Gry rodzinne
Czy to, że jesteśmy na przykład jedynakami może sprawić, że nasze dorosłe życie będzie mniej lub bardziej szczęśliwe? Każdy z nas ma potencjał zdeterminowany przez kolejność urodzenia.
19.02.2008 | aktual.: 30.05.2010 11:59
Często słyszy się, że ktoś jest egoistą, bo urodził się jedynakiem, albo jest strasznie rozpieszczony, bo był najmłodszy w rodzinie.
Problem kolejności dziecka w rodzinie psycholodzy uważają jednak za przejaskrawiony. - To, że ktoś jest agresywny, nie znaczy, że w dzieciństwie cierpiał na „syndrom dziecka środkowego” - mówią. Każdy ma inny temperament, wrażliwość i sam wymuszał na rodzicach sposób traktowania. Pamiętając o tych wszystkich zastrzeżeniach, można jednak w całkiem dorosłym życiu odnaleźć w sobie cechy zdeterminowane przez kolejność urodzenia. Choćby tylko po to, by spróbować się ich pozbyć, jeśli przeszkadzają, np. w stworzeniu udanego związku w przyszłości.
Zburzony raj
Najtrudniejsza jest pozycja dziecka pierwszego. Rodzice mieli przy nim małe doświadczenie, popełniali błędy, często chowali je książkowo, mało spontanicznie. Obsługiwane wciąż przez dziadków, rodziców, było mało samodzielne. Kiedy urodziło się kolejne dziecko, to pierwsze w oczach rodziców nagle stało się zupełnie dorosłe bez względu na to, ile miało lat, musiało sobie samo radzić. Ta nagła zmiana bardzo zaburzyła jego poczucie bezpieczeństwa. Najstarsze z dzieci zaczyna być obdarowywane miłością warunkową, kochane, bo się dobrze uczy, ma zaspokajać potrzeby zewnętrzne rodziny, młodsze kocha się, bo po prostu jest. Najstarsze dzieci nastawione są na zewnętrzny sukces, tak jakby stale miały przymus wykazywania, że zasługują na miłość i na uznanie, w głębi duszy są bardzo lękliwe i najmniejsze niepowodzenie wyprowadza je z równowagi.
Zewnętrzny sukces jest najważniejszy, ale tak naprawdę najstarsi są bardzo mało pewni siebie. Zazdrośni, z poczuciem straty i odrzucenia przez najbliższe osoby, ze strachem przed konkurencją w pracy zawodowej. Jakby mieli na zawsze zakodowane, że do pewnego momentu ich życie było sielanką, ale pojawiła się kolejna osoba i zburzyła raj. Najstarsi są bardzo opiekuńczy i odpowiedzialni, często zostają pracownikami społecznymi, nauczycielami, psychologami.
Model do naśladowania
Przy kolejnych dzieciach rodzice są spokojniejsi, wyluzowani. Ale mają w stosunku do nich oczekiwania, których nie spełniło starsze dziecko. Czasem to może doprowadzić do dramatów. Młodszemu trudniej było rozwinąć własne umiejętności pod dominacją starszego. Miało gotowy model do naśladowania, w szkole ciągnęła się opinia nauczycieli. Jest mniej samodzielne, bo to starsze ciągle przejawiało inicjatywę, a i rodzice mieli dla niego mniej czasu, woleli coś za dziecko zrobić niż czekać, aż samo to zrobi.
W kleszczach
Średniak tkwi zawsze w kleszczach pomiędzy starszym, któremu trudno dorównać i najmłodszym, który jest oczkiem w głowie rodziców. To powoduje niepewność, poczucie, że najmniej w niego inwestują. Tak jest rzeczywiście, jego rola w rodzinie jest trochę niejasna. Towarzyszy mu irracjonalny lęk, że dla niego wszystkiego zabraknie, bo za młodszym wstawią się rodzice, starsze weźmie sobie samo. Średniak jest zachłanny na życie i często na jedzenie. Bywa, że w zupełnie dorosłym życiu cierpi z powodu otyłości. Może tłumić podświadomą niechęć do najmłodszego. Średniak boi się, żeby nie rozczarować rodziców, nie jest z nimi silnie związany, ale bardzo dba, żeby ich nie zawieść. Taki sam jest w pracy, wkłada w nią bardzo dużo energii, często przypłaca to zdrowiem. Ale on już tak ma, musi się starać, żeby nie zwieść - rodziców, dziewczyny, żony, szefa.
Najmłodszy do delektowania
Najmłodsze dziecko - najbardziej rozpieszczane, najmniej samodzielne. Pozwala mu się na większą swobodę, ale z drugiej strony, istnieje niepisane oczekiwanie ze strony rodziców, że to najmłodsze się nimi zajmie, będzie mieszkało w domu, że zostanie z nimi, przywiązują je do siebie, żeby jak najdłużej delektować się rodzicielstwem. Najmłodsze powinno spełnić wszystkie oczekiwania rodziców, których nie spełniły starsze. Ma być na przykład chłopcem, jeśli są same dziewczynki i na odwrót. Trudno rodzinie ukryć rozczarowanie gdy te plany zawiodą. Z badań wynika, że ludzie, którzy mają kłopoty z utożsamieniem się z własną płcią pochodzą często właśnie z takich rodzin.
