Blisko ludziKilkulatki na "samodzielnej" kwarantannie. Pozostali domownicy mają funkcjonować "normalnie"

Kilkulatki na "samodzielnej" kwarantannie. Pozostali domownicy mają funkcjonować "normalnie"

– Moje dziecko zostało skierowane na "samodzielną" kwarantannę. Opiekę nad 3-latką mam organizować we własnym zakresie, najlepiej wynająć nianię, jak doradziła pani z sanepidu, bo według nowych przepisów mogę i powinnam chodzić do pracy – mówi WP Kobieta pani Aneta z Wołomina. Wyjaśniamy ze specjalistą w dziedzinie prawa pracy, jakie możliwości ma mama 3-latki.

Kwarantanna dziecka
Kwarantanna dziecka
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska

27.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:24

"Osoba, z którą mieszkam, jest na obowiązkowej kwarantannie. Czy ja również muszę iść na kwarantannę?" – to pytanie widnieje na stronie ministerstwa. Poniżej zaktualizowana odpowiedź: "Nie, jeśli nie miałeś bezpośredniego kontaktu z osobą zakażoną koronawirusem". Jak czytamy dalej, "zgodnie z obowiązującym prawem osoby współzamieszkujące z osobą na kwarantannie nie podlegają już kwarantannie".

Nowe przepisy weszły w życie w sobotę 24 października. Tego dnia u przedszkolanki, w jednej z placówek w Wołominie, potwierdzono zakażenie koronawirusem. Do grupy, w której uczyła kobieta uczęszcza 3-letnia córka Anety. Od dyrektorki przedszkola dostała wiadomość, że na kwarantannę kierowane jest wyłącznie córka, która miała kontakt z nauczycielką. Tym samym pozostali członkowie rodziny mogą funkcjonować "normalnie". Kobieta jest zdziwiona, bo po pierwsze nie wie, czy przysługuje jej zasiłek, po drugie, wydaje jej się absurdalne, że może się przemieszczać w sytuacji, w której jej córka miała kontakt z zakażonym.

"Ważne, aby być pod telefonem, bo w każdej chwili może przyjechać policja"

Aneta natychmiast sięgnęła po słuchawkę telefonu, aby upewnić się, czy to wszystko prawda. Udało jej się dodzwonić do sanepidu, gdzie usłyszała, że ma obowiązek zapewnić córce opiekę. - To, w jaki sposób to zrobimy to nasza sprawa. Wprost powiedziano, że można wziąć opiekunkę lub wymieniać się z mężem obowiązkami. Ważne, aby być pod telefonem, bo w każdej chwili może przyjechać policja. Na szczęście nie zasugerowała, aby dziadków zobowiązać do opieki – tłumaczy Aneta. Dodała, ze obydwoje z mężem pracują, a w domu oprócz 3-latki jest jeszcze dwójka dzieci.

– Najstarszy syn ma 11 lat i uczy się zdalnie, młodszy chodzi do zerówki, nomen omen tej samej, do której uczęszcza nasza 3-letnia córka na kwarantannie. W teorii on może dalej chodzić na zajęcia. Pani dyrektor prosi o rozwagę i sugeruje, aby nie przyprowadzać dziecka. Nie może niczego nakazać, ale prosi – kontynuuje Aneta.

Zobacz także: Aleksandra Rutkowska z PCPM ma koronawirusa. Musiała wezwać pogotowie

Całą sytuacją jest wyraźnie poirytowana. – Rozumiem, że możemy iść i nieść w świat wirusa. Nie mamy żadnej pewności, czy nasza córka się nie zaraziła. Powinnam również wysłać syna do zerówki – przecież głośno mówiono o tym, że rodzic nie może uchylać się od wypełniania obowiązku szkolnego przez dziecko, tylko na podstawie własnych obaw. Takie mamy rozporządzenie – ironizuje. – Związane ręce mają wszyscy, poczynając od pani z sanepidu, przez lekarzy, którzy nie mają absolutnie żadnych podstaw do wypisania zwolnienia dla rodzica na czas opieki nad dzieckiem, po dyrekcję placówki, gdzie wykryto zakażenie u nauczycielki – podsumowuje mieszkanka podwarszawskiej miejscowości.

