Już po egzaminie ósmoklasisty. Nauczyciel ma jednoznaczny wniosek

Uczniowie ostatnich klas szkoły podstawowej przystąpili we wtorek 23 maja do pierwszego z trzech egzaminów ósmoklasisty - z języka polskiego. - W mojej ocenie egzamin oceniany na punkty jest niepotrzebny. Jego wynik absolutnie nie powinien wartościować życia młodych ludzi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską nauczyciel Jakub Tylman.

Uczniowie ósmych klas napisali już egzamin z języka polskiego
Uczniowie ósmych klas napisali już egzamin z języka polskiego
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Pawlicka

23.05.2023 | aktual.: 23.05.2023 13:01

Egzamin ósmoklasisty jest obowiązkowy - trzeba do niego przystąpić, by ukończyć szkołę podstawową. Zdają go wszyscy przystępujący uczniowie - minimalna liczba punktów nie jest określona, natomiast wynik ma kluczowe znaczenie podczas rekrutacji do szkół średnich. W tym roku, po raz kolejny, egzamin pisze 1,5 rocznika uczniów - dokładnie 502,8 tys. młodych osób.

- Mam wrażenie, że uczniom towarzyszy w tym roku bardzo duży, wręcz paraliżujący stres. Od kilku dni nie myślą o niczym innym, tylko o egzaminie. Ogromne nerwy było widać przed wejściem na salę, ale uczniowie wychodzą z niej raczej zadowoleni. Pewnie też przez to, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że powtórzy się motyw "Balladyny" i tak też się stało - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Tylman - aktywista, społecznik, autor książek i nauczyciel w Publicznej Szkole Podstawowej w Śremie im. Kawalerów Orderu Uśmiechu.

- Pojawiło się także sporo zagadnień związanych z talentami - to dość życiowy, przyjazny temat. Rozprawka i opowiadanie nawiązywały do tego, że warto wierzyć w marzenia, warto walczyć. Pomocny był też fakt, że nie zostały narzucone lektury, uczeń mógł wybrać samodzielnie przykłady z listy lektur obowiązkowych - wyjaśnia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nauczyciel krytycznie o egzaminach ósmoklasisty

Jakub Tylman podkreśla, że wyjątkowo silny w tym roku stres przed egzaminem udzielił się także rodzicom. Jak mówi, jednym z powodów jest pewnie fakt, że są to egzaminy, które następują po czasie pandemii. Rodzice i uczniowie mają też świadomość, że od wyniku egzaminu zależy, czy dostaną się do liceum czy technikum, a jest to dużo trudniejsze, ponieważ o miejsca w szkołach średnich ubiega się półtora rocznika. Presja punktów jest więc ogromna.

- Uczniowie od miesięcy wiedzą, jak trudne będzie dostanie się do wybranej szkoły. Wielu z nich przestało wierzyć, że dostaną się gdziekolwiek. "Przecież chętnych jest tak dużo" - mówią. Nie czują się wystarczająco dobrzy. Mają bardzo niskie poczucie własnej wartości - ocenia nauczyciel i dodaje:

- W mojej ocenie egzamin oceniany na punkty jest niepotrzebny. Jego wynik absolutnie nie powinien wartościować życia młodych ludzi. Nawet jeśli komuś coś się dziś nie powiedzie, nie oznacza, że przegrał życie, że sukces nie będzie mu pisany. A młodzi ludzie myślą: "jeśli dziś mi nie pójdzie, wszystko stracone". To są tylko trzy dni i różne sytuacje w życiu tych uczniów mogą się przydarzyć. Dlatego zawsze powtarzam rodzicom i uczniom: pamiętajcie, jesteście wspaniali niezależnie od tego, jak te egzaminy napiszecie.

Rodzice o egzaminie ósmoklasisty z języka polskiego

Duże napięcie wśród rodziców wyczuwalne jest m.in. na facebookowych grupach, w których od miesięcy dzielą się zadaniami, namiarami na korepetytorów czy arkuszami egzaminacyjnymi. Po egzaminie dominują jednak głosy pełne ulgi i zadowolenia.

- Syn wrócił po egzaminie bardzo zadowolony. Był przygotowany z "Balladyny", a temat rozprawki pozwalał na dużą dowolność - mówi Wirtualnej Polsce pani Aleksandra.

- Już kilka dni przed egzaminem czułam narastający stres. Starałam się go nie pokazywać córce, żeby jej nie dokładać. Matylda jest zdolna, ale niestety poziom nauczania w naszej szkole pozostawia wiele do życzenia. Świadczy o tym chociażby fakt, że większość rodziców zafundowała dzieciom korepetycje ze wszystkich przedmiotów egzaminacyjnych. Ja zdecydowałam się tylko na korepetycje z języka polskiego, bo jego poziom był dramatycznie niski. Dzieci zaczęły pisać rozprawki dopiero w ósmej klasie. Nie pomogły nawet interwencje u dyrektorki. Dlatego dzisiejszy egzamin najbardziej mnie stresował, ale jak usłyszałam od córki, że okazał się łatwiejszy, niż się spodziewała, kamień spadł mi z serca - relacjonuje "na gorąco" Wirtualnej Polsce pani Barbara - mama ósmoklasistki.

Po rozmowie z córką dodaje: - Matylda twierdzi, że się nie stresowała, ale wiele z jej koleżanek uległo silnym emocjom. Jedna z najlepszych uczennic aż trzęsła się ze strachu. Ledwo była w stanie utrzymać długopis w dłoni. Czy naprawdę musimy tak stresować nasze dzieci? Mało im pandemii, nauki zdalnej, a potem wojny Rosji z Ukrainą?

Zdaniem Jakuba Tylmana "żadne rankingowanie i wartościowanie nie jest uszyte na miarę XXI wieku".

- Nie chciałbym, żeby uczniom zależało tylko na wbiciu się klucz i osiągnięciu jak najlepszego wyniku, tylko na byciu w procesie nauki, rozwijaniu kreatywności, odkrywaniu nowych rzeczy. Dlatego zawsze sceptycznie podchodzę do wszelkich rankingów najlepszych szkół, bo nie one są najważniejsze. Najważniejsze, co ci młodzi ludzie mają w sercach, głowach. Ale niestety tak wygląda system i nie ma się co dziwić, że uczniowie się frustrują, stresują i czują presję - ocenia.

Przy okazji apeluje do rodziców i nauczycieli, by nie wywierali dodatkowej presji na ósmoklasistach, bo - jak zapewnia - to w niczym nie pomoże. - Teraz powinien być czas na odpoczynek, złapanie oddechu, żeby jutro i w czwartek spokojnie mogli pójść i napisać dwa kolejne egzaminy - radzi.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (175)