Jak nie zniszczyć małżeństwa w ciągu dwóch lat?

Tak naprawdę każde małżeństwo, nawet najbardziej udane, można zniszczyć w ciągu dwóch lat.

Jak nie zniszczyć małżeństwa w ciągu dwóch lat?
Źródło zdjęć: © sxc.hu

15.09.2008 | aktual.: 30.05.2010 11:30

Rozwody są coraz częstsze. Wystarczy parę lat pożycia i ludzie już się rozstają. Jak przetrwać w tym świecie przypadkowych związków na chwilę i stworzyć udane małżeństwo?

Mała wada, duży problem

Tak naprawdę każde małżeństwo, nawet najbardziej udane, można zniszczyć w ciągu dwóch lat. Co wystarczy zrobić? Zamiast widzieć pozytywne strony twojego ukochanego, możesz skupiać się na tym, czego akurat ci nie daje. Wiadomo, że jeden człowiek nie jest w stanie spełnić wszystkich naszych oczekiwań, czy wymagań. Dlatego wystarczy, że lista twoich oczekiwań będzie rosła. Wpadasz wtedy w „diabelski plan”.

Ty wiesz, że on nie spełnia tych oczekiwań, więc twój mózg już jest nastawiony na aktywność wyszukiwania, czego jeszcze nie spełnia.” No tak, nie wynosi śmieci. Zostawia po sobie nieumyte naczynia. Wczoraj mnie nie przytulił – kolejna wada, jest nieczuły.” Zaczynasz widzieć jedynie wady. To tak, jakbyś postanowiła, że będziesz sprawdzała każdego dnia, czy na ulicach jest dużo czerwonych samochodów. Wyjdziesz na ulicę i będziesz widziała je wszędzie. Nawet z najmniejszego zaułka twój mózg wyłowi czerwony samochód. Takie dałaś mu zadanie, więc chce dobrze wypaść.

Więc jeśli dasz mu zadanie „a teraz patrzymy, czy ten mężczyzna jest dobry, bo mam podejrzenia, że nie jest” twój mózg zrobi, co zechcesz. Dowiedzie ci, że potrafi sprawnie wyszukiwać takie informacje, jakich od niego potrzebujesz. Wyłapie z mistrzowską precyzją wszystkie potknięcia twojego męża. Chcesz? To masz.

Bo ja nie mam w nim wsparcia

Nasze ulubione kobiece słówko to „wsparcie”. Mężczyzna przecież musi być wsparciem. Wsparciem emocjonalnym, bo możesz mu się wypłakać, i fizycznym, przy tym wieszając się na nim. Tylko tak było w czasach, gdy kobiety były słabe, albo takie miały grać. Tylko dlaczego we współczesnym świecie, gdzie tyle się mówi o partnerstwie, oczekuje się, że jedna osoba może się uwiesić na drugiej, a ta druga ma służyć za wieszak i chusteczkę jednocześnie.

Jeśli chcesz się wygadać, masz przyjaciółkę, a jeśli nie masz, bo ty lubisz przebywać „tylko z misiaczkiem”, to tym bardziej coś z tobą nie tak i może najwyższy czas odwiesić się z „misiaczka”. Może czas na to, by porozglądać się po świecie za istotami, z którymi możesz pogadać do woli, które cię doskonale zrozumieją. Nie obwiniaj i nie wymagaj od swojego męża, że będzie dla ciebie: babką, ciotką, matką, przyjaciółką w jednej osobie. To po prostu NIEMOŻLIWE. Powiedz mu, żeby poszedł do kolegów i umów się z dziewczynami. Tam możesz się wypłakiwać i szukać wsparcia emocjonalnego do woli. Daj mu przerwę.

Pamiętaj - nikt nie nauczył mężczyzn prowadzić długich empatycznych rozmów. Wymagasz niemożliwego. Nawet jeśli masz takiego powiernika wśród mężczyzn, pamiętaj, że łatwo jest wysłuchać koleżankę przy kawie, otrzeć jej łzy i iść do domu, niż być ocierać jej łzy 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu.

Muszę go zmienić

I oto dobiegamy do gwoździa do trumny. Powstaje w tobie pomysł „Muszę go zmienić, żeby był taki, jak powinien być, jak z podręcznika opisującego męża doskonałego”. Zawsze uśmiechnięty, na zawołanie przybiega do ciebie, spełnia wszystkie twoje zachcianki, jest oparciem, wsparciem i co tam jeszcze chcesz. Tylko czy naprawdę chcesz mieć w domu psa, zamiast męża? Robocika, który spełnia twoje wymagania? Jeśli tak, to faktycznie pomyśl o kupnie psa, ale może zrób to, zanim zdecydujesz się na małżeństwo. A wtedy i rozwód nie będzie potrzeby.

Komentarze (0)