Kalendarz adwentowy dla faceta. Kobiety prześcigają się w pomysłach
Może być na słodko, zabawny, albo taki dla "dużych chłopców". Popularność własnoręcznie zrobionych kalendarzy adwentowych wzrasta z roku na rok. My pytamy, skąd wzięła się ta moda i czemu kobiety tak chętnie obdarowują nimi swoich partnerów.
29.11.2019 | aktual.: 29.11.2019 19:32
Święta tuż za rogiem, lada moment rozpocznie się odliczanie do Wigilii. Żeby umilić sobie czas oczekiwania, coraz częściej w naszych domach pojawiają się kalendarze adwentowe. Już dawno przestały być kierowane tylko do dzieci, które każdego dnia wyjadały po jednej czekoladce. Dziś to małe dzieła sztuki z upominkami skierowanymi także dla tych starszych milusińskich.
Od kilku tygodni w mediach społecznościowych kobiety prześcigają się w pomysłach na kalendarze adwentowe dla swoich facetów. Lista pytań zdaje się nie mieć końca. Co włożyć do środka? Gdzie schować upominki? Jak je zapakować?
"Nasza tradycja"
Jeden z kalendarzy, który szczególnie przykuwał wzrok, zrobiła Agata. Paczki w różnych rozmiarach, zawinięte w elegancki papier, zawiesiła na długiej gałęzi, którą łatwo umiejscowić na ścianie w pokoju. W środku – same niespodzianki.
Zobacz też: Wpadł w depresję po rozstaniu z dziewczyną. Właśnie napisał o tym książkę
– Robię taki kalendarz już czwarty rok z rzędu. Zobaczyłam kiedyś coś takiego w internecie i uznałam za super pomysł. Mój narzeczony bardzo lubi prezenty robione własnoręcznie, więc w paczkach schowałam mu liściki z miłymi słowami, słodycze, zrobioną przeze mnie zakładkę do książek, ramkę z naszym zdjęciem, pendrive z naszymi ulubionymi piosenkami, takie różne rzeczy – mówi 27-latka z Krakowa i chwali się zdjęciem swojego dzieła.
Narzeczony Agaty, Michał, co roku nie może się doczekać upominku od ukochanej. – To już nasza mała tradycja. 1 grudnia wręczam mu kalendarz, a on cieszy się jak dzieciak. Uważam, że tym sposobem pokazuję mu, że jest dla mnie ważny, to taki miły gest. Widząc jego radość, już zastanawiam się, co włożę do paczek za rok. Bo to, że kalendarz zrobię, jest pewne – tłumaczy.
Dla dorosłych
Z kolei Monika w kalendarzu, który przygotowuje dla męża, stawia na uciechy dla "dużych chłopców". – Przede wszystkim browarki. Wkładam je do tekturowych rolek. Wybieram różne rodzaje, staram się, żeby większość się nie powtarzała. Do tego dodaję vouchery – mówi.
– Na kolację, masaż, sprzątanie w bieliźnie, przeze mnie oczywiście (śmiech), seks, seks oralny, takie różności. Rok temu też tak zrobiłam i mąż był wniebowzięty. Szybko wykorzystał wszystkie prezenty i nawet, wyjątkowo, obyło się w tym roku bez awantur przy planowaniu Wigilii – dodaje 35-letnia mężatka z Wrocławia.
Wprost zza zachodniej granicy
Pomysł kalendarza adwentowego pochodzi z Niemiec, z kręgów protestanckich. Wywodzi się od wieńca, w którym zamiast świec umieszczano 24 małe woreczki z drobnymi niespodziankami. Kultywowano również stary zwyczaj oznaczania kredą dnia 1 grudnia na drzwiach i kontynuowania dodawania kresek aż do 25, aby wiedzieć, kiedy nadszedł dzień świętowania narodzin Jezusa. Był on szczególnie popularny w czasach, gdy większość ludzi była niepiśmienna i nie miała dostępu do kalendarzy. Wzmianka o kalendarzu adwentowym zrobionym ręcznie znalazła się w książce dla dzieci autorstwa Elise Averdieck z 1851 roku.
– Pierwsze "gotowe" kalendarze pojawiły się około 1904-1908 roku. To wtedy zaczęły przypominać te kartoniki, które kojarzymy dzisiaj ze sklepów spożywczych. Adwent w kulturze chrześcijańskiej to czas oczekiwania i radości z nadejścia na świat Jezusa Chrystusa. Forma upominków przygotowanych na ten czas ma przede wszystkim uprzyjemnić nam czekanie, ale i wprowadzić w nastrój świąt – mówi kulturoznawca Jan Żulkowski.
– Jako że my, Polacy, jesteśmy narodem bardzo rodzinnym i oddanym bliskim, lubimy obdarowywać naszych przyjaciół i ukochane osoby podarunkami. Własnoręcznie przygotowywane kalendarze adwentowe to przejaw tej właśnie cechy – dodaje ekspert.
"Po co mi to"
Nie każdy jednak jest w stanie docenić starania ukochanej, która poświęciła czas na skompletowanie 24 upominków. Tak było w przypadku Olgi, która przyznaje, że kalendarz adwentowy zrobiła dla swojego faceta tylko raz. Szybko pożałowała.
– Narobiłam się przy tym jak dzika. Pięknie opakowane prezenty powiesiłam na wieszaku, żeby było można wygodnie je powiesić na klamce albo w przedpokoju. Kiedy wręczyłam kalendarz swojemu ówczesnemu chłopakowi, tylko popatrzył na niego i zapytał: "A po co mi to?". Myślałam, że go rozszarpię. Miało być miło, a skończyło się moim płaczem. Później niby przeprosił, mówił, że chodziło mu o to, że niepotrzebnie się narobiłam, bo on nie lubi takich klimatów. Otworzył w sumie ze 3 losowe paczki, a resztę odpakował naraz dopiero po świętach. Było mi mega przykro. Mógł po prostu podziękować i docenić mój wkład pracy. Po co te komentarze? – wspomina kobieta.
Celowości robienia kalendarzy adwentowych "na wypasie" nie rozumie też Maria, która swoją opinią otwarcie podzieliła się na jednej z grup na Facebooku. "Po co to niby? Nie wystarczy kupić ładny, duży prezentu na Gwiazdkę? Po co sobie dokładać kolejny wydatek i jeszcze kombinować, co tam wsadzić do środka. A ile z was taki sam, własnoręcznie robiony kalendarz dostało od swojego faceta? Pewnie garstka. Dajcie spokój, dziewczyny. Nie ma co sobie dokładać roboty przed świętami. Jak już musicie, kupcie zwykłe czekoladki. Ucieszy się tak samo, w końcu gest to gest" – czytamy w jej komentarzu.
Negatywnych opinii na temat przygotowywania kalendarza dla partnera jest jednak niewiele. Inwencja twórcza autorek z roku na rok nabiera rozpędu, a radość obdarowanych panów jest dla nich najlepszą nagrodą. I chyba o to właśnie chodzi w całej idei. O sprawienie sobie przed świętami trochę radości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl