Internet? Nie potrzebuję! Wykluczenie społeczno-cyfrowe w Polsce
Nie można nakazać wszystkim, by dostosowali się do współczesnych realiów. Można za to wsłuchać się w ich potrzeby i odpowiedzieć na nie. Druga droga bliższa jest tym, którzy głośno mówią o wykluczeniu społeczno-cyfrowym. I zachęcają: Włączaj. Nie wykluczaj. Tak było podczas ostatniej edycji, organizowanego przez Orange, Miasteczka Myśli.
26.11.2021 | aktual.: 14.10.2024 22:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Co piąty z nas wciąż nie korzysta z nowych technologii – wynika z raportu "Wykluczenie społeczno-cyfrowe w Polsce", przygotowanego przez Fundację Stocznia z inspiracji Fundacji Orange i Orange Polska. Co więcej, 25 proc. gospodarstwach domowych w grupie o najniższych dochodach nie korzysta z internetu. Największym problemem nie jest jednak dostęp do infrastruktury, ale brak motywacji. 66 proc. osób, które nie korzystają z sieci, uważa, że nie ma takiej potrzeby.
– Koronawirus tylko spotęgował rozwarstwienie społeczne. 90 proc. tych, którzy nie korzystali z nowych technologii przed wybuchem pandemii, wciąż uważa, że nie ma takiej potrzeby. Z kolei ci, którzy w czasie lockdownu mieli niemal nieograniczony dostęp do nowych technologii, uciekli tej grupie co najmniej o kilka długości – zwraca uwagę Konrad Ciesiołkiewicz, prezes Fundacji Orange.
– Wykluczenie cyfrowe to zjawisko aktualne. Brakuje odpowiedniej infrastruktury, ale też umiejętności cyfrowych. Pojawia się obawa przed wykorzystywaniem cyfrowych narzędzi. Co ważne, dotyka ono różnych grup społecznych i wiekowych, także osób młodych – wtóruje mu Katarzyna Blachowicz, zastępca dyrektora Centrum Projektów Polska Cyfrowa.
Orange Polska głośno mówi dziś o tym, jak ważna jest cyfrowa integracja. Pandemia dobitnie pokazała nam wszystkim, że dziś nie da się nie być częścią cyfrowego świata.
– Nie będąc połączonym, stajemy się wyłączonym z codziennego życia. Musimy upewnić się, że nikt nie pozostał w tyle, to jest nasza odpowiedzialność – mówi Julien Ducarroz, prezes Orange Polska.
Adaptacja czy integracja?
Autorzy wspomnianego raportu, który stał się przyczynkiem do dyskusji podczas kolejnej edycji Miasteczka Myśli – "Włączaj. Nie wykluczaj", podkreślają, że obecnie mamy do czynienia nie tylko z wykluczeniem cyfrowym, ale też społecznym. Oba zjawiska są ze sobą ściśle powiązane.
Co oznacza termin "wykluczenie społeczno-cyfrowe"? W dobie społeczeństwa informacyjnego nierówności w dostępie do internetu i umiejętnościach cyfrowych, a także różnice w poziomie świadomości i motywacji do korzystania z usług cyfrowych prowadzą do różnicowania się szans życiowych w wielu wymiarach: edukacji, dostępu do pracy czy godnej płacy.
Co więcej, im bardziej będzie rosło znaczenie usług cyfrowych w życiu społecznym i gospodarczym, a będzie rosło, tym różnice te będą się pogłębiały. Z drugiej strony dostęp do nowych technologii i umiejętność ich wykorzystania zależą także od naszej pozycji społecznej i ekonomicznej. Mówimy więc o "błędnym kole nierówności".
– Mamy dziś do czynienia ze zmianą społeczną, która dzieje się z powodu technologii oraz pod jej wpływem. Można do tej zmiany podejść na dwa sposoby. Pierwszy to adaptacja, która w pewnym sensie narzuca reguły gry, każe dostosować się do nowej rzeczywistości, bo taki jest wymóg czasu. Drugi – przeciwstawny – to integracja, a więc skupienie się na potrzebach pojedynczych osób i całych społeczności. W ten sposób buduje się kapitał społeczny, a więc zaufanie – nie ma wątpliwości Konrad Ciesiołkiewicz.
Wykluczenie cyfrowe? To naturalne
Dlaczego tak ważne jest, by mówić dziś o wykluczeniu społeczno-cyfrowym? Wystarczy wspomnieć o "szarej strefie edukacyjnej". Szacuje się, że w czasie lockdownu z systemu zniknęło do 100 tys. dzieci. Nieobecność ta często wiązała się ze złymi warunkami mieszkaniowymi, a nawet przemocą domową.
– To obrazuje, jak bardzo wykluczenie cyfrowe niemal namacalnie przekłada się na wykluczenie o charakterze społecznym – zwraca uwagę prezes Fundacji Orange.
Co więcej, wykluczenie społeczno-cyfrowe to nie tylko brak dostępu do nowych technologii czy internetu. To także złe wzorce korzystania z sieci. Im mniej wykształceni są użytkownicy internetu, tym bardziej dysfunkcjonalnie korzystają z jego zasobów. Dotyczy to zarówno usług publicznych, jak i zaangażowania obywatelskiego i konstruktywnego korzystania z informacji w świecie cyfrowym.