Brzemię lęku
Jedynak ma o tyle lepszą pozycję, że nigdy nie został zdetronizowany, nic nie zakłóciło jego poczucia bezpieczeństwa. Ale ciąży na nim ogromne brzemię lęku rodziców. Co będzie jak mu się coś stanie? Wszystkie charakterystyczne cechy rodzeństwa, które normalnie rozkładają się na poszczególne dzieci, zbierają się w nim jednym. Często jest bardzo poważny - „mały dorosły”. Do takiej samej pozycji dąży potem zawodowo, zawsze był najważniejszy w rodzinie, i ciągle chce być - w każdym środowisku. Większość ludzi na kierowniczych stanowiskach to jedynacy, nie mają potrzeby dzielenia się z nikim pracą, zasługami. Są bardzo silnie związani z rodzicami. Jedynacy bardzo często chcą mieć więcej dzieci, zdają sobie sprawę jak bardzo obciążony jest jedynak.
Kto na górze, kto na dole
W związkach opartych na emocjach zawsze jedna osoba jest na górze, druga na dole. Ta która jest w dołku psychicznym chce, żeby partner „wziął ją na ręce”, cała sztuka bycia we dwoje polega na tym, żeby jednocześnie nie chcieć być noszonym. Czy dwoje jedynaków poradzi sobie z tym, a jedynak i najmłodsza?
Jeśli jesteś najstarsza
Najstarsza ma szansę na udany związek z Najstarszym pod warunkiem, że potrafią znaleźć kompromisy. Oboje chcecie bowiem dominować, powinniście się też nauczyć dawać sobie sygnały o potrzebie ciepła i czułości, a nie tylko się obrażać, że ich nie dostajecie. Jeśli zwiążesz się ze Średnim obejdzie się bez konfliktów, o ile dasz mu szansę wykazania się. Z Najmłodszym, może wam być całkiem nieźle, ale powinnaś uważać ze swoją opiekuńczością i przymykać oko na jego odruchy pieszczoszka, chyba że marzysz o wzięciu go pod pantofel. Jeśli oczekujesz opieki z jego strony, to raczej źle trafiłaś; podobnie z Jedynakiem, musisz go utemperować i być wyrozumiała dla jego małych egoizmów, jeśli odezwie się w nim despota - będzie trudno.
Jeśli jesteś Średnia
Średnia znajdzie przyjaciela w Średnim, oboje kiedyś poszkodowani, będziecie albo uskarżać się na swoje poczucie niższości, albo krok w krok realizować ambicje, chyba że wzajemne żale i pretensje wezmą górę, albo jednocześnie zechcecie na ręce z ciągłego niedosytu opieki. W związku z Najmłodszym też możecie się dogadać, bo wiecie jak to jest nie być pierwszym, oboje towarzyscy, jeśli ty przymkniesz oko, na to, że on jednak czasem jest niezaradny, może wam się udać. Partner Najstarszy to ideał o ile zrozumie ambicje Średniej i zaakceptuje jej wojowniczą naturę. Z Jedynakiem gorzej, jeśli będzie się starał cię zdominować swoimi sprawami, nad Średnią od urodzenia ktoś dominuje i możesz już mieć tego dosyć.
Jeśli jesteś Najmłodsza
Najmłodsza to idealna partnerka dla Najstarszego, który świetnie zrozumie jej humory i bezradność, bo już to kiedyś przerabiał, no chyba, że ma już dość bycia Samarytaninem. W związku ze Średnim też się odnajdziesz, o ile zaakceptujesz, że on zechce czasem udowodnić, kto tu jest panem. Dwoje Najmłodszych to większy problem, jeśli będą się na zmianę rozpieszczać, wszystko w porządku, gorzej gdy zechcą tego samego w tym samym czasie. Jedynak to twardy orzech do zgryzienia, nie działa na niego tupanie nogami Najmłodszej, bo sam umie tupać równie dobrze, jeśli nie lepiej.
Jeśli jesteś Jedynaczką
Masz szansę na udany związek z Najstarszym, jeśli on będzie bardzo wyrozumiały i na pewne wyczyny ukochanej spojrzy z przymrużeniem oka, bo tobie potrzeba kogoś silnego i opiekuńczego. Ze Średniakiem porozumiesz się, o ile on zobaczy w tobie młodszą siostrę, której wiele trzeba wybaczyć, a nie starszą, która zawsze chciała być górą. Jedynaczka i Najmłodszy mają trudniej, bo on nie jest przyzwyczajony do słuchania ciągle o jej sprawach, najchętniej mówiłby o swoich. Jedynaczka z Jedynakiem to albo mieszanka wybuchowa, albo zgodnie z twierdzeniem, że podobni się przyciągają, całkiem udany związek. To wszystko oczywiście tylko schematy. Prawdziwa miłość wiele znosi i wiele koryguje. Ale wiedzieć co w trawie piszczy nie zaszkodzi.