Gerard Depardieu chce zwrócić francuski paszport
Gerard Depardieu poczuł się tak dotknięty krytyką, jaka spotkała go,
gdy przed wysokimi podatkami we Francji przeniósł się do Belgii, że chce zwrócić francuski
paszport.
Gerard Depardieu poczuł się tak dotknięty krytyką, jaka spotkała go, gdy przed wysokimi podatkami we Francji przeniósł się do Belgii, że chce zwrócić francuski paszport. W liście otwartym do premiera Francji Jean-Marca Ayarault skarży się, że nikt inny nie został tak obrażony po opuszczeniu kraju. List publikuje w niedzielę "Journal du Dimanche".
Depardieu napisał, że nie żąda aprobaty dla swego postępowania, ale że należy mu się szacunek. Odpowiedzialnością za swą decyzję obciążył socjalistyczny rząd Francji i zapowiedział, że zwróci francuski paszport.
Ayrault skrytykował bogaczy uciekających przed fiskusem za granicę, odkąd w kraju wprowadzono 75-proc. podatek dla milionerów. Określił ich jako "uchodźców podatkowych" i wezwał do solidarności z innymi Francuzami. Napiętnował bogaczy za to, "że chcą zwolnić się z poczucia solidarności z innymi Francuzami".
Za granicę uciekają przed podatkami osoby, które nie obawiają się, że zbiednieją - powiedział Ayrault. Dodał, że "uchodźcy podatkowi" wyjeżdżają, "ponieważ chcą być jeszcze bogatsi". Powszechnie uznano, że słowa te odnosiły się do Depardieu.
63-letni gwiazdor kina, należący do najlepiej opłacanych aktorów w kraju, jest od niedawna zameldowany w belgijskiej wiosce Nechin tuż przy granicy z Francją.
Parlament Francji uchwalił w październiku podatek w wysokości 75 proc. od najwyższych dochodów, zapowiadany w kampanii wyborczej przez obecnego prezydenta Francois Hollande'a. Ma go płacić około 1500 osób, dzięki czemu do budżetu będzie wpływać rocznie 210 mln euro. Nowe obciążenie, dotyczące osób zarabiających ponad milion euro rocznie, ma obowiązywać przez dwa lata.
Belgia - podobnie jak Szwajcaria i Wielka Brytania - należy od wielu lat do ulubionych miejsc azylu podatkowego dla francuskich milionerów.
(PAP/ma)