Grał Łukasza w "M jak miłość". W katolickiej szkole przeżył piekło
Pracę na planie "M jak miłość" rozpoczął w wieku siedmiu lat. Teraz opowiedział m.in. o tym, jak z perspektywy czasu ocenia pracę w Telewizji Polskiej. "Nie miałem z serialem za dobrych skojarzeń" - powiedział w najnowszym wywiadzie Franciszek Przybylski.
Franciszek Przybylski w "M jak miłość" grał Łukasza, czyli syna Marty Mostowiak. W pewnym momencie jednak rolę jego bohatera przejął inny aktor. W rozmowie z serwisem Onet Kobieta przyznał, że ogromny sukces produkcji przyczynił się do jego problemów w szkole.
Franciszek Przybylski był prześladowany w katolickiej szkole
Kiedy na ekrany wszedł serial "M jak miłość", grający w nim aktorzy bardzo szybko zyskali ogromną popularność. Na sporą rozpoznawalność mógł liczyć również Franciszek Przybylski, który po kilku latach postanowił jednak zrezygnować z aktorstwa.
"Jak dzisiaj patrzę na dzieciaki w wieku siedmiu lat, myślę sobie, że to nie jest czas, by znaleźć się w takim oku cyklonu. A dlaczego uciekałem? Głównym motywatorem, a raczej demotywatorem, było to, że nie miałem chyba z serialem za dobrych skojarzeń" - wyznał aktor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W najnowszym wywiadzie 30-latek przyznał, że od kiedy pojawił się w produkcji, musiał mierzyć się nie tylko z przywilejami, ale także wieloma problemami, szczególnie w szkole.
"Z niezrozumiałych dla mnie do dziś powodów, zostałem wysłany do katolickiej podstawówki. Rozumiem i szanuję przeróżne chrześcijańskie wartości, jednak ta instytucja była ich absolutnym zaprzeczeniem. W piątej klasie, w połowie roku szkolnego, padłem ofiarą linczu. Doszło do sytuacji, w której pani na lekcji powiedziała: 'A teraz Franek wyjdzie na środek i wszyscy powiedzą, czego w nim nie lubią'" - wyjawił Przybylski.
Były gwiazdor "M jak miłość" zdradził, że spotykał się z kąśliwymi uwagami nie tylko ze strony rówieśników, ale również ich rodziców. Przy okazji Przybylski podkreślił, że takie wydarzenia miały na niego naprawdę spory wpływ.
"Katolickiej szkoły nie dokończyłem, ale to w dużej mierze przez nią czułem, że nie mogę pozwolić sobie na bycie super. Dałem sobie wmówić, że wtedy ktoś inny automatycznie poczuje się ode mnie gorszy. Takie odbierałem komunikaty, chociaż były bzdurą" - przyznał.
Franciszek Przybylski o pracy w TVP
Mimo że Franciszek Przybylski zrezygnował z pracy w "M jak miłość", do dziś związany jest z branżą filmową. Obecnie pracuje jako reżyser oraz operator filmowy. Mężczyzna podkreślił jednak, że choć granie Łukasza sprawiało mu ogromną radość, jednak jego zdaniem nie była to produkcja najwyższych lotów.
"(...) poza tym wszystkim czułem, że serial był słaby jakościowo, ja w wieku 8-9 lat potrafiłem go oglądać i śmiać się tam, gdzie zamierzonym efektem miało być wzruszenie. Widziałem w nim nieprawdę, po pierwsze dlatego, że od dzieciaka fascynowałem się kinem, a po drugie — byłem bardzo blisko mamy i jej pracy z aktorami. Miałem więc trochę inną perspektywę" - powiedział Przybylski.
Przy okazji odniósł się także do swoich postów o pracy w Telewizji Polskiej. Była gwiazda "M jak miłość" jakiś czas temu zwróciła uwagę na to, co dzieje się w mediach publicznych.
"Jest to wyjątkowy paradoks, że telewizja odpowiedzialna za ten fenomen, jakim jest M-ka, dzisiaj reprezentuje sobą wszystko, co rzekomej Miłości przeczy" - napisał wówczas na Instagramie.
Przybylski przyznał, że fani nie zostawili wówczas na nim suchej nitki: "(…) zobaczyłem w komentarzach odpowiedzi, że "aha, teraz to żenada, ale wcześniej nie było mi wstyd zarabiać?!". Nie wchodziłem z autorami w dyskusję, ale ludziom, którzy tak piszą, powiedziałbym, że dziecko nie ma tak do końca świadomości, że zarabia pieniądze. Nie po to też mama pozwalała mi grać".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.