Kiepski seks – spory problem
Seks z ukochaną osobą powinien być namiętny, gorący i spełniający oczekiwania oraz zaspokający potrzeby obu stron. Powinien być... ale co zrobić, gdy taki nie jest? Czy możliwe jest stworzenie udanego związku z partnerem, z którym seks nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina seksualnego tornado?
Seks z ukochaną osobą powinien być namiętny, gorący i spełniający oczekiwania oraz zaspokający potrzeby obu stron. Powinien być... ale co zrobić, gdy taki nie jest? Czy możliwe jest stworzenie udanego związku z partnerem, z którym seks nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina seksualnego tornado? Czy możemy sobie pozwolić na to, by tak ważna sfera naszego życia i związku nas nie satysfakcjonowała?
„Byłam szaleńczo zakochana w Maćku. Uważałam go za uosobienie wszystkich moich marzeń o mężczyźnie idealnym. Był czuły, wrażliwy, przystojny, zabawny. Czułam się przy nim bezpieczna i kochana. Rozpalał mnie tak bardzo, że sądziłam, iż seks z nim będzie dziki, namiętny, szalony i najlepszy w moim życiu. Niestety, rozczarowałam się strasznie.
Gdy po 3 miesiącach poszliśmy do łóżka, mój „książę” okazał się bardzo przeciętny. Nie powiem, Maciek starał się, ale za każdym razem miałam wrażenie, że on po prostu nie rozumie moich potrzeb. Poza łóżkiem układa nam się świetnie – to mój najlepszy przyjaciel, ufam mu i chcę mieć go blisko siebie. Tylko czy taki związek ma sens? Kochamy się rzadko i byle jak – Maciek nie ma specjalnej ochoty na częste zbliżenia (taki temperament), a ja na myśl o tym, że i tak wiem, jak będzie, tracę apetyt na seks.
Próbowałam rozmawiać z nim, paradowałam w prześwitującej bieliźnie, zaliczyliśmy nawet zakupy w seks-shopie. Dla niego jest „ok.” – dla mnie „ok.” to za mało. Ja potrzebuję namiętności, pasji... I co z tym zrobić? Wiem, że seks nie jest najważniejszy, ale nie będę przecież udawać, że mi to nie przeszkadza. Czy mam w tym dalej tkwić? Gdy pomyślę, że przez seks mam stracić takiego wspaniałego faceta, chce mi się śmiać i płakać jednocześnie. Jestem strasznie rozdarta” – żali się Aneta, lat 23.
Problem zauważyła także internautka podpisująca się jako „Zapalniczka”, która na forum zapytała wprost: „Czy sądzicie, że związek (np. małżeństwo) dwojga ludzi, których seks nie jest zbyt udany, może się udać?”. Wywołała tym samym masę komentarzy.
Martynka napisała: Z własnego doświadczenia wiem, że ciężko utrzymać taki związek w harmonii. Ja właśnie podjęłam decyzję zakończenia związku z facetem, którego kocham, właśnie z powodu seksu.
Z kolei internautka Melodiabytu tak podsumowuje taki stan rzeczy: Z własnego doświadczenia wiem, że jak seks jest kiepski, to nawet największa miłość może podupaść. Po prostu kochasz i nie widzisz że coś jest nie tak. Ale po jakimś czasie dociera do Ciebie że twoje ciało po prostu cierpi z racji na niezaspokojonej potrzeby. A już szczególnie jest boleśnie wtedy, kiedy wcześniej zdąrzyłeś/łaś rozbudzić swoje zmysły i masz duuuuże potrzeby. No cóż. Jeżeli wtedy obydwie osoby nie wezmą się za swój związek, to grozi to rozejściem się.
Trudno nie zgodzić się z takimi stwierdzeniami. Nieudany seks może nawet rozbić związek, a w najlepszym wypadku doprowadzić do rozluźnienia się więzi między partnerami. Często w takich wypadkach w miejsce miłości i bliskości pojawiają się agresja i wzajemne pretensje. Z czasem zaś ich miejsce zajmuje obojętność, a od niej już bardzo blisko do rozstania.
Skąd się biorą nasze problemy z seksem?
Na to pytanie usiłowali sobie odpowiedzieć wszyscy ci, którzy zauważyli, że niezadowalajacy seks zaczyna rzutować na całe ich życie. Bywa, że dopada nas po prostu proza życia: stresująca praca, wyczerpujące obowiązki domowe, problemy z dziećmi - to sprawia, że wieczorem chcemy najzwyczajniej w świecie odpocząć i ognisty seks jest ostatnią rzeczą, na jaką mamy ochotę. Zasypiamy, obiecując sobie, że "jutro będzie inaczej", że będziemy mieli więcej sił na erotyczne igraszki.
Kłopoty z seksem mogą też wynikać ze złego stanu zdrowia któregoś z partnerów. Nerwice, zaburzenia hormonalne, różnego rodzaju choroby czy problemy z erekcją u panów mogą sprawić, iż partnerzy unikają współżycia. Powodem bywa również różnica temperamentów albo nieakceptowanie seksualnych zachowań drugiej strony, co z czasem prowadzi do tego, że kochamy się coraz rzadziej i z coraz mniejszą ochotą.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że intymne relacje w związku z partnerem stale ewaluują i tak naprawdę nie musimy przez cały czas czuć takiej dzikiej namiętności jak na początku znajomości. To, że nie kochamy się już tak często jak dawniej, nie oznacza, że mamy problem z seksem. Jeśli tylko obie strony czują się w pełni usatysfakcjonowane współżyciem, wszystko jest w porządku.
Jeśli jednak seks nas nie zadawala, warto spróbować najprostszego ze sposobów - szczerej rozmowy. Ważne, by nie oszukiwać się wzajemnie, że skoro w pozostałch sferach życia dobrze nam się układa, to z seksem "jakoś to będzie". Nie będzie - prędzej czy później dostrzeżemy, że w naszym życiu brakuje czegoś istotnego, co może postawić pod znakiem zapytania przyszłość naszego związku.