Gwyneth Paltrow szczerze o operacjach plastycznych. Zaskoczyła wielu fanów
Gwyneth Paltrow słynie z niekonwencjonalnego (szczególnie jak na hollywoodzką aktorkę) stylu życia. Jest orędowniczką naturalności do tego stopnia, że czasem bywa to wyśmiewane – np. przez internautów czy amerykańskich komików. W tym kontekście jej najnowsza wypowiedź jest bardzo zaskakująca.
Na swoim instagramowym profilu Paltrow zebrała imponującą liczbę 7,5 mln obserwatorów. Aktorka znana z takich hitów jak "Zakochany Szekspir", "Iron Man" czy "Szkoła stewardes" od kilku lat promuje zdrowy tryb życia w zgodzie z naturą.
Pochwała naturalności
W sieci bez trudu znajdziemy zdjęcia, do których pozuje bez makijażu (zrobione np. w trakcie medytacji). Gwiazda sporo postów poświęca tematom samoakceptacji czy ciałopozytywności.
Dlatego dla niektórych zaskoczeniem mogą być odpowiedzi, których aktorka udzieliła w jednym z najnowszych wywiadów dla magazynu "Harper’s Bazaar". Paltrow przyznała bowiem, że jej zdaniem poprawianie urody za pomocą skalpela lub zabiegów medycyny estetycznej wciąż jest stygmatyzowane, ona zaś uważa, że powinniśmy zrobić wszystko, by to zmienić.
Zobacz również: Elliot Page usunął obie piersi. Opublikował zdjęcia, na których jest nie do poznania
"Byłoby miło, gdyby ludzie zaczęli być pewni swoich wyborów i nie wstydzili się ich" – powiedziała. Dodała także, że chirurgia plastyczna niesłusznie okryta jest złą sławą, a z otwartym mówieniem o korzystaniu z jej dobrodziejstw problem mają nawet gwiazdy Hollywood.
Apel do wszystkich kobiet
- Mnóstwo kobiet odnoszących sukcesy w Hollywood na wczesnym etapie kariery słyszało, że nie są wystarczająco dobre. Cały czas staramy się więc coś sobie i innym udowodnić. Zrobienie sobie zastrzyku i przyznanie się do tego jest jak odsłonięcie słabego punktu – zauważyła Paltrow.
Jednocześnie aktorka przyznała, że sama korzysta czasem z zastrzyków odmładzających, np. gdy chce, by jej twarz wyglądała na "mniej wkurzoną".
Paltrow, dzieląc się własnym doświadczeniem, zaapelowała do wszystkich kobiet, by zaczęły głośno mówić, że korzystają z medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej.
- Myślę, że uczciwość w tej kwestii jest nierzadko postrzegana jako słabość. Poprawianie urody przy użyciu skalpela czy zastrzyku jest nadal stygmatyzowane. Powinnyśmy się ze sobą tym dzielić i mówić o tym bez zażenowania. Byłoby miło, gdyby ludzie zaczęli być pewni swoich wyborów i nie wstydzili się ich – powiedziała.
Sprawdź także: Kto dziś poprawia urodę? Pandemia zmienia oczekiwania kobiet