GotowaniePrzepisy"Jedzenie ma łączyć!"

"Jedzenie ma łączyć!"

"Jedzenie ma łączyć!"
Źródło zdjęć: © WP.PL
14.10.2009 10:44, aktualizacja: 22.10.2009 15:26

Co może z ciebie wyrosnąć, jeśli rodzice prowadzą restaurację obdarzoną hojnie przez krytyków gwiazdkami Michelin? Szef i restaurator z lokalem odznaczonym gwiazdkami Michelin... Giorgio Locatelli jest na to żywym przykładem.

Co może z ciebie wyrosnąć, jeśli rodzice prowadzą restaurację obdarzoną hojnie przez krytyków gwiazdkami Michelin? Szef i restaurator z lokalem odznaczonym gwiazdkami Michelin... Giorgio Locatelli jest na to żywym przykładem.

Locatelli wygląda jak stereotypowy Włoch znany z filmów (najlepiej romantycznych komedii) o włoskich kucharzach. Kiedy się postara, jest przystojny (ale tylko pod warunkiem, że się nie ogoli, bo ogolony wygląda fatalnie). Generalnie jest szalony i rozczochrany. Jego wizerunek uwielbiają wykorzystywać reżyserowie zatrudniając go w rolach … włoskich kucharzy właśnie. Oprócz występów w programach rozrywkowych ma na swoim koncie epizod w filmie Petera Grenewaya „Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek”. Od lat występuje także jako TV Chef – z niebywałą prędkością, nerwowo kręci się po kuchni i przygotowuje pyszne dania. Oczywiście włoskie.

Urodził się na północy Włoch, w Corgeno, a wychował w La Cinzianella – rodzinnej restauracji wyróżnianej przez Michelina. Kiedy podrósł na tyle by móc „przestać pracować w rodzinnej restauracji”, został wysłany na nauki do Szwajcarii, by potem spędzić lata pod okiem Antona Edelmana w Savoy Hotel. Po pobycie w Paryżu („nie lubią tam włoskiej kuchni…”) otworzył najpierw restaurację Oliwio, a potem Zafferano (czyli szafran)
. Podobno to w szafranowej kuchni rozwinął styl, który potem przyniósł mu gwiazdki: wykorzystujący regionalne produkty z Włoch i bazujący na prostocie. Wraz z rosnącą popularnością jego nazwiska pojawiały się nowe lokale: Spighetta and Spiga oraz jedna z najgłośniejszych londyńskich restauracji – aktualne zwieńczenie kariery i podpis w jednym - czyli Locanda Locatelli.

Co można zastać w tej mekce wyznawców dobrej kuchni? Drewno, beżowe loggie, wygodne kanapy, przyćmione światło… No i włoskie menu tłumaczone na angielski. A w nim tordelli di ossobucco, czy ravioli z czerwoną cebulą, sosem Chianti i soloną ricottą. Branzino w sosie z wina vernaccia di San Gimignano (jednego z najpiękniejszych miasteczek w Toskanii) z puree z karczochów, czy cielęcą wątróbkę w aceto balsamico, ze szpinakiem rodzynkami i piniolą. Na deser Locatelli poleca choćby lasagne z mango i truskawek… Ciekawe czy to ten deser pomagają mu przyrządzać dzieci klientów – chef znany jest z tego, ze maluchy mają w jego restauracjach specjalne prawa: wchodzą do kuchni, buszują między lodówkami. Locatelli tym samym realizuje model, który zna z domu – on sam w końcu zaczynał w kuchni mając lat pięć.

Opowieść o tym zawarta jest w klasycznej już pozycji jego autorstwa. Gruba księga zatytułowana „Made in Italy” (z podtytułem „Ford & Stories”) to przełożenie jego programów kulinarnych – z jej stron można wyczytać niezwykłą energię szefa i praktycznie historię całego życia, od tego jak wyrzucili go ze szkoły kulinarnej za całowanie się z dziewczynami, poprzez start w konkursie dla chefów-kolarzy we Francji, aż po obecne sukcesy.

To tu też Locatelli zapisał swoje małe manifesty: o tym, ze jedzenie ma łączyć ludzi i ma wyróżniać się jakością. Wygląda na to, ze właściciel jednego z najmodniejszych lokali w Londynie – sercem i głową – nadal jest we Włoszech.

Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także