I żeby miała większe cycki...
Taką prośbę wystosował pewien biznesman, który złożył zamówienie u słynnego Diego Bortolina. Diego Bortolin to prawdziwy artysta i legenda w swym fachu. Od wielu lat Diego udoskonala swój fach – robi niezwykle piękne gumowe lale. A taką właśnie zażyczył sobie anonimowy biznesman z Australii i Diego zrobił mu lalę, która była dokładną kopią jego eks – dziewczyny.
09.09.2010 | aktual.: 10.09.2010 12:29
Taką prośbę wystosował pewien biznesmen, który złożył zamówienie u słynnego Diego Bortolina. Diego Bortolin to prawdziwy artysta i legenda w swym fachu. Od wielu lat Diego udoskonala swój fach – robi niezwykle piękne gumowe lale. A taką właśnie zażyczył sobie anonimowy biznesmen z Australii i Diego zrobił mu lalę, która była dokładną kopią jego eks – dziewczyny.
Gumowe lub nadmuchiwane lale to jeden z najbardziej popularnych towarów w sex-shopach. Zwykłe modele mają zwykle dwa otwory: gębowy (w kształcie smutnej litery O) i tam na dole – imitujący waginę. Najczęściej lalki są damskiego rodzaju – mają długie włosy oraz podmalowane oczy i usta. Te droższe zamiast plastikowych, mają włosy ze sztucznego włosia i włosiem „porośnięte” okolice intymne.
Bardziej zaawansowane technologicznie modele mają specjalnie wyścielaną pochwę – żeby było przyjemniej i jak najbardziej naturalnie. Zamykają im się oczy, piersi mają sutki, a z tyłu jest jeszcze jedna mała dziurka. Są też lale panowie – ale nie są ani tak ładni, ani popularni jak lale – panie.
Jakkolwiek „stuningowana” byłaby nadmuchiwana lalka, nijak się będzie miała do małych dzieł sztuki, które wychodzą spod rąk Diego Bortolina i mają metkę „Temptations”. Bortolin robi najlepsze lalki na świecie i ten fakt wykorzystał 50-letni biznesmen, który po zerwaniu ze swoją narzeczoną zażyczył sobie u Diego jej gumową imitację. Wysłał fachowcowi kilka zdjęć swej miłości, jej dokładne wymiary i jedno zastrzeżenie – „żeby miała większe cycki”. Diego, który swoją wytwórnię super lal ma we włoskim Treviso, pracował nad specjalnym zamówieniem kilka tygodni, odrzucając inne fuchy na bok. Wszak było to wyzwanie! Kiedy zaprezentował anonimowemu klientowi swoje dzieło, ten był bardziej niż zadowolony i zapłacił za swoją nową narzeczoną 18 tys. euro. W zamian za to dostał ważącą 58 kilo nową towarzyszkę życia, której włosy są miękkie, usta zmysłowe, skóra jedwabiście delikatna i można ją ustawiać w różnych pozycjach.
– Wszystkie nasze lalki są niezwykle realistyczne i wszystko w nich działa niezwykle naturalnie, ale to zamówienie było szczególne – tłumaczy Bortolin. – Mieliśmy stworzyć uśmiechniętą blondynkę, o bujnych kształtach, a klient dał nam dokładne dane, jej dotyczące, wraz z kształtem paznokci i zębów. Bortolin nie przejmuje się zarzutami, że wykonując owe zamówienie, pochwala dziwaczne zachowanie swego klienta: – Nie interesuje mnie to – powiedział magazynowi „The Sun”, włoski twórca. – Niech sobie mówią, że to dziwaczne, a nawet lekko chore, ale teraz ten facet ma idealną dziewczynę.
Kilka lat temu popularny był dowcip rysunkowy autorstwa Andrzeja Mleczki. Z bacówki w górach wybiega przestraszona owca, a za nią wychodzi zapinający rozporek, bardzo zadowolony juhas, który wzdycha: „Żebyś ty jeszcze gotować umiała…”. Ciekawe, czy australijski biznesmen mówi to samo, podziwiając swoją nową dziewczynę „Made in Italy”.