Jaka jest cena emigracji?
05.08.2010 14:09, aktual.: 11.08.2010 15:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyjeżdżamy za granicę w celach zarobkowych, ale jaką cenę płacą za to rozbite rodziny? Łatwo zatracić samego siebie, szybko można przeoczyć dorastanie dzieci i można zgubić miłość.
Wyjeżdżamy za granicę w celach zarobkowych, ale jaką cenę płacą za to rozbite rodziny? Alina i Marek są małżeństwem od 10 lat. Ich najstarszy syn ma 7 lat, a córeczka 5. - Gdy urodziła się Majka zrezygnowałam z pracy – opowiada Alina. - Zabrakło jednej pensji, a domowy budżet bardzo to odczuł.
Wtedy podjęli decyzję o wyjeździe Marka.
Dla Aliny najtrudniejsze były pożegnania na lotnisku. Na szczęście później można usiąść w samochodzie i się wypłaka, tak by spokojnie wrócić do domu, do dzieci. Trzeba mieć siłę aby znowu odpowiadać na pytania dlaczego tata musiał wyjechać, kiedy wróci, czy będzie już z nami czy znowu wyjedzie. Tak, zdecydowanie dzieci są silniejsze. One łatwiej akceptują tę sytuację. Gdy znają datę przyjazdu, odliczają dni. Jednak na swój sposób także przeżywają wyjazdy ojca. Najczęściej wieczorami, gdy idą do łóżek, pytają o niego. Lecz gdy nadchodzi nowy dzień wszystko dla nich jest łatwiejsze...
Marek wyruszył do Anglii do znajomych, którzy tam przebywali od kilku miesięcy. Dość szybko znalazł pracę, ponieważ jest kierowcą ciężarówki. Trochę problemów sprawiała mu nieznajomość języka angielskiego. Jednak Marek szybko zaklimatyzował się w nowym otoczeniu i zapisał się do szkółki językowej. - Mąż bardzo ciężko pracował – mówi Alina. - Praca na zmiany, szkoła językowa, nie było mu łatwo samemu. A nas zżerała tęsknota.
Alina chciała być przy mężu. Ufała, że wszystko będzie jak należy, gdy tylko będą razem. Marek jednak nie przyjeżdżał zbyt często. Praca mu na to nie pozwalała. Bolesna rozłąka po roku stała się nie do wytrzymania. - Dlatego też zadecydowaliśmy, że pakuję walizki swoje i dzieci i wyjeżdżamy do Marka – dodaje Alina.
Marek wynajął w Bristolu niewielkie mieszkanie z małym ogródkiem, tak by dzieci miały kawałek trawy do biegania. Najważniejsze, że byli razem. O ile jednak Marek pokochał rzeczywistość Anglii i wtopił się w środowisko, o tyle Alinie było bardzo ciężko. Zajmowała się dziećmi, dbała o dom. Niby robiła to samo co w kraju, ale tutaj było inaczej. Alina nie należy do osób bardzo kontaktowych. Nie potrafi od razu zawierać znajomości, do tego bariera językowa, wydawała się jej nie do pokonania. Pobyt na wyspie nie był tak piękny, jak im się wydawało. Marek wracał późno z pracy, często był zmęczony i kładł się spać. Wolne niedziele, przeznaczali na spacery i poznawanie okolicy, później nie było już czego poznawać. Alina była coraz bardziej rozdrażniona, źle czuła się w obcym kraju, zapragnęła wrócić do Polski, bez względu na wszystko.
- To była bardzo trudna decyzja – mówi Alina. - Marek nie chciał słyszeć o powrocie. Mówił, że być może potrzebuję więcej czasu, że jak podszkolę język i pójdę do pracy też poczuję się lepiej – dodaje.
Ale Alina nie chciała tam mieszkać. Nie poznawała też męża. Zmienił się, "wsiąkł" w Anglię i za żadne skarby nie chce wracać do kraju. Wyspa poróżniła ich oboje.
- Jednak ja miałam naprawdę dosyć, trudno to opisać słowami, źle się tam czułam i nawet obecność Marka i dzieci mi nie pomagała.
Na nasze szczęście nie sprzedaliśmy mieszkania i miałam dokąd wrócić – opowiada Alina.
Alina wróciła do kraju razem z dziećmi. Marek został w Wielkiej Brytanii. Nadal są małżeństwem i twierdzą, że się kochają. Marek co jakiś czas przyjeżdża. Przysyła pieniądze, utrzymuje rodzinę. Alina pracuje w kraju jako ekspedientka. Mówią, że są szczęśliwi, ale inaczej, na odległość.
- Emigracja zarobkowa jest zjawiskiem niezwykle złożonym i trudnym – mówi Agnieszka Humięcka – psycholog. - U jej podstaw leży zwykle troska o dobre życie rodziny. Zazwyczaj decydując się na rozstanie rodzice /małżonkowie mają nadzieję, że to sytuacja czasowa, a przede wszystkim że to mniejsze zło. Konsekwencje nieobecności rodzica dla poszczególnych członków rodziny są zwykle poważne, choć różnorodne. Pewne jest to, że takie długotrwałe rozstania, jak w przypadku emigracji zarobkowej, oznaczają cierpienie dla całej rodziny – rozmiar tego cierpienia i jego skutków zależy od wielu czynników.
W wyniku takiego rozstania przede wszystkim cierpią więzi rodzinne, zarówno małżeńskie, jak i między rodzicami i dziećmi, a także więzi między rodzeństwem. Bo to jest ogromne obciążenie psychiczne dla wszystkich. Obecność, wspólne bycie partnerów nie jest tylko prostą sumą obecności dwóch osób, one przecież wspólnie tworzą nową jakość – rodzinę. Można powiedzieć, że w tym przypadku 1+1=3 i to ma niezwykłe konsekwencje – m.in. w sytuacji braku jednego z rodziców. Drugi z partnerów pozostaje wtedy sam i musi borykać się zarówno ze swoimi uczuciami braku, straty, tęsknoty, ale też z uczuciami dzieci – bardzo różnymi – tęsknotą, rozpaczą, złością. Nagle okazuje się, że ta przestrzeń psychiczna rodziny, którą do tej pory tworzyły i o którą dbały dwie osoby, ma być pod opieką jednej, a to jest bardzo trudne. Niemożliwe jest zastąpienie kogoś, kogo nie ma i trudno o tym mówić, trudno tę świadomość w ogóle znieść.
Możemy sobie wyobrazić, jak trudna jest taka sytuacja dla dzieci – ich świat nagle się totalnie załamuje. I trzeba o tym pamiętać, żeby pomóc dzieciom ten ciężar unieść. I to jest kolejne bardzo trudne wyzwanie, przed którym wielu rodziców się broni. Nie są w stanie znieść poczucia winy związanego ze świadomością, że fundują swoim dzieciom tak poważne i bolesne załamanie. Jest to tym trudniejsze, że przecież zwykle decyzja o podjęciu pracy z dala od rodziny jest podyktowana troską o jej dobry byt. Warto pamiętać, że im młodsze dzieci, tym trudniejsze dla nich jest samodzielne opracowanie uczuć pojawiających się w trudnych sytuacjach, których życie nie szczędzi. Chętnie myślimy, że im młodsze dziecko, tym mniej rozumie, tym mniej będzie pamiętać, tym lepiej… A jest dokładnie na odwrót – im mniej dziecko rozumie i pamięta, tym mniej wie o sobie, o swojej osobistej historii, o swoim cierpieniu – jego źródłach. Niezrozumiałe, nienazwane cierpienie tworzy kopertę psychiczną i to tam przechowywane są najbardziej
bolesne i groźne części osobowości. Dlatego tak ważne jest, aby pozwalać sobie i dzieciom na przeżywanie uczuć i jak najwięcej wyjaśniać – trudna prawda jest dużo lepsza niż niejasna tajemnica – sekrety rodzinne funkcjonują w psychice dziecka jako groźne, niedobre duchy.
W całej tej machinie wyjazdów, powrotów, zarabianiu pieniędzy, bardzo łatwo popełnić błąd. Łatwo zatracić samego siebie, szybko można przeoczyć dorastanie dzieci i można zgubić miłość. Jednak jesteśmy wstanie wiele znieść bo jak mówi nasze polskie powiedzenie - pieniądze szczęścia nie dają, ale bez nich ciężko żyć -. Pozostaje jedynie nadzieja, że kiedyś nadejdzie dzień powrotu, tego prawdziwego na zawsze, a ból rozstania już nigdy nie powróci.