Blisko ludziHalloween oswaja lęki

Halloween oswaja lęki

Halloween oswaja lęki
30.10.2007 10:13, aktualizacja: 27.06.2010 23:53

Człowiek kultury Zachodu zwykle zmarłych się obawia. Dlaczego? To, co
martwe, jest szczególnie niebezpieczne, bo nie można już tego zabić. Martwe może więc mieć władzę nad żywymi ludźmi.

Człowiek kultury Zachodu zwykle zmarłych się obawia. Dlaczego? To, co martwe, jest szczególnie niebezpieczne, bo nie można już tego zabić. Martwe może więc mieć władzę nad żywymi ludźmi.

Po co nam Halloween?

Halloween, święto obchodzone w wieczór i noc 31 października, w krajach anglosaskich jest popularnym świętem ludowym. Jego wpływ widoczny jest w wielu innych regionach świata, także w Polsce. W święcie tym uczestniczą głównie dzieci i młodzież, jednak ton tej specyficznej zabawie nadają dorośli. Bo Halloween co roku przynosi krociowe zyski producentom rozmaitych gadżetów.

Halloween to czas wzajemnego straszenia, noszenia masek i kostiumów, wszelkich zabaw, w których dominuje symbolika grozy. Tego wieczoru w oknach wystawia się wydrążone dynie z wyciętymi otworami - oczami i ustami o wyszczerzonych zębiskach.

Na ulice miast wylegają tłumy młodych ludzi, którzy chodząc od domu do domu stukają do drzwi. Trzeba dać im słodycze, bo inaczej zaczną wyczyniać psoty, czasem dotkliwe dla tych, którzy tę zasadę zignorują.

Dzieci i nastolatkowie przebrani są za duchy zmarłych, demony oraz różnorakie straszne istoty zrodzone lub spopularyzowane przez popkulturę: potwora Frankensteina, najeźdźców z kosmosu, wilkołaki, zombie.

PIĄTEK TRZYNASTEGO I INNE PRZESĄDY
W wieczornej szarówce młodzi ludzie przebrani za groźne nadnaturalne istoty, kontynuują nieświadomie tradycję liczoną w tysiącleciach. Bo Halloween, wigilia Wszystkich Świętych, pierwotnie zwała się "Samhain" i była celtyckim świętem zbiorów oraz Nowym Rokiem druidów.

Także dzisiejsze bieganie po ulicach z latarkami i lampionami jest kontynuacją celtyckiego przyświecania łuczywami i ogniskami duchom przodków, które schodziły w tym czasie na Ziemię.

Czy naprawdę lubimy się bać?

Dawniej w jesienne wieczory opowiadano historie o zmarłych powracających z zaświatów. Dziś podobną role spełniają książki i filmy. Strach, wg naukowców, rodzi się w wyobraźni, a tę mogą zamieszkiwać nieskończenie straszliwe potwory. To więc, o czym czytamy na kartach powieści grozy, co oglądamy w filmowych horrorach, to zaledwie ułamek mroku, który wydobyty został z wyobraźni pisarzy i scenarzystów.

Spytać można, po co nam horrory, po co Halloween? Horror, przez wzięcie poza nawias racjonalnego porządku, bada w praktyce na czytelniku i widzu oddziaływanie strachu. Strachu, który rodzi się gdzieś pomiędzy wyobraźnią a mitologiczną świadomością kulturową, której człowiek współczesny się nie wyzbył.

Potrzebujemy bezpiecznego strachu

W horrorze pewnik zostaje zastąpiony znakiem zapytania, a ten przenika do irracjonalnych lęków ukrytych w naszej podświadomości i uaktywnia je. A wszystko to za wyraźną zgodą czytelnika i widza.

Oznacza to, że potrzebujemy strachu, ale odmiennego od lęków towarzyszących nam każdego dnia.

Człowiek, twierdzą eksperci, potrzebuje dawki strachu "bezpiecznego", aby zastępczo rozładować lęki. Strach zwykle określa zachowania bohaterów horroru i odbiorcy mogą ten strach podzielać. Siedząc w fotelu, bezpiecznie, spojrzeć strachowi prosto w oczy. Dopiero wtedy ludzie rozpoznają swoje prywatne lęki ukryte w podświadomości i w ten sposób je obłaskawiają.

Umysłowość współczesnego człowieka jest taka, jak przed wiekami. Podświadomie wiemy, że granica między wyobraźnią a realnością jest niezwykle cienka. To właśnie tłumaczy popularności Halloween i horrorów.