Iść przez życie, kołysząc biodrami
Projektantka mody Lena Hoschek wie, jak zrobić dobre wrażenie. Pochodząca z Grazu Lena uczyła się swego rzemiosła w Wiedniu i w Londynie u królowej punk & hot couture Vivienne Westwood.
10.09.2013 08:19
Projektantka mody Lena Hoschek wie, jak zrobić dobre wrażenie. Pochodząca z Grazu Lena uczyła się swego rzemiosła w Wiedniu i w Londynie u królowej punk & hot couture Vivienne Westwood.
W 2005 r., w wieku niespełna 24 lat otworzyła w swoim rodzinnym mieście pierwsze atelier modowe promujące markę „Lena Hoschek”. Dziś Lena posiada 20 sklepów w 20 miastach, a na punkcie jej strojów oszalała nie tylko Katy Perry. Projekty Austriaczki sprzedają się od Berlina po Dubaj, od Paryża po Wiedeń.
Jaki jest jej przepis na sukces?
Otwarta na świat Lena Hoschek kreuje swoją modę nie zapominając o tradycji swojej ojczyzny, którą łączy z doświadczeniami i wrażeniami z całego świata. „Fantazyjny romantyzm z rockowym dialektem“ – tak opisuje swój styl, który wzoruje na latach pięćdziesiątych, a jednocześnie bezbłędnie odnajduje się tu i teraz. Bluzki, spódnice i sukienki jej marki są w całości produkowane w Austrii. Za to wspaniałe tkaniny w kropki, paski i inne wzory pochodzą z całego świata. Z japońskiej kratki, szwajcarskiego bawełnianego muślinu i brytyjskich deseni w kwiatki Lena wyczarowuje ubrania, które już przy pierwszej przymiarce podbijają serca przyszłych właścicielek. Ale miłośnicy tradycji też nie będą rozczarowani – projektując „dirndl“ Lena Hoschek stawia na sprawdzone wzory i obfitość falbanek. „W dirndl każda kobieta wygląda fantastycznie“ – mówi Lena Hoschek. A skoro ona tak mówi, to na pewno tak jest.
Krągłości górą
Lena oddaje hołd kobiecości: „Kobiety o pełnych kształtach cieszą się, że moje ubrania podkreślają ich figurę. A bardzo szczupłe kobiety kochają je, bo wreszcie nabierają w nich kobiecych kształtów“ – mówi Hoschek. Filozofia jej życia przekłada się również na wybór modelek, które zatrudnia do swoich licznych pokazów. Jak podkreśla w wywiadach, zbyt szczupłe modelki nie znajdą u niej pracy.
Powrót do korzeni?
Nawiązujące do strojów ludowych projekty Leny Hoschek nie mają nic wspólnego z lnianymi bluzkami, z którymi kojarzy nam się prowincjonalna moda minionych dziesięcioleci. Bufiaste rękawy i halki, kwiecisty folklor w bałkańskim stylu i mocne przymrużenie oka uczyniły ze strojów ludowych street style trzeciego tysiąclecia. Dirndl i skórzane spodnie przeżywają istny boom. Niewykluczone, że w okresie globalizacji jest to wynik tęsknoty za regionalnymi korzeniami, jak również sprzeciw wobec postępującej uniformizacji mody.
Więcej informacji: www.lenahoschek.at