Jak powiedzieć „nie”?
Trzeba przyznać, że Michał naprawdę się postarał: przygotował pyszną kolację, zaopatrzył się w duży wybór trunków, zabawiał ją rozmową. Znali się jeszcze z podstawówki, był jej dobrym kolegą, więc nie widziała niczego podejrzanego w tym zaproszeniu.
Trzeba przyznać, że Michał naprawdę się postarał: przygotował pyszną kolację, zaopatrzył się w duży wybór trunków, zabawiał ją rozmową. Znali się jeszcze z podstawówki, był jej dobrym kolegą, więc nie widziała niczego podejrzanego w tym zaproszeniu. Wcześniej wyskoczyli kilka razy na kawę, na lunch, zatem hasło: „Przywiozłem fantastyczne oliwki z Toskanii. Musisz ich spróbować” – nie brzmiało podejrzanie. Po kolacji jednak Michał chciał pokazać jej film, który niedawno nakręcił i w niebezpieczny sposób zaczął się zbliżać. Co robić, by dać znać, że nic z tego nie będzie, ale zachować się na tyle subtelnie, by nie stracić kolegi? Pytamy zarówno kobiety, jak i mężczyzn.
Sytuacja numer 1: dobry kolega
- To częsty problem. Dla mnie wygląda to tak: przyjaźń między kobietą a mężczyzną to coś naprawdę rzadkiego. Nie mówię, że się nie zdarza, ale sama wiem, że trudno o taką, gdzie naprawdę nie ma nic więcej – mówi 27-letnia Karolina. - Sama mam wielu kolegów, takich jeszcze sprzed wielu lat. Razem dorastaliśmy, chodziliśmy do szkoły. Wydawało się, że sytuacja jest jasna. Nieraz jednak okazało się, że kiedy któregoś przypadkiem spotkałam po kilku drinkach w klubie, próbował mnie całować albo składał mi dwuznaczne propozycje – dodaje.
- To jeszcze nic. Luźną klubową sytuację po kilku głębszych można szybko obrócić w coś żartobliwego. Najgorzej jest wtedy, kiedy zaczynają ci opowiadać, że kochali się w tobie przez te wszystkie lata – do rozmowy włącza się 29-letnia Basia. - Taka sytuacja zdarzyła się kilka razy.
Co robić?
- To jest czas na dłuższą rozmowę – wyjaśnia Basia. - Ja przeważnie na spokojnie tłumaczę moje stanowisko w tej kwestii. Mówię mu, dlaczego go lubię, z jakiego powodu uwielbiam spędzać z nim czas, ale tłumaczę jasno, że np. jestem uczuciowo zaangażowana w kogoś innego, więc wiązanie się z nim byłoby kompletnie pozbawione sensu. Jestem wówczas szczera do bólu, ale nie mówię nigdy, że to z nimi jest coś nie tak. Czasem po prostu wyjaśniam, że to nie jest moment na takie rzeczy w moim życiu. Zazwyczaj taka rozmowa bardzo pomaga – mówi Basia.
- Jeśli mowa o długiej znajomości, ja zazwyczaj mówię szczerze: Jesteś dla mnie zbyt ważny, żeby próbować. Nasza przyjaźń jest czymś genialnym i nie zamierzam tego zepsuć jakimś romansem – mówi Karolina.
A co na to sami mężczyźni? Jak ich zdaniem powinna w takiej sytuacji zachować się kobieta? 31-letni Paweł twierdzi, że szczerość jest najważniejsza: - Trzeba postawić sprawę jasno. Nie ma nic gorszego niż zwodzenie i trzymanie kogoś w niepewności, a kobiety lubią to czasem robić. Prawda jest taka, że jakieś subtelne sygnały możesz sobie puszczać, ale nigdy nie masz pewności, czy on je dobrze odczyta. Dlatego moja rada: kiedy wiesz, że taki facet zaczyna coś do ciebie czuć, to mówisz mu wprost, ale delikatnie, że na związek nie masz ochoty i tyle – wyjaśnia Paweł.
