"Przekroczenie granicy". Architektka jest oburzona programem "Nasz nowy dom"
27.08.2024 06:00, aktual.: 27.08.2024 12:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Rozumiem, że emocje się sprzedają, ale robienie z nich rozrywki jest przekroczeniem pewnej granicy - mówi o programie "Nasz nowy dom" architektka Agnieszka Konieczna. W rozmowie z WP Kobieta ocenia też, czy Polacy znają się na urządzaniu wnętrz.
Agnieszka Natalia Woźniak: Jaki gust mają Polacy?
Agnieszka Konieczna, architektka wnętrz, autorka kanału "O gustach się dyskutuje": Być może wielu zaskoczę, ale odpowiem, że dobry. Zwracamy uwagę na to, jak wygląda nasze otoczenie: w domu czy w pracy. Doceniamy miejsca, które są dobrze zaprojektowane. Chętnie wracamy do kawiarni czy restauracji, które zachwyciły nas swoim wystrojem.
Jako Polacy kładziemy duży nacisk na indywidualizację. Nawet jeśli wynajmujemy dany lokal, staramy się go urządzić pod siebie za pomocą dodatków. Takie podejście nie jest tak popularne, np. w Szwajcarii czy Korei Południowej. Tam wiele mieszkań na sprzedaż czy na wynajem ma już wykończone wnętrza na zasadzie kopiuj-wklej. I mało kto będzie chciał inwestować w jakieś większe zmiany.
I pomyśleć, że jeszcze 40 lat temu królowały u nas meblościanki.
Przeszliśmy długą drogę. Były meblościanki, później gotowe zestawy mebli, które królowały w niemal każdym domu. Kupowaliśmy po prostu to, co było dostępne w sklepach, byliśmy skazani na produkty, które oferował rynek. Jakiś czas później popularne stały się wnętrza nowoczesne, wiele serc podbił styl skandynawski. Hitem były biało-szare wnętrza z dodatkiem drewna. Co jest jednak zabawne, w polskim wydaniu ten styl prezentuje się inaczej od tego, jak naprawdę mieszkają Skandynawowie. Obecnie mamy możliwości, których nie było wcześniej i chętnie z nich korzystamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Być może dlatego programy o wnętrzach cieszą się w Polsce taką popularnością. Nie są jednak pozbawione wad. Co najbardziej razi formacie "Nasz nowy dom?"
Zawsze z przykrością patrzę na to, jak prywatne problemy rodzin wyciągane są na światło dzienne. Marzy mi się, aby powstały takie programy, które pomagają ludziom, ale nie eksploatują ich przy tym emocjonalnie.
Sprawdziłam, że średnio jeden odcinek "Naszego nowego domu" ogląda prawie milion widzów. Proszę sobie więc wyobrazić, że co trzydziesty ósmy Polak zna wszystkie traumy, trudności danej rodziny. Ci ludzie tam przecież płaczą do kamery i opowiadają najbardziej dramatyczne historie swojego życia. To może rodzić konsekwencje na całe życie dla tych uczestników, a zwłaszcza ich dzieci. Rówieśnicy być może będą wyśmiewać ich w szkole, nawet obcy ludzie mogą zacząć podchodzić na ulicy i zadawać przykre pytania. To może ciągnąć się latami.
Liczą, że dzięki temu po metamorfozie ich życie się odmieni...
Niestety zamiast empatii często spotykają się z ogromnym hejtem. Gdy omawiałam jeden z odcinków programu "Nasz Nowy Dom" na moim kanale na YouTube, w komentarzach pojawiły się okropne stwierdzenia i brutalne oceny. Ludzie zaczęli analizować, czy uczestnicy zasłużyli sobie na ten program, w jakim wieku matka zaszła w ciążę, ile ojciec zarabia i dlaczego nie więcej. To straszne, ale tak właśnie działają media i ludzie będą komentować.