Dzieci i młodzież często wykorzystują internet do rozrywki: grania w gry czy nagrywania i oglądania nie zawsze wartościowych filmików. Nie mają przy tym pojęcia o istnieniu portali edukacyjnych, często także wykorzystujących elementy grywalizacji, ani wiedzy, jak z nich korzystać. Nie mają też pojęcia o tym, że dzięki internetowi mogą obcować z największymi dziełami sztuki czy zyskać dostęp do darmowych lektur. Nauczyciele wielokrotnie alarmowali, że w czasie lockdownu dzieci miały problem z wysłaniem e-maila czy załączeniem pliku do wysyłanej wiadomości.
Wielu z nas wykorzystuje też sieć do przeglądania portali społecznościowych czy oglądania filmów i seriali, a nie potrafi znaleźć i skorzystać z kursów, także językowych, czy warsztatów doszkalających. Co więcej, wciąż nie wykorzystujemy w pełni potencjału dostępnych w sieci usług administracyjnych czy bankowych. Często nie potrafimy skorzystać z aplikacji do zakupu biletu w strefie parkowania czy za przejazd komunikacją miejską ani ustawić zlecenia stałego na rachunku czy zamówić taksówki bez kontaktu z dyspozytorem.
Z raportu "Wykluczenie społeczno-cyfrowe w Polsce" wyłania się jeszcze jedno niepokojące zjawisko. Połowa z nas nie widzi konsekwencji wykluczenia społeczno-cyfrowego. Co więcej, uważamy to za zjawisko całkowicie naturalne. Możemy wręcz mówić o społecznym przyzwoleniu na jego istnienie.
– Blisko 40 proc. z nas odpowiedzialność za stan rzeczy zrzuca na postawy, predyspozycje czy cechy osobowości osób, które nie korzystają z nowych technologii – alarmuje Ciesiołkiewicz.
A przecież każdy z nas ma w swoim najbliższym otoczeniu osobę, która z różnych powodów nie radzi sobie z poruszaniem się po cyfrowym świecie. Ilu z nas ma babcię czy dziadka, ba, mamę lub tatę, którzy wciąż opłacają rachunki na poczcie, stojąc często w długich kolejkach i płacąc prowizję za każdą transakcję? Ile razy widzieliśmy w autobusie osobę, która bezskutecznie próbuje kupić bilet w automacie czy znaleźć kasownik? Płatność BLIK-iem? Nawet dla młodych to często czarna magia.
Co robimy, by pomóc naszym najbliższym w zrozumieniu i wejściu do cyfrowego świata? Niewiele. Dziwi to tym bardziej, że ponad połowa z nas – jak wskazują autorzy raportu – doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że "bez nowych technologii nie można dziś uczestniczyć w społeczeństwie".
A wystarczy poświęcić takiej osobie chwilę. Wyciągnąć swój telefon i na przykładzie aplikacji, z której sami korzystamy, pokazać, jak działają różne funkcje i jakie konkretnie dają nam korzyści. Kilka wspólnych chwil, pełnych cierpliwości i zrozumienia, może zmienić czyjeś życie, przynajmniej w pewnym zakresie, a już na pewno ułatwić wiele codziennych spraw.
Znajdź i zastosuj swój indeks
Fundacja Orange, która od ponad 16 lat prowadzi programy edukacji cyfrowej, docierając ze swoją ofertą do szkół i małych społeczności, także wprowadza zmiany w swoim otoczeniu. W ostatnim czasie wspólnie z badaczami z Fundacji Stocznia stworzyła tzw. Indeks wykluczenia lokalnego
– W tym indeksie uwzględniliśmy 30 wskaźników o charakterze socjalnym, ekonomicznym, cyfrowym, infrastrukturalnym czy edukacyjnym. Nałożyliśmy to na mapę Polski i dziś wiemy, że nawet 20 proc. polskich gmin spełnia kryteria wykluczenia społeczno-cyfrowego – mówi Konrad Ciesiołkiewicz.
Znając te liczby, fundacja postanowiła wyjść z pewnego schematu, który pojawia się w wielu konkursach i programach, gdzie wybiera się najlepsze oferty spośród zgłoszonych. Mowa tu o tzw. efekcie św. Mateusza, a więc "zasadzie skumulowanej przewagi", kiedy to wsparcie często trafia do tych, którzy i tak mają największe szanse, bo mają wiedzę i zasoby, by przygotować najlepszy wniosek, a nie do tych, którzy najbardziej tego potrzebują, ale ich zgłoszenie, właśnie ze względu na brak cyfrowych umiejętności, jest słabiej przygotowane.
– Indeks wykluczenia lokalnego uwzględniliśmy podczas ostatnich naborów do naszych programów edukacyjnych. W rezultaciemamy dziś w nich 20 proc. szkół pochodzących z terenów spełniających kryteria wykluczenia społeczno-cyfrowego. Co więcej, 80 proc. wszystkich uczestniczących w naszych programach pochodzi z miejscowości do 40 tys. mieszkańców – cieszy się Konrad Ciesiołkiewicz.
Bierzmy dziś przykład z Fundacji Orange, rozejrzyjmy się w naszym najbliższym otoczeniu, sprawdźmy, kto i jaki ma problem z funkcjonowaniem w cyfrowym świecie i spróbujmy mu pomóc. Włączajmy. Nie wykluczajmy.