Nosi Tosię wszędzie ze sobą
Małgorzata Malinowska, łódzka restauratorka, wychowuje maleńkiego kangura rdzawoszyjego (d. walabia Bennetta; żyjący w Australii i Tasmanii), który urodził się w jej domu koło Łodzi. Dwa tygodnie temu został osierocony przez matkę. Tosia ma prawie cztery miesiące i waży zaledwie pół kilograma.
- To dla mnie wyzwanie i niezwykłe doświadczenie - mówi pani Małgorzata w rozmowie z "Ekspressem Ilustrowanym". - Kibicuje mi rodzina i przyjaciele. Traktuję Tosię jak swoje malutkie dziecko. Staram się być dobrą zastępczą matką. Pomaga mi lekarz weterynarii, do którego zaleceń dotyczących pielęgnacji i wychowania kangura ściśle się stosuję. Przed nami jeszcze bardzo długa droga, bo Tosia dopiero po 9 miesiącach wyskoczy z torby i będzie bardziej samodzielna.
Oprócz restauracji, Małgorzata Malinowska prowadzi z mężem prywatne minizoo. Obok wielbłądów, alpak i koni mieszkała tu 2,5-letnia kangurzyca Charlotta. Dwa tygodnie temu nagle padła. Prawdopodobnie z powodu ataku serca. Osierociła malutką Tosię.
Maluch trafił do domu Malinowskich. Jest karmiony strzykawką. Uwielbia przytulać się do pani Małgorzaty.
Zastępcza mama nosi Tosię wszędzie ze sobą. - Kangurek owinięty w ręcznik i kocyk siedzi w płóciennej torbie zawieszonej z przodu na ramionach tak, by czuł ciepło ciała i bicie serca. Odpowiednią temperaturę wewnątrz, wynoszącą 36 stopni C, utrzymuje termofor z gorącą wodą, którą zmienia się co dwie godziny. Gdy jadą do miasta, kangurze dziecko w torbie wkładane jest dodatkowo do plecaka. Karmienie, jak przystało na niemowlaka, odbywa się co trzy godziny. Trwa 15-20 minut - czytamy na łamach "Ekspressu Ilustrowanego".
Tosia jest towarzyska. Chętnie bawi się z 7-letnią Mają, córką pani Małgosi i 15-letnim synem Maksymilianem. Śpi tuż obok swojej zastępczej mamy na specjalnym posłaniu, gdyż w nocy również trzeba ją karmić, pielęgnować i przytulać.
Na podstawie www.expressilustrowany.pl/(gabi)