Kim jest Ewelina Gralak ze Szczecina? Poznajcie Polkę wyróżnioną przez "Vogue'a"
Ma 27 lat, zaczynała jako blogerka modowa, a jednocześnie studiowała drygenturę w Szczecinie. Dziś mieszka na Manhattanie, pracuje przy pokazach Givenchy. Ewelina Gralak, bo o niej mowa, właśnie została doceniona przez "Vogue'a".
Polska stylistka została wyróżniona w "VogueWorld 100", akcji prowadzonej przez "Vogue'a", która ma na celu pokazywanie światu najciekawszych osobistości branży kreatywnej m.in. aktorów, artystów, muzyków, sportowców, stylistów, aktywistów, kucharzy, choreografów czy filmowców. W pierwszej odsłonie redakcja przedstawiła światu trzy stylistki - wśród nich właśnie Polkę.
Ewelina Gralak swoją przygodę z modą zaczęła od niepozornych wizyt w szczecińskich lumpeksach. Jako nastolatka podglądała ubrania w sklepach, ale ubierała się w second-handach. Szukała, przerabiała i starała się odwzorowywać styl, który projektanci prezentowali na wybiegach. Jej zainteresowanie modą znajomi traktowali powierzchownie, jako chwilową zajawkę. - Ale ja wiedziałam, że to coś głębszego. Nie chodziło o to, żeby mieć nową bluzkę, moda mnie naprawdę pochłaniała. Uwielbiałam siedzieć w sieci i oglądać blogi, zwłaszcza skandynawskie - mówiła w jednym z wywiadów.
Projekt blog
W końcu sama założyła bloga. Było to jakieś 11 lat temu, czyli dokładnie wtedy, kiedy polska blogosfera zaczynała dopiero raczkować. Liczbę blogerek można było policzyć na palcach obu rąk (Alicepoint, Szafa Sztywniary, Style Digger, Olivia Kijo). W tamtym okresie zarabianie na blogu było czymś zupełnie nierealnym, a jedynym profitem - jakiego mogły się spodziewać fashionistki - były komentarze czytelników. - Nie organizowano tylu lokalnych fashion weeków, kultura street fashion dopiero się w Polsce kształtowała. Internet stanowił dla mnie okno na świat i totalną fascynację. Byłam największym dziwakiem w szkole, a w internecie znalazłam kilka osób, które to kumały - mówiła. Na blogu stylistka prezentowała kobiece stylizacje z ołówkowymi sukienkami w roli głównej. Wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. Makijaż z kreską na oku i fuksjową pomadką oraz kasztanowe włosy do ramion. Nie była typem blogerki o smukłej sylwetce, na której wszystko leży jak ulał. Gralak pokazywała Polkom, jak można się ciekawie ubrać, mając rozmiar L.
Z czasem blog stał się dla niej swego rodzaju "furtką" do pracy w branży. Ale Gralak nie ograniczała się jedynie do sesji robionych w rodzinnym Szczecinie. By być bliżej mody, już jako licealistka za zaoszczędzone pieniądze, latała do Mediolanu na tygodnie mody. W wakacje pracowała w Norwegii, by zarobić na markowe ciuchy, m. in. na torebkę PS1 Proenzy Schouler. Bywanie na fashion week'ach sprawiło, że jej strona cieszyła się coraz większym zainteresowaniem. Fotografie jej stylizacji pojawiły się w kilku wydaniach "Vogue'a" ,"Harper's Bazaar" czy "Elle".
Dyrygentura przeplatana stażem w redakcji
Propozycja współpracy w jednym z polskich, modowych czasopism była tylko kwestią czasu. Pewnego dnia odebrała telefon od Arety Szpury, która zaproponowała jej staż w "Elle". - To było wariactwo, z jednej strony brzmiało jak spełnienie marzeń, ale z drugiej byłam przerażona. Co ze studiami? Gdzie będę spać w tej Warszawie? - wspominała w rozmowie z Basią Czyżