Jak znaleźć miłość w czasie trwogi? O życiu singla w czasie pandemii
Pandemia przynosi nieoczekiwane zmiany dla singli. Pod wpływem strachu zmniejszają się ich oczekiwania wobec partnerów, idą na dużo większe ustępstwa. Stawiają też chętniej na ryzykowny seks, by rozładować napięcie seksualne. W czasie pandemii osoby samotne odczuwać mogą ulgę. Żyły w izolacji, której dziś doświadczać muszą wszyscy.
26.04.2020 | aktual.: 29.04.2020 13:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy w czasach zarazy warto szukać miłości, jak poradzić sobie ze strachem, jak nawiązywać relacje online i kto korzysta z cybermiłości? Rozmowa z psychoterapeutką, psycholożką Anetą Pękałą i psycholożką, doktorantką w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej Dorotą Mierzejewską-Floreani.
Katarzyna Trębacka: To, z czym mamy obecnie do czynienia, sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest dla nas zupełnie nowa. Jakie uczucia nam towarzyszą?
Dorota Mierzejewska-Floreani: Wielu z nas z pewnością zaznaje teraz mniej bądź bardziej świadomego lęku przed śmiercią, zwanego w psychologii trwogą. Ponieważ media wciąż mówią o przypadkach zgonów związanych z koronawirusem, a na Facebooku widzimy zdjęcia trumien i ciężarówek wywożących z je włoskich miast, ogarnia nas dojmujące poczucie, że koniec jest bardzo blisko. Według teorii opanowywania trwogi, w sytuacji zagrożenia życia pojawiają się u ludzi różne strategie zachowania, by sobie poradzić z lękiem przed śmiercią.
Aneta Pękala: Prof. Bogdan de Barbaro powiedział, że koronawirus nas sprawdza i myślę, że na wielu płaszczyznach tak rzeczywiście jest. Mamy do czynienia z sytuacjami, z którymi wcześniej nigdy się nie zetknęliśmy. Z jednej strony pojawiają się trwoga i strach, z drugiej - mamy okazję przyjrzeć się sobie w zupełnie innych okolicznościach i być może lepiej poznać siebie, nawiązać bliższą relację z samym sobą.
Skupmy się na osobach samotnych, czyli takich, które nie pozostają w związku z drugą osobą. Czy im jest teraz trudniej? Ciężej znoszą izolację?
D.M.F.: W warunkach społecznego zagrożenia potrzeba bliskości z drugim człowiekiem przybiera na sile. Bycie w związku romantycznym, nasyconym intensywnymi emocjami, koi lęk przed śmiercią. Próbujemy więc nawiązać taką relację, jeśli jesteśmy singlami lub podtrzymać, gdy już w niej funkcjonujemy. Z badań wynika, że pod wpływem trwogi zmniejszają się nasze oczekiwania wobec kandydatów na partnerów. Zdarza się, że wchodzimy wtedy w związek z osobą daleką od naszego ideału, która w normalnych warunkach nie miałyby u nas szans. Gdy zagrożenie mija, takie romanse często się rozpadają.
A.P.: Dla części osób czas izolacji społecznej to okazja do zastanowienia się, jaki wpływ na ich życie ma samotność, jakie tak naprawdę uczucia w nich wyzwala, przed czym być może do tej pory uciekali. Nagle okazuje się, że osoby samotne są skazane niejako na siebie, są same ze sobą. Zniknęło całe spektrum możliwości zagłuszania uczuć, uciekania od emocji, myśli, dystansowania się. Teraz nie mamy naturalnych sposobów regulacji, które w świecie przed pandemią stanowiły wypracowaną rutynę. Mam tu na myśli pracę, codziennie obowiązki, spotkania towarzyskie. Gdy to wszystko znika, człowiek ze swoją samotnością staje twarzą w twarz. To, jak ktoś radzi sobie z samotnością w okresie pandemii w pewnym stopniu zależy od tego, jak dawał sobie radę zanim ona nastała.
Zobacz także
Jak zatem samotnicy reagują na czas izolacji, gdy ich samotność staje się trudna do zagłuszenia?
A czy są samotnicy, którym czas narodowej kwarantanny służy?
A.P.: Sądzę, że tak. Dla niektórych samotnych osób, na przykład z lękiem społecznym, introwertycznych czy z obniżonym poczuciem własnej wartości, które powodowały, że te osoby społecznie nie były zbyt aktywne, obecna sytuacja może być komfortowa. Teraz, w czasie pandemii, mogą doświadczać pewnego rodzaju ulgi. Dotychczas żyły w izolacji, a teraz mają poczucie, że wszyscy żyją podobnie. Obecny stan staje się normą, która na dodatek daje poczucie akceptacji.
Czyli łatwiej im jest teraz niż w czasie przed pandemią?
A.P.: Tak właśnie może być. Paradoksalnie lepiej sobie radzą w tej sytuacji osoby, które w życiu doświadczyły różnego rodzaju trudności. Nie mam na myśli tu jakiś skrajnie trudnych sytuacji psychicznych, tylko raczej bycie w jakiś sposób doświadczonym przez los. Po pierwsze, takie osoby mają świadomość, że nasze możliwości są ograniczone, a poczucie omnipotencji, w które wpycha nas współczesna kultura jest fałszywe. Epidemia konfrontuje nas z faktem, że nic nie jest pewne, że niewiele możemy kontrolować, zaplanować i zrealizować. Nie wiemy, co się wydarzy za godzinę.
Czego zatem osobom samotnym najbardziej brakuje w czasie izolacji?