Czy nie można by po prostu w kilku zdaniach opowiedzieć, dlaczego dana rodzina mieszka w takich warunkach i dlaczego nie są w stanie wyremontować swojego domu, zamiast prowokować ich do tak intymnych zwierzeń? To wydaje mi się nieludzkie. Rozumiem, że emocje się sprzedają, ale robienie z nich rozrywki jest przekroczeniem pewnej granicy.
Mimo to istnieje przeświadczenie, że powinni być wdzięczni, bo dostali coś za darmo. Pani jednak wychodzi z innego założenia i m.in. otwarcie krytykuje nie tylko formułę programu, ale czasem również sam projekt. Dużo jest niedociągnięć?
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że skoro jest darmo, to powinniśmy zadowolić się wszystkim. Oczywiście, jeśli rodzina mieszkała wcześniej w okropnych warunkach, to po remoncie jest progres. To zmiana na plus - tego nie neguję. Warto jednak wziąć pod uwagę, że w takich programach występują ludzie, którzy nie mają pieniędzy, żeby sobie coś później poprawić, dokończyć lub uzupełnić. Ten remont musi być więc naprawdę przemyślany. Nie mówię tu o jakimś wyszukanym designie, ale o tym, że wszystko powinno być maksymalnie funkcjonalne, zwłaszcza gdy metraż jest niewielki.
Trzeba zaplanować odpowiednią ilość miejsca do przechowywania, zaprojektować kuchnię, w której rzeczywiście będzie można gotować (z odpowiednią powierzchnią blatu roboczego), skupić się na rzeczach, które dla mieszkańców będą istotne. Nie można zakładać, że dokupią sobie oni szafę, bo ani nie będzie ich na to stać, ani ta szafa nie będzie miała gdzie stanąć.
W jednym z odcinków dla czteroosobowej rodziny zaprojektowano tylko jedną, niewielką szafkę na buty, szafę w salonie i symboliczną ilość miejsca do przechowywania w pokoju dzieci. Jako architektka nie mogę podchodzić do takich remontów bezkrytycznie. Tym bardziej że w wielu przypadkach projekt nie kosztowałby wcale więcej, ani nawet nie był bardziej czasochłonny, gdyby był bardziej przemyślany.
Polacy często boją się skorzystać z usług profesjonalnego architekta wnętrz, głównie z obawy o duże koszty. Czy rzeczywiście tak jest?
Muszę się zgodzić, że to z reguły niemały wydatek. Mimo to coraz więcej osób chce skonsultować, chociażby konkretne pomieszczenie, albo omówić układ całego mieszkania/domu, sprawdzić, w jaki sposób można by lepiej wykorzystać daną przestrzeń. Najczęściej jednak dostaję zlecenia stworzenia projektu od A do Z od osób, które budują dom lub właśnie kupiły mieszkanie od dewelopera, więc z tym strachem to bez przesady (śmiech).
Jakie są najczęściej popełniane przy remontach błędy?
Myślę, że ludzie niezwiązani z branżą często nie doceniają wyzwań, z jakimi wiążą się remonty. Nie wiedzą, jak czasochłonna jest to praca, z jakimi kosztami trzeba się liczyć, ile decyzji trzeba podjąć. Nie mając doświadczenia, chcą brać wszystko na siebie, a później są zmęczeni i sfrustrowani. Dużym problemem u nas jest to, że ciężko znaleźć dobrych wykonawców, którzy mają wolne terminy, a na niektóre produkty trzeba czekać dwa lub trzy miesiące. Pracując z projektem wnętrz, remont jest mniej traumatyczny.
Nie ukrywam jednak, że jeśli decydujemy się na kompleksowy projekt wnętrz, jest to luksusowa usługa, a tym samym luksusowa cena. W Polsce średnio zapłacimy za to od 150 do 350 zł za metr kwadratowy. Zlecenie "pod klucz" to jeszcze wyższa kwota.
Rozmawiała Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!