Blisko ludziHandel kobietami. Marta miała zostać prostytutką w Azji. Ostrzega inne

Handel kobietami. Marta miała zostać prostytutką w Azji. Ostrzega inne

Handel ludźmi to jeden z najbardziej dochodowych procederów przestępczych na świecie. 38-letnia Marta omal nie padła jego ofiarą. – To był jednodniowy horror, ale dopiero teraz umiem o tym mówić – słyszę.

Handel kobietami. Marta miała zostać prostytutką w Azji. Ostrzega inne
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Rafał Michałowski
Karolina Błaszkiewicz

09.08.2019 | aktual.: 09.08.2019 19:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Handel kobietami. Handlarz wybiera ofiarę

Handel kobietami kojarzy się z prostytucją. Dla wielu, jeśli kobieta świadczy usługi seksualne, oznacza to mniej więcej tyle: robi to, bo lubi. Jeśli jest prostytutką z przymusu, pewnie "może winić tylko siebie". Niewielu zdaje sobie sprawę, że w tym drugim wypadku w cieniu stoją handlarze żywym towarem. Często mamią kobiety obietnicą pracy za granicą, a po jej przekroczeniu narkotyzują je i odbierają dokumenty. W razie stawiania oporu grożą, że zrobią krzywdę ich bliskim. Marta z małej miejscowości na Mazowszu nie szukała pracy – została "wybrana".

– Pracuję w urzędzie miasta. Jestem żoną i matką dwojga dzieci – mówi Marta. Spała tylko z jednym mężczyzną. Tym, za którego wyszła. Pochodzi z "dobrego domu". Jest katoliczką, a przynajmniej była. 6 lat temu omal nie trafiła do Azji w charakterze prostytutki.

– Któregoś razu stanęłam przed sklepową witryną i w odbiciu zauważyłam, że ktoś robi mi zdjęcia telefonem. To był jakiś chłopak, ok. 20-letni. Widząc moje zdziwienie, roześmiał się i powiedział, że nie chodzi mu o mnie, ale o sukienki. Chciał kupić którąś narzeczonej – relacjonuje Marta. Na tym się skończyło. Przynajmniej tak się jej wydawało. Po paru dniach znów natknęła się na tamtego chłopaka. Tym razem na stacji benzynowej. – I to kilkadziesiąt kilometrów od miejsca mojego zamieszkania. Podszedł do mnie i spytał, czy może mi pomóc napełnić bak. Zgodziłam się – wspomina.

Zobacz także: #11pytań o niewolnictwo i handel ludźmi

Chłopak powiedział jej, że kupił kreację narzeczonej i niedługo wybierają się na urlop za granicę. Marta z grzeczności słuchała. – Nagle rzucił jednak, że mam ładny uśmiech. Zapytał, czy nie chcę zostać modelką. Narzeczona tak pracuje, może doradzić – mówi. – Speszyło mnie to. Poszłam zapłacić. Gdy opuszczałam stację, widziałam jak ten 20-latek wsiada do auta. Wewnątrz było dwóch innych facetów i jakaś kobieta. Podali mu aparat – tłumaczy. Marta przejechała obok nich.

"Kobiety z mojego kraju nie wstydzą się swoich ciał"

Miesiąc później doszło do kolejnego "przypadkowego" spotkania. Znajomy spod sklepu znów się pojawił - tym razem z dziewczyną, Azjatką. Marcie śpieszyło się na basen. Azjatka poszła za nią do przebieralni. Chodziła nago, Marta zakrywała się ręcznikiem. Usłyszała wtedy: "Kobiety z mojego kraju nie wstydzą się swoich ciał".

Minęło trochę czasu, przyszło lato. 32-latka pędziła do pracy, ale akurat drogę, którą zwykle szybko mijała, zastawiło auto dostawcze. Starszy pan męczył się, próbując wepchnąć tam walizkę. – Robił to tak niezdarnie, że niewiele myśląc podbiegłam, by mu pomóc. Wzięłam bagaż. Staruszek stał za mną. Sekundy później zamiast niego, w środku byłam ja. Drzwi się zatrzasnęły. Jakiś facet złapał mnie za włosy, drugi kopnął w brzuch. Kolejny usiadł na mnie i przykrył łapą usta. Poczułam ukłucie. Odpłynęłam – relacjonuje Marta. Kiedy się ocknęła, przez chwilę nie wiedziała, gdzie jest. – Potem dotarło do mnie, że zostałam porwana! – mówi. – Wpadłam w panikę. Trzęsłam się, chciałam uciekać, by zaraz pomyśleć, że mnie zgwałcą, wytną organy i zabiją. Że więcej nie zobaczę rodziny – wylicza.

Nagle zrobiło się jasno, a przed Martą stanął nie kto inny, jak "znajoma" Azjatka. – Przykucnęła i wysyczała mi w twarz: "A teraz wstaniesz i pokażesz mi to, co ukrywałaś na basenie. Muszę sprawdzić towar przed zakupem. Rozbieraj się albo oni ci pomogą" – opowiada. Padały intymne pytania: "Z iloma spałaś?", "Czy uprawiasz seks analny?". Azjatka dokładnie oglądała Martę, zapłaciła porywaczom i stwierdziła: "Jedziesz do Azji. Twoi właściciele już czekają".

"Skuta i zapakowana"

Martę skuto i zapakowano do pudła. Po kilku godzinach jazdy oprawcy stwierdzili, że "można ją sprawdzić, bo i tak nie jest dziewicą". Najpierw Marta miała zatańczyć przed nimi nago. – Gdy skończyłam, zaczęli się do mnie dobierać. Wtedy coś w nas uderzyło – mówi. Samochód wypadł z drogi, przekoziołkował i walnął w drzewo. To była jedyna szansa porwanej. Wyczołgała się i zaczęła biec. – Biegłam. Nie byłam w stanie krzyczeć – słyszę. Znikąd na autostradzie zjawiło się auto. Doskonale pamięta zszokowane miny pasażerów z Polski. Kierowca na jej prośbę zadzwonił do jej męża. Kobieta siedząca na tyłach z dzieckiem nie chciała podwieźć Marty. Powiedziała: "Poczekaj. Mąż niedługo cię stąd zabierze". Ona wiedziała tylko, że jest w Austrii.

Mąż przyjechał po kilkunastu godzinach. Zabrał Martę do jej rodziców. Zamknęła się u nich na długie miesiące. Ten czas przeleżała w łóżku, nie chciała z nikim rozmawiać, odrzuciła nawet własne dzieci. Szef nie dopytując, co się stało, dał jej urlop na czas nieokreślony. Lekarz przepisał jej antydepresanty. – Kiedyś myślałam, że jestem silną kobietą i że pewne rzeczy mnie nie dotyczą. Dziś już wiem, że jestem towarem, który można zamówić i sprzedawać w nieskończoność. I każdą z nas. Nie wątpię, że gdyby nie szczęśliwy traf, nigdy nie wróciłabym do Polski – uważa po latach.

Marta sądziła kiedyś, że jest silną kobietą. Dziś wcale się tak nie czuje. Boi się własnego cienia. Chce kupić sobie paralizator. Zwycięstwem jest dla niej samodzielne wyjście do sklepu. Policja do dziś nie znalazła jej porywaczy. Ona zastanawia się, czy jeszcze spotka "chłopaka z aparatem" i jego narzeczoną. Całkowicie straciła wiarę, unika zbliżeń z mężem. – To, że teraz mówię, to prawdziwy cud… Myślę jednak, że wiele kobiet nie doczekało się i nie doczeka tego cudu – kończy. Wiem, że co roku wraca latem na jedno kobiece forum i ostrzega: "Dziewczyny, uważajcie na siebie".

Jeśli znacie podobne historie, dajcie nam znać przez formularz #DziejeSię

Komentarze (140)