Iga, Jadwiga, AlkaIga
Wybieranie imienia dla dziecka nie jest łatwe. Nawet dla tych, którzy od zawsze wiedzieli, że ich córka będzie Zofią, a syn Janem. Rodzice inaczej mówią do dziecka w chwilach czułości, inaczej, kiedy maluch skacze po nich w szale po nieprzespanej nocy...
21.07.2008 15:03
Wybieranie imienia dla dziecka nie jest łatwe. Nawet dla tych, którzy od zawsze wiedzieli, że ich córka będzie Zofią, a syn Janem. Im zapewne też na chwilę zawahała się ręka, gdy podawali dane swojego noworodka w urzędzie jako oficjalne i ostateczne.
Wybrane imię jest oczywiście najpiękniejsze na świecie i pasuje do naszej pociechy jak ulał. Jakżeby inaczej? Potem jednak, kiedy dziecko rośnie i nabiera pewnych cech osobowościowych, zaczyna pokazywać pazurki i zyskuje własne poczucie humoru, cisną się na usta dziesiątki innych nazw, które wydają się być bardziej adekwatne dla tego jednego, jedynego szkraba. Każdy ma zapewne własny asortyment nazw zarezerwowanych tylko dla niego. Rodzice inaczej mówią do dziecka w chwilach czułości, inaczej, kiedy maluch skacze po nich w szale po nieprzespanej nocy całej trójki. Pojawiają się przezwiska pełne tkliwości i pełne uroczego dystansu do własnego potomka. Nasza rodzina preferuje raczej te z dystansem. Dziadek mówi, że kontrowersyjne…
Codziennie jest okazja, by wymyślić na Jadźkę jakiś neologizm. Kiedy była malutka i potrafiła wyłącznie wrzeszczeć, była Okropem i AlkaIgą, bo terroryzowała swoim przeszywającym krzykiem cały dom. Kiedy jest zmęczona i nie chce spać jest Dzikiem, bo dzikuje jak mało kto. Jest też Małym Bańskiem, Baribalem i Banikiem – zupełnie bez powodu. A kiedy siedzi w swoim wózku rozsiadła niczym Królowa Jadwiga, a jej grubaśnie rączki i nóżki luźno opadają wzdłuż ciała, jest Baronową. O przepraszam, dokładnie to jest Baleronową. Nadal jest czasem płaczliwa, więc dostaje zmodyfikowaną ksywę po wielkim artyście, zwie się wtedy Lionel Ryczy (podobno popularna ksywa wśród wszystkich rodziców).
Bywają też, oczywiście, chwile czułości, kiedy radość naszego życia jest urocza i grzeczna, a nawet przezabawna. Wtedy jest naszym kochanym Igulkiem, Igusią, Igunią i Kaczorkiem – z powodu usteczek, które zabawnie wydyma jak kaczuszka. Kiedy wstaje po drzemce oddanej w ciągu dnia, bywa Spoceniuszkiem – zgrzanym, mokrym od potu i zaspanym. Kochanym nad wyraz…
Iga jest imieniem dość rzadko spotykanym, chociaż tu i ówdzie obija mi się o uszy na ulicy. Zdarza się jednak jeszcze tak, że ludzie dzięki mojej Idze pierwszy raz słyszą to imię. Dziwne, ale prawdziwe. Jak oni się uchowali? Kiedyś na jakimś spotkaniu towarzyskim spytał mnie jeden wytatuowany chłoptaś, jak mała ma na imię. Kiedy odpowiedziałam, wykrzyknął z przekąsem: - Czemu tak skrzywdziliście dziecko? Zapytałam zatem: - A jak ty, młodzieńcze, masz na imię? I tu padło jedno z tych imion, które od lat należą do ścisłej czołówki używalności. Imię, które w każdej klasie podstawowej i średniej posiada do 30 procent męskiej części zbiorowości. Uśmiechnęłam się tylko grzecznie i dzierżąc pod pachą moją Igę odeszłam w siną dal. O gustach się nie dyskutuje.
Dlaczego właściwie „Iga?” Pamiętacie, jak dziecko było jeszcze w brzuchu? Siedzieliście w kuchni, piliście zieloną herbatę i wymienialiście imiona, które podobają się wam obojgu. Otóż nam z każdym imieniem kojarzył się ktoś, z kim nigdy w życiu nie chcielibyśmy kojarzyć naszego dziecka. Albo Mąż albo ja znaliśmy chociaż jednego przedstawiciela danego imienia, który wywołuje ciarki na plecach. Iga za to była imieniem krótkim, wdzięcznym, i jedyną konotacją do niej była postać Igi Cembrzyńskiej. Idealnie!
Imię Iga występuję samodzielnie, czasem jednak zdrabnia się w ten sposób Ignacje i Jadwigi. Ta informacja dodatkowo nas ucieszyła, ponieważ z czystym sumieniem można było w chwilach irytacji powiedzieć do małej per Jadźka. Twardo, ostro i z przymrużeniem oka. A dziadek jaki jest zadowolony! Toż jego mama, a prababcia Jadźki, to Jadwiga była!