Ile razy w tygodniu powinni spotykać się zakochani? Eksperci odpowiadają
Jeśli ty i twój ukochany, pragniecie widzieć się ze sobą jak najczęściej, chcecie rozmawiać i spędzać razem dużo czasu, jesteście niewątpliwie na etapie romantycznych początków. W tej fazie, wraz z coraz częstszymi spotkaniami, wzrasta między wami intymność. I właśnie z tymi "częstszymi spotkaniami" postanowili rozprawić się eksperci.
28.12.2017 | aktual.: 28.12.2017 16:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Do zakochania jeden krok. Jeden jedyny krok, nic więcej" – śpiewał Andrzej Dąbrowski. I w dodatku "trzeba go zrobić jak najprędzej". Motyle w brzuchu, randka za randką, pisanie SMS-ów późnymi wieczorami. Początki związków niemal zawsze są ekscytujące. I szybko dzieje się tak, że para chce się widywać jak najczęściej. Kto to pamięta? Znają to ci, którzy chcieli widzieć swojego chłopaka/dziewczynę niemal codziennie. Znają to też ci, którzy pewnego dnia stracili znajomego, bo spotykał się już tylko z nową miłością. Klasyka gatunku.
Jednak zdaniem ekspertów nie jest to za dobre wyjście. Scott Carroll, psychiatra i autor poradnika "Don’t Settle: How to Marry the Man You Were Meant For", jest przekonany, że na samym początku związku powinniśmy widywać nowego partnera tylko… dwa razy w tygodniu. Nie częściej. Carroll popiera tę tezę wieloletnimi badaniami i rozmowami z parami.
- Ważne, żeby spotykać się tylko te dwa razy w tygodniu, by dać sobie więcej przestrzeni na poznanie się, na zrozumienie swoich uczyć, pragnień wobec tej osoby – przyznaje na łamach "Psychology Today". – Te najgłębsze uczucia pozwalają później pogodzić się z problemami w związku – mówi.
Jego zdaniem częste spotykanie się, może sprawić wrażenie, że rzeczy dzieją się zbyt szybko i jedna z osób spanikuje, poczuje się osaczona i będzie chciała zerwać. – To bardzo częsty problem, gdy jedna osoba śpieszy się z okazywaniem uczuć i rujnuje związek, który miał bardzo dobry potencjał – podkreśla psychiatra.
Zdanie Carrolla podziela także dr Seth Meyers, psycholog i autor książek o związkach. – Są pary, które czują, że mogłyby od razu spędzić ze sobą każdy dzień i noc. Ale to nie jest formuła dla wszystkich. Nie każda para będzie mogła w ten sposób zbudować stały, dobry związek – mówi. Meyers zauważa, że przecież jeśli spotykamy się często na początku znajomości, odkrywamy przed partnerem wszystkie karty, towarzyszymy sobie w najintymniejszych momentach.
Miłosna matematyka
Dwa dni, a czemu nie trzy? Może cztery? Ta miłosna matematyka brzmi jednak niczym porady z "Bravo Girl". Zdaniem Moniki Dreger, psycholog prowadzącej terapie małżeńskie, nie ma czegoś takiego jak "odpowiednia liczba dni" na spotykanie się.
- Wszystko zależy od pary. Jeśli spotkają się dwie osoby, z których jedna nie chce gnać w związku, a druga pragnie tych codziennych spotkań, to pojawia się problem. A co z parami, które chcą się codziennie widywać? Psycholodzy nie mogą określać takich najlepszych ram. Ale rozumiem, z czego może wynikać taka teza postawiona przez ekspertów – przyznaje psycholog. Jak mówi, istnieje coś takiego jak efekt ekspozycji. Lubimy tych, z którymi często się widujemy. Być może amerykańscy badacze doszli do wniosku, że jeśli spotykamy się z nowo poznanym partnerem często, to nasze emocje są zafałszowane.
- Nie da się zaprogramować związku. Jeśli będziemy się spotykać dwa razy w tygodniu, to czy my się w ogóle poznamy? Czy będziemy wiedzieć, kim dla siebie jesteśmy? – mówi Dreger.
To wyliczanie dni na spotkania może brać się także z presji społecznej na pary. Młodzi słyszą, że powinni założyć rodzinę, że powinni mieć dzieci. Przyspieszają, a związki tylko się rozpadają, bo partnerzy nie są gotowi sprostać oczekiwaniom otoczenia. Lepiej traktować takie rady z przymrużeniem oka. Wiedzieć, że każdy powinien znaleźć w związku czas tylko dla siebie. – Tylko czy da się to ubrać w matematykę? To nie jest dla nikogo dobre rozwiązanie. To jak leczenie zaawansowanej choroby nie za pomocą leków, a herbaty z miodem. Obalmy takie tezy, bo kobiety, które się o tym dowiedzą, będą tylko nieszczęśliwe – podkreśla psycholog.