#herstory. Florence Owens Thompson, czyli "Matka tułaczka" ze słynnego zdjęcia
„Moja matka cieszyła się życiem i kochała swoje dzieci. Kochała także muzykę i taniec. Kiedy patrzę na ten portret, zasmuca mnie. Nie taką ją zapamiętałam” – wspominała Norma Rydlewski, córka słynnej na całym świecie „Matki tułaczki”, czyli Florence Owens Thompson, uwiecznionej na fotografii Dorothei Lange. Jaka historia kryje się za tym zdjęciem?
Fotografia znana jest pod kilkoma tytułami, dwa pozostałe to „Migrująca matka” i „Migrująca Madonna”. Amerykańska fotografka wykonała ją 1936 roku w obozie wędrownych zbieraczy grochu w Kaliforni. Kilkuminutowa sesja była częścią rządowego projektu, w ramach którego Lange dokumentowała sytuację na amerykańskiej prowincji, dotkniętej wielkim kryzysem.
Jak relacjonowała później reporterka, pewna kobieta szczególnie przykuła jej uwagę. Wyglądała na zdesperowaną i zagłodzoną, podobnie jak jej dzieci. Nie spytała o zgodę na wykonanie zdjęć, nie tłumaczyła, dlaczego je robi, ale sama bohaterka również nie zadawała pytań. Od osób postronnych Lange dowiedziała się, że cała rodzina właśnie przybyła do obozu i próbowała sprzedać opony ze swojego samochodu, by kupić za nie trochę jedzenia. W sumie w ciągu 10 minut powstało sześć fotografii, które autorka zgodnie z umową przekazała do FSA (Farm Securities Adminnistration, agencja dokumentująca efekty reform wprowadzanych w ramach „Nowego Ładu”).
Zdjęcia fotografów pracujących dla FSA szybko trafiały do gazet i tak stało się również z podobizną Florence Owens Thompson. Tytuł pod fotografią brzmiał „Co Nowy Ład oznacza dla tej matki i jej dzieci?”. Jeden z egzemplarzy przypadkowo trafił do samej bohaterki, jednak, jak później przyznała, nie zrobiło to na niej większego wrażenia.
Mimo że fotografia wkrótce stała się ikoną wielkiego kryzysu, popularną na całym świecie, rodzina Thompson, jak i ona sama, przez lata pozostawała zupełnie anonimowa. Dopiero w 1978 roku, a więc 42 lata po sesji, udało się ustalić ich tożsamość. Jak się okazało, kobieta znana już wszystkim jako „Matka tułaczka”, wcale nie była zadowolona ze swojej popularności.
- Żałuję, że te zdjęcia powstały – powiedziała Emmettowi Corriganowi, reporterowi, który ją odnalazł. – Nie mam z nich ani centa. Nie zapytała (Lange – przyp. red) mnie o nazwisko, powiedziała tylko, że nie sprzeda zdjęć i przyśle mi ich kopie. Nie zrobiła tego.
W rzeczywistości Dorothea Lange wcale nie wzbogaciła się, jak mogłoby się wydawać, kosztem ubogiej rodziny. Zgodnie z umową z FSA za setki zdjęć, które wykonała dla rządowego projektu ani ona, ani inni autorzy, nie otrzymali żadnego wynagrodzenia. Nie mieli również wpływu na to, jak ich prace były dystrybuowane oraz podpisywane. Faktem jest jednak, że „Matka tułaczka” pokazywana na wielu wystawach przyniosła artystce splendor i uznanie.
Dzięki odkryciu Corrigana udało się natomiast ustalić całą historię, która kryje się za słynnym portretem. W chwili jego wykonania Florence Owens Thompson mieszkała w obozie wraz z siódemką swoich dzieci. Normę karmiła piersią, co również widać na jednym z ujęć. Wyszła za mąż w wieku 17 lat za Cleo Owensa, który zmarł na zapalenie płuc, gdy Florence była w ciąży z ich szóstym dzieckiem. Od tego czasu chwytała się wszystkiego, co tylko mogło zapewnić byt jej dzieciom.
- Pracowałam w szpitalu, byłam barmanką i kucharką, pracowałam też w polu – opowiadała później w wywiadzie udzielonym stacji CNN.
W marcu 1936 roku razem z dziećmi i nowym partnerem podróżowali przez Kalifornię w poszukiwaniu zarobku, gdy ich samochód zepsuł się niedaleko Nipomo. Dotarli do obozu zbieraczy grochu, w którym znajdowało się około 3500 osób. Niestety całe plony zostały zniszczone przez opady gradu, wszyscy cierpieli więc z głodu. W tej sytuacji zastała ich Dorothea Lange.
Jedno ze zdjęć trafiło m.in. do „San Franciso News”. Było na tyle poruszające, że natychmiast zorganizowano zbiórkę jedzenia dla zbieraczy grochu. Jednak Florence i jej rodzina zdążyła już opuścić obóz…
Jak dalej potoczyły się ich losy? Florence była silną i twardą kobietą, nie dała więc za wygraną i nadal robiła wszystko, by zapewnić dzieciom przetrwanie. Po zakończeniu II wojny światowej osiedliła się w Modesto w Kaliforni i wyszła za mąż za urzędnika, Georga Thompsona. W trakcie gdy jej fotografia zyskiwała na popularności, ona urodziła jeszcze trójkę dzieci i wreszcie cieszyła się godnym życiem. Mimo że posiadała własny dom, na starość wolała się przenieść do przyczepy kampingowej, w której w 1978 roku odnalazł ją Emmett Corrigan. Chorowała już wówczas na raka. Odzyskana chwilowa sława pomogła rodzinie zebrać 35 tysięcy dolarów na leczenie Florence. Mimo terapii, zmarła w 1983 roku, w otoczeniu najbliższych, dożywszy sędziwego wieku 80 lat.
W 1998 roku „Matka Tułaczka” trafiła do specjalnej edycji znaczków pocztowych upamiętniających minione stulecie amerykańskiej poczty. W tym samym czasie fotografia z autografem Dorothei Lange została zlicytowana za 244 tys. dolarów.
- Nie mieliśmy wiele, ale mama zawsze dbała o to, żebyśmy mieli cokolwiek. Była niezwykle silną kobietą, prawdziwą opoką naszej rodziny – wspominała Norma Rydlewski.
W chwili wykonania fotografii przez Lange, Florence Owens Thompson miała 32 lata.