Kwarantanna nałożona na córkę Anety przez sanepid ma potrwać 10 dni. Kobieta będzie starała się o L4 u lekarza POZ. Planuje również wziąć 2 dni opieki na dziecko zdrowe, a ostatecznie wykorzystać urlop wypoczynkowy, aby zająć się córeczką. Nie wyobraża sobie jednak, zgodnie z radą pani z sanepidu, organizować niani do opieki. Nie będzie również posyłała do przedszkola 6-letniego syna, który w teorii może uczęszczać na zajęcia.

"Przepisy zaczynają być coraz bardziej absurdalne"

Patowej sytuacji z kwarantanną uniknęła Agnieszka z Ostrowa Wielkopolskiego. W rozmowie z naszą redakcją powiedziała, że o kontakcie swojego 5-letniego syna z zakażoną wirusem nauczycielką dowiedziała się w piątek. W przeddzień obowiązywania nowych przepisów. Dzięki temu zarówno syn, jak i wszyscy domownicy trafili na kwarantannę. Zatem sprawę zasiłków mają w teorii uregulowaną.

– Pieniądze na zasiłki się kończą i przepisy zaczynają być coraz bardziej absurdalne. Na szczęście mnie ominęło to durne rozporządzenie o "samodzielnej" kwarantannie dziecka, bo weszły w sobotę, a my trafiliśmy na kwarantannę całą rodziną w piątek. Inaczej nie wyobrażam sobie opieki nad moim 5-latkiem, chyba kot by się nim zajął – wyznała w rozmowie z WP Kobieta Agnieszka.

Mama przedszkolaka chce pozostać anonimowa, ponieważ, jak wyznaje, przez całą sytuację "najadła się nerwów" i obawia się, czy jeszcze coś się nie odwróci. – Podobno dostaniemy zaświadczenie po zakończonej kwarantannie, że ją odbyliśmy. Cała sytuacja przysporzyła nam stresu. Mam nadzieję, że wszystko pozytywnie się zakończy – kwituje mama 5-latka.

"Na ten moment jesteśmy w sytuacji przejściowej"

Zapytaliśmy specjalistów w zakresie prawa pracy co z zasiłkami dla rodziców, którzy pozostają z dziećmi podczas kwarantanny, mimo iż sami nie są nią objęci. Dwóch ekspertów uznało, że opiekun i jednocześnie pracownik powinien otrzymać zasiłek opiekuńczy, ponieważ zachodzi "konieczność izolacji dziecka z powodu podejrzenia o nosicielstwo choroby zakaźnej" – co jest podstawą do jego wypłaty.

– Jeżeli dziecko przebywa na kwarantannie, a pozostali domownicy nie, to wiadomo, że dziecko wymaga opieki. Pracownikowi w takiej sytuacji, jeżeli w domu nie ma innego dorosłego, który mógłby przejąć obowiązek opiekuńczy nad dzieckiem, przysługuje zasiłek opiekuńczy. Chodzi o standardowy zasiłek: 60 dni w trakcie roku kalendarzowego na dziecko do 14 roku życia – mówi Monika Smulewicz, specjalistka w zakresie prawa pracy i kalkulacji wynagrodzeń.

Jak dodaje, na ten moment jesteśmy w sytuacji przejściowej i podstawą do wypłaty takiego zasiłku będzie oświadczenie pracownika, czyli np. rodzica opiekującego się dzieckiem, że jego pociecha przebywa na kwarantannie.

– Co do zasady podstawą do zapłaty wszelkich świadczeń z tytułu kwarantanny i izolacji jest decyzja Państwowego Inspektora Sanitarnego. Niestety, system jest niewydolny i nie nadąża z wystawianiem decyzji. Na początku października weszło w życie rozporządzenie, które mówi, że podstawą do wypłaty świadczenia jest oświadczenie, które osoba powracająca z kwarantanny składa, w ciągu trzech dni roboczych od powrotu do pracy, a pracodawca, jeżeli podważa takie oświadczenie, może zwrócić się do PIS o potwierdzenie – tłumaczy ekspertka.

Powyższe potwierdza inna specjalistka z 20-letnim stażem w dziedzinie prawa pracy, radca prawny dr Magdalena Rycak z Rycak Kancelaria Prawa Pracy i HR. – W przypadku kwarantanny dziecka pracownikowi przysługuje zasiłek opiekuńczy na dziecko. Aktualnie wystarczy złożyć oświadczenie do pracodawcy, że mamy dziecko na kwarantannie i wówczas ZUS wypłaca zasiłek opiekuńczy (80 proc. podstawy wymiaru zasiłku) – kwituje prawniczka.

Źródło artykułu:WP Kobieta
koronawiruskwarantannaizolacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (200)