – mówi Georgii.

 Ale zgłoszenia o przestępstwie w poniedziałek od niego nie przyjęto. – Usłyszałem, że niepotrzebnie czekam, bo bez karty informacyjnej ze szpitala nie będę przyjęty. Poszedłem więc do szpitala – dodaje mężczyzna.

 Wrócił na komisariat we wtorek. I znów został odesłany. To samo było dziś. – Usłyszałem, że nie ma policjanta, któremu teraz została przydzielona moja sprawa – mówi nam Georgii.

Nie chcemy tego pracownika

Redakcja Wirtualnej Polski skontaktowała się z siecią handlową, policją i firmą ochroniarską. "Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć, a klienta przede wszystkim przepraszamy", napisało nam biuro prasowe dyskontu.

Zapewniło też, że "natychmiast po otrzymaniu pierwszego sygnału poddało zdarzenie gruntownej analizie". "Nie ma i nie będzie naszej zgody na takie zachowanie, a ten pracownik zewnętrznej agencji ochrony nie będzie więcej pracował w naszych sklepach", poinformowała nas Biedronka.

Dziś po południu z klientem skontaktował się przedstawicielka Biedronki i oficjalnie go przeprosiła. - Kobieta, która ze mną rozmawiała, powiedziała, że jeszcze jutro zadzwoni, bo sklep musi zająć oficjalne stanowisko w tej sprawie - powiedział nam wieczorem Georgii Stanishevskii.

 Anna Wolak-Gromala z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Krakowie w rozmowie z Wirtualną Polską przyznała, że taka interwencja miała miejsce w Biedronce. – Więcej szczegółów będę mogła podać w czwartek, gdy dostaniemy informacje z komisariatu – dodała Anna Wolak-Gromala.

Po naszej interwencji do Georgija odezwano się z komisariatu i zaproszono na złożenie zeznań, które, jak dowiedzieliśmy się przed chwilą, miało miejsce w środowy wieczór.

Agencja ochrony do czasu publikacji nie odniosła się do poniedziałkowego incydentu. Czekamy na jej stanowisko.

Stanishevskii studiuje w Polsce informatykę i, jak twierdzi, Polacy przyjmują go zawsze wspaniale.

– Nigdzie nie spotkałem tak życzliwych ludzi jak w Polsce. Wcześniej miały miejsce co prawda dwie sytuacje ze mną i tatą, ale bez użycia przemocy, jak w tym przypadku – opowiada nam mężczyzna. – Wówczas to byli kibice albo bardzo pijana młodzież. Działo się to poza Krakowem. Rozumiem, że to są wyjątki. W tamtych przypadkach wyzywali mnie i tatę, ale w Rosji takie sytuacje są dużo częstsze. Natomiast przez ochroniarza zostałem pobity pierwszy raz w życiu.

Czy odebrał to jako atak na tle narodowościowym?

– Gdy mnie złapał, jeszcze chyba nie wiedział, że jestem obcokrajowcem. Ale gdy zacząłem mówić, jego agresja wielokrotnie się nasiliła. Zaczął mnie torturować – relacjonuje nam. 

– Gdybym krzyczał do ludzi bez akcentu rosyjskiego, może by ktoś zwrócił na mnie uwagę, nie wiem. Szczególna agresja wobec mnie ewidentnie była skutkiem tego, że byłem obcokrajowcem – dodaje. – Ale ja dalej zamierzam mieszkać w Polsce, bo tu mam najwięcej znajomych, jestem już Polakiem.

Klementyna Suchanow o pracownikach TVP: "Psy"

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Gdy stanęła tyłem, wszyscy zaniemówili. Bielizna w centrum uwagi
Gdy stanęła tyłem, wszyscy zaniemówili. Bielizna w centrum uwagi
"Efekt uboczny" seksu. Naukowcy mówią, jak działa na kobiety
"Efekt uboczny" seksu. Naukowcy mówią, jak działa na kobiety
"Świat dzisiaj zamilkł". Tak pożegnała Katarzynę Stoparczyk
"Świat dzisiaj zamilkł". Tak pożegnała Katarzynę Stoparczyk
Od lat gra Bożenkę w "Klanie". Planuje odejść z serialu?
Od lat gra Bożenkę w "Klanie". Planuje odejść z serialu?
Tak ubrała się na konferencję dla kobiet. Trudno oderwać od niej wzrok
Tak ubrała się na konferencję dla kobiet. Trudno oderwać od niej wzrok
Wystarczy patyczek. Trik nie ma sobie równych
Wystarczy patyczek. Trik nie ma sobie równych
Edukacja zdrowotna wielką klapą? Ministerstwo zabrało głos
Edukacja zdrowotna wielką klapą? Ministerstwo zabrało głos
Podlej tym storczyki. Będą kwitnąć jak szalone
Podlej tym storczyki. Będą kwitnąć jak szalone
Gdzie wyrzucasz słoiki po przetworach? Nie popełnij powszechnego błędu
Gdzie wyrzucasz słoiki po przetworach? Nie popełnij powszechnego błędu
Widzisz w ogrodzie? Dobry znak. Nigdy go nie zabijaj
Widzisz w ogrodzie? Dobry znak. Nigdy go nie zabijaj
Rozwiódł się po 16 latach. Tak żona pisała późnej o ich sporze
Rozwiódł się po 16 latach. Tak żona pisała późnej o ich sporze
Tak objawia się ortoreksja. Mówi o niej otwarcie
Tak objawia się ortoreksja. Mówi o niej otwarcie