Jestem kobietą i lubię się masturbować!
Znamy się wiele lat i nigdy nie rozmawiałyśmy o masturbacji. Mówimy o seksie, o tym, jakiego który miał i jak długo wytrzymywał, a nie potrafimy powiedzieć sobie szczerze o tym, że czasem same się zaspokajamy” – dodaje. Panowie idą na piwo i między rozmową o silniku, a najlepszym steku w mieście, polecają sobie nowo odkryte strony porno. Kobiety rzadko rozmawiają ze sobą o masturbacji. Wstyd czy coś innego?
24.04.2012 | aktual.: 06.06.2018 14:38
Kobiety rzadko rozmawiają ze sobą o masturbacji. Wstyd czy coś innego? W różnych badaniach, przeprowadzanych na przestrzeni wielu lat, potwierdza się jedna teza: kobiety rzadziej przyznają się do masturbacji niż mężczyźni. Z roku na rok mówimy o tym coraz częściej, jednak wciąż jest to wynik bliski 50 proc. Czy taki wynik osiągamy dlatego, że nie przyznajemy się do tego, czy faktycznie tylko połowa kobiet zabawia się sama ze sobą?
- Myślę, że są to wiarygodne dane. Kobiety masturbują się, ale nie w tak dużym stopniu jak mężczyźni – mówi seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk.
Z najnowszego raportu, przeprowadzonego przez markę Durex wynika, że 46 proc. kobiet przyznaje się do tego, że osiąga orgazm podczas masturbacji tak samo często, jak podczas stosunku z partnerem. Polki z roku na rok stają się coraz bardziej otwarte. Gdy nie mają stałego partnera, bądź nie przeżywają orgazmu z kochankiem, radzą sobie same. Wciąż jednak nie mówią o tym tak otwarcie jak mężczyźni. Dlaczego?
Kwestia różnych potrzeb
Powodów, dla których nie rozmawiamy o masturbacji tak otwarcie jak mężczyźni, jest wiele. Zacznijmy od matki natury.
- Warto odwołać się do biologii. Mężczyźnie orgazm jest niezbędny do tego, by doszło do zapłodnienia, mimo tego, że zjawiska: orgazm i wytrysk są niezależne od siebie (są jednak bardzo silnie ze sobą powiązane podczas kontaktu seksualnego). Kobiecie orgazm nie jest niezbędny do tego, by zaszła w ciążę, czyli możemy go traktować jako pewnego rodzaju bonus, a nie konieczność. Dlatego mechanizmy, które będą nas popychały do tego, by go osiągać, są nieco słabsze niż u mężczyzn – mówi Arkadiusz Bilejczyk, seksuolog. – Kobiety lubią przeżywać orgazm podczas stosunku, natomiast w sytuacji, kiedy go nie ma, też wszystko jest w porządku, ponieważ dla nich istotna jest również bliskość z partnerem, jeśli mówimy o długoterminowej relacji.
Faktycznie, trudno byłoby wskazać kobietę, która orgazmu nie lubi, ale wiele przyznaje się do tego, że jest im go bardzo ciężko osiągnąć podczas stosunku. 29-letnia Agnieszka otwarcie mówi o tym, że przez wiele lat było to wręcz niemożliwe.
- Orgazm osiągałam tylko podczas masturbacji albo innych zabaw z partnerem, kiedy wytłumaczyłam mu, jakiego rodzaju pieszczoty sprawiają mi przyjemność. Pierwszy orgazm w czasie stosunku miałam jakiś rok temu – wyjaśnia. Agnieszka, mimo wszystko, bardzo lubiła uprawiać seks ze swoim partnerem. – Orgazm jest tylko wisienką na torcie. Bardzo się cieszę, że potrafię go przeżyć, bo dzięki temu moje życie seksualne stało się jeszcze lepsze, ale bez tego też było nam dobrze. Chodzi przecież o bliskość, intymność, chwile tylko we dwoje – dodaje.
Kulturowy przekaz
Jednak biologia to nie wszystko. To nie matka natura sprawiła, że przy lampce wina z koleżanką, nie rozmawiamy o masturbacji i orgazmach, a nasze ukształtowanie kulturowe i wychowanie. I choć wiele się w tej kwestii zmieniło na przestrzeni ostatnich lat, to jednak pewne sprawy są w nas tak silnie zakorzenione, że ciężko będzie to zmienić.
- Mężczyźni mają dużo większe przyzwolenie na to, by pokazywać siebie jako jednostki seksualne niż kobiety. Facet to ogier – im więcej zaliczy, tym wyżej stoi w hierarchii, a kobieta powinna unikać rozmów na temat tego, ilu miała partnerów seksualnych – przypomina seksuolog.
Kobiety, które nie boją się mówić o swoich potrzebach seksualnych, zaznaczają, że w tej kwestii należy wykazać się sporą dozą delikatności. 28-letnia Marta twierdzi, że ma tylko dwie koleżanki, z którymi otwarcie rozmawia o seksie, a pozostałe, choć są jej znacznie bliższe i znają się dłużej, nie pozwalają na tego typu rozmowy.
- Próbowałam kilka razy je podejść. Raz na kawie, innym razem po kilku drinkach na imprezie, ale to zawsze spotyka się z dziwną reakcją. Nic na siłę. Jeśli nie chcą o tym rozmawiać, ja nie będę przecież naciskać. Czasem żałuję, bo myślę, że warto wymieniać się różnymi doświadczeniami czy obserwacjami, jeśli mamy kogoś bliskiego i zaufanego. Tylko tak możemy się czegoś nauczyć czy zmienić na lepsze, a nie czytając komentarze anonimowych osób na formach. Dobrze, że ja mam jeszcze te dwie koleżanki, bo w przeciwnym razie, to faktycznie byłaby moja jedyna alternatywa – mówi.
Jeszcze całkiem nie tak dawno, bo jakieś sto lat temu, wiele osób uważało, że kobieca potrzeba orgazmu jest patologiczna, a każda inna jego odmiana od pochwowego, jest oznaką choroby.
- Przeżywanie orgazmu łechtaczkowego było uważane za zboczenie. To wszystko gdzieś zostaje w naszej świadomości. W kobietach od dziecka zaszczepiany jest wstyd, po to, żeby zminimalizować niebezpieczeństwo przed niechcianą ciążą – wyjaśnia Arkadiusz Bilejczyk.
Dojrzewanie a dojrzałość
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół: to, czy kobiety się masturbują, zależy od wieku, a może raczej etapu, na jakim się znajdują.
- Inaczej będzie w okresie dojrzewania, a potem te dane mogą się zmieniać. Na początku, gdy odkrywamy swoją seksualność, badamy ciało. Później, szczególnie po 35. roku życia, potrzeby seksualne kobiet rosną, ale panie raczej będą nastawione na to, by przeżywać rozkosz z partnerem. Samemu to nie daje takiej frajdy i nie rozładowuje aż w takim stopniu, jak podczas zbliżenia – mówi seksuolog.
Czy kobieca otwartość, jeśli chodzi o kwestię masturbacji, zmieni się? Tak naprawdę fakt, czy o tym rozmawiamy czy nie, nie ma aż tak dużego znaczenia. Ważne jest to, abyśmy same czuły się z tym dobrze i nie dały sobie wmówić, że należy się tego wstydzić. Czy może być coś lepszego niż świadomość własnego ciała?
(asz/pho)