Sześćdziesiątki
Dr Ewa Chlebus, jedna z najznamienitszych polskich specjalistek dermatologów, zwykła mawiać, że „w pewnym wieku albo się ma figurę, albo się ma twarz. Wybór należy do nas.” Co to oznacza w praktyce? Znacznie młodziej po 60-tce wyglądają na twarzy osoby tęższe, o większej wadze, niż te szczupłe. W przypadku kobiet o obfitszych kształtach, twarz często jest okrągła, zmarszczki mniej widoczne, a wiotkość skóry niemal ich nie dotyczy. Natomiast u kobiet bardzo szczupłych i utrata jędrności i kolagenu w twarzy rysuje się dosyć szybko. Figura prezentuje się bez zarzutu, natomiast twarz zdradza dojrzały wiek. Z wypowiedzi pani doktor wynika również jeszcze jedna kwestia, o której wiele kobiet zapomina: największym wrogiem dla dojrzałej kobiety jest gwałtowny spadek wagi. Traci wówczas nie tylko niechcianą tkankę tłuszczową, z którą się zmaga, ale i swoiste „rusztowanie” dla skóry twarzy. Co ma niestety związek z wiekiem.
– Po 60 roku życia wyraźnie widać zanik włókien kolagenu i elastyny. Skóra staje się wiotka i przesusza się. Na skórze często eksponowanej na promieniowanie UV pojawiają się przebarwienia. Mogą się pojawić również na skutek zaburzeń hormonalnych lub interakcji promieniowania UV z lekami (kwas acetylosalicylowy, tetracykliny, dziurawiec) czy kosmetykami (perfumy, kwasy złuszczające). Nieprawidłowo wydzielona melanina, daje efekt nieestetycznych plam o nieregularnym kształcie. Najlepiej zawczasu zapobiegać przebarwieniom, stosując kremy z wysokim filtrem – radzi kosmetolog.
Oczywiście same kremy z filtrami nie załatwią potrzeb cery w tym wieku. Dlatego trzeba zwrócić uwagę, żeby pielęgnacja dawała jej coś więcej…
– Kremy powinny mieć w składzie np. peptydy wygładzające skórę. Retinol pogrubiający naskórek. Spirulinę lub wyciąg z pomidorów o działaniu antyaging. Dobre efekty, choć krótkotrwałe, przyniosą kremy liftingujące skórę. Pamiętajmy, że o ile krem nawilży i napnie wierzchnie warstwy skóry, to nie ma on fizykochemicznej możliwości aby zadziałać głęboko w skórze. Nie mniej, warto pamiętać o specjalistycznych kremach napinających i o regularnym złuszczaniu martwych komórek naskórka, które stanowią barierę dla składników kremów – opisuje Wiola Kaniewska.
Regularne (raz na dwa tygodnie) pilingi mechaniczne to dla niektórych osób zdecydowanie za mało. W przypadku grubej skóry, która ma tendencję do szarego kolorytu i jest szorstka w dotyku, warto regularnie ją złuszczać specjalnie dobranymi do jej kondycji i potrzeb pilingami dermatologicznymi.
– W stymulowaniu skóry i organizmu do regeneracji najlepszy będzie ruch. Pomocna jest też suplementacja witamin o działaniu anyoksydacyjnym i regenerującym czyli A, C i E oraz środków z izoflawonami roślinnymi – dodaje kosmetolog.
Niezastąpione są masaże manualne twarzy, które stymulują skórę do ujędrnienia (nie ma takiej maszyny, która dorównałaby umiejętnym dłoniom masażysty czy kosmetyczki, a te polskie są jednymi z najbardziej cenionych na świecie), a także mezoterapia, która poprawia jakość skóry.