Sytuacja numer 2: nowa znajomość
Codzienność stawia nas w różnych sytuacjach. Właściwie każdego dnia poznajemy nowych ludzi: w pracy, w kawiarni, księgarni, sklepie, autobusie – można by wymieniać bez końca. Jeśli na ulicy zaczepia nas nieznajomy i proponuje kawę – nie ma problemu. Wystarczy grzecznie powiedzieć „nie”. Gorzej, jeśli jest to np.: znajomy naszych znajomych albo kolega z pracy czy kursu tańca. Jedno jest pewne: spotkamy go jeszcze nieraz, więc trzeba to jakoś ładnie rozegrać. Ale jak?
- Sprawa jest prosta: najzwyczajniej w świecie nie dajesz mu najmniejszych znaków, że może być coś więcej. Jeśli jest uporczywy, wtedy warto powiedzieć wprost: Słuchaj, fajny z ciebie facet, ale ja teraz nie chcę się pakować w związek - mówi Paweł.
Ale czy faktycznie sprawa jest na tyle prosta? Nie do końca, wszyscy wiemy, że kobiety lubią flirtować i subtelnie uwodzić mężczyzn. Czy powinnyśmy z tego całkowicie rezygnować tylko dlatego, że mężczyźni czasem niesłusznie odbierają nasze sygnały?
- Nie przesadzajmy, jeśli postawimy aż tak kategoryczną granicę, to skończy się na tym, że po prostu będziemy niemiłe. Mam bardzo atrakcyjną koleżankę, która zachowuje się w ten sposób i w biurze mówią o niej Pani Zima, a na siłowni Burza Gradowa. Ci, którzy jej nie znają, twierdzą, że to pretensjonalna dziewczyna, która z góry patrzy na innych. Prawda jest taka, że to najcieplejsza osoba, jaką znam. Po prostu trzeba do niej dotrzeć. Efekt jest taki, że sporo ludzi uważa ją za osobę niegrzeczną, a faceci i tak ja zaczepiają, dlatego nie wydaje mi się, że musimy być aż tak zasadnicze – opowiada Karolina.
Tutaj pojawia się jeszcze inny problem: odrzucając jednego amanta możesz odstraszyć innych. Załóżmy, że na siłowni podoba ci się jakiś mężczyzna. Podchodzi do ciebie inny i zaczyna flirtować. Ty ostro ucinasz rozmowę, żeby jasno dać znać, że nic z tego nie będzie. – „Przychodzi tutaj poćwiczyć, a nie poznawać facetów” myśli ten, który wpadł ci w oko. Nie chce zostać odrzucony jak jego kolega. - Podobna sytuacja zdarzyła mi się jakieś dwa razy: w pracy i w klubie na imprezie. Jest na to metoda: zażartować z całej sytuacji z tym właściwym facetem. Zobaczy wtedy, że nie jesteś nadęta i po prostu to z tamtym facetem było coś nie tak – mówi Karolina.
Trafiony zatopiony?
Wieloletni przyjaciel lub przypadkowy znajomy – zażyłość nie ma tutaj wielkiego znaczenia, zasada jest prosta: nikt nie lubi odrzucenia. Czy mamy się spodziewać tego, że nasza znajomość się zakończy? Może być różnie. Jeśli dobrze to rozegrasz, jest szansa na happy end. Czasem jednak trzeba się uzbroić w cierpliwość.
- Dobrze jest dać trochę czasu takiemu facetowi i wycofać się na jakiś chwilę – mówi Paweł. - Jeśli to uczucie było bardzo silne, pozostawanie w bliskiej relacji i udawanie, że nic się nie stało, może być zbyt bolesne.
Może zdarzyć się tak, że stracimy bliską osobę. Wszystko zależy od wielu czynników, takich jak: osobowość, stopień zażyłości i tego, jak głębokie jest to uczucie. - Usłyszałam kilka razy coś na zasadzie Wóz albo przewóz. Byłam bardzo zdziwiona, bo myślałam, że po wielu latach przyjaźni takie sytuacje nie maja miejsca. W dwóch przypadkach to było pod wpływem emocji. Panowie odsapnęli chwilę, dali sobie czas i zadzwonili, żeby przeprosić. Ale jeden śmiertelnie się obraził i do dziś nie mówi mi Cześć na ulicy – wyznaje Basia.
I z takim zakończeniem tez musimy się liczyć. Tylko czy jest wtedy czego żałować, skoro ktoś tak prostu usuwa nas ze swojego kalendarza?
(asz/sr)