A.P.: Obecność drugiego człowieka i podzielenie się tym, co nas dręczy, co stanowi jakiś problem, jest dla nas bardzo ważne. Jesteśmy o tyle w komfortowej sytuacji, że pandemia do nas przyszła, gdy jesteśmy wyposażeni w mnóstwo narzędzi pozwalających na komunikację. Co prawda kontakty przez Internet nie zastąpią bliskości i czułości drugiej osoby, ale uważam, że możemy uzyskać wsparcie psychologiczne czy emocjonalne za pośrednictwem komunikatorów, zobaczyć kogoś na ekranie i z nim porozmawiać, być usłyszanym i zrozumianym.
D.M.F.: Z drugiej strony potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której niektórzy samotni dążą do rozładowania napięcia związanego z kwarantanną poprzez seks, choć dotąd radzili sobie ze stresem zupełnie inaczej. Mogą nawiązywać relacje przez Internet, uprawiać cybermiłość, w końcu dawać się ponieść kompulsji spotkań w realu. W czasach trwogi z pewnością rośnie liczba zachowań ryzykownych np. szybkiej jazdy samochodem, ale też przygodnego seksu. Co ciekawe – mężczyźni ogarnięci trwogą w przeciwieństwie do pań, częściej będą takich sytuacji unikali.
Jakie jeszcze mogą być groźne reperkusje samotności w czasie takim, jak ten?
A.P.: U niektórych osób osamotnienie może doprowadzić do poczucia beznadziei, bezsilności, bezradności. Poczucie osamotnienia, które miało już miejsce wcześniej, w konfrontacji z pandemią, obracają przeciwko sobie. Wtedy bardzo często pojawia się też takie myślenie: "jestem beznadziejna, bo nie mam partnera, jeszcze ta pandemia, a ja jestem sama, wszystko jest do niczego”. Mamy tu do czynienia z poczuciem wyuczonej bezradności i taka postawa jest chyba najbardziej niebezpieczna.
Ale z drugiej strony znam historię samotnych osób, które po długiej izolacji spotkały się z rodziną i po kilku godzinach dochodziły do wniosku, że nie mogę doczekać się końca tego spotkania, bo czuję się nim bardzo zmęczone. To też pokazuje, że nie ma jednego sprawdzonego sposobu radzenia sobie z samotnością. To jest taki czas, w którym warto siebie obserwować, zadawać sobie pytania o to, co się czuje, o to co się myśli, próbować sobie nazywać to, jak się dzisiaj mam.
Wróćmy jeszcze na chwilę do łamania zakazów i spotykania się na seks z przypadkowymi partnerami poznanymi za pośrednictwem Internetu…
A.P.: Osoby, które łamią zakazy, spotykając się z przypadkowymi partnerami na seks, odczuwają bardzo silne emocje. Ten zakazany owoc jest jeszcze bardziej kuszący. Ale też te silne emocje, ta adrenalina, to podniecenie oddalają taką osobę od refleksji, od lęku, od poczucia zagrożenia. To może być sposób na wyparcie, na poradzenie sobie z tą trudną sytuacją osamotniania w sytuacji zagrożenia.
D.M.F.: Moim zdaniem to nie jest dobre rozwiązanie, bo można sobie emocjonalnie zrobić dużą krzywdę. Wierzę natomiast, że możliwe jest zbudowanie stosunkowo bliskiej relacji emocjonalnej za pośrednictwem komunikatorów internetowych. Wiele osób sobie w ten sposób radzi, że są ze sobą połączeni na skypie czy messengerze przez dłuższy czas. Razem gotują, razem jedzą, razem oglądają film i go komentują.
Czyli zamiast siedzieć w pojedynkę w domu, warto zarejestrować się w którymś portali randkowych? Część singli zakrzyknie: nigdy w życiu!
A.P.: Dla niektórych osób, które do tej pory korzystały z uroków miasta, wiodły bogate życie towarzyskie, ale mimo to nie udało im się stworzyć długotrwałej relacji, portale internetowe będą emanacją takiego życia sprzed pandemii. Może być to też forma ucieczki przed nieprzyjemnymi uczuciami, które takiej osobie towarzyszą. Dla innych osób, które nie miały odwagi nigdy korzystać z tego typu portali czy aplikacji czas pandemii może okazać się tym momentem, w którym zrobią ten krok.
No dobrze. Ale jak radzić sobie z codziennym smutkiem. Co pomaga?
D.M.F.: W takiej sytuacji bardzo sprawdzają się rytuały, stały plan dnia i np. robienie tego, czego zawsze się chciało, ale nigdy nie miało się na to czasu. Dla mnie czymś takim jest gimnastyka. Co prawda nie jestem samotna, ale mój mąż jest daleko. Wstaję codziennie o 7 rano i przez godzinę się gimnastykuję. Dzięki temu od początku dnia mam podniesiony poziom endorfin, jednocześnie też coś robię dla swojego nastroju i dla swojej odporności. A dodatkowo te moje ćwiczenia są stałym punktem codziennego planu, a to bardzo porządkuje dzień i uspokaja.
A.P.: Warto codziennie poświęcić sobie czas, zatrzymać się, przyjrzeć sobie, swoim emocjom. Zadać sobie z troską pytanie: jak ja się mam, co mogę dla siebie zrobić. Warto być dla siebie dobrym, słuchać swoich potrzeb. Czasami to może być rozmowa z kimś innym, czasem upieczenie dobrego ciasta, a czasami spędzenie dnia w łóżku, bez obowiązku zdobywania nowych umiejętności online, uczenia się nowych języków. To też jest dobry czas, żeby zacząć pisać pamiętnik, który jest formą rozmowy z samym sobą. Warto też pamiętać, że teraz nasze życie trwa i spróbować się w z nim urządzić zamiast czekać na powrót do tego, co było. Bo to, co było już nie wróci.
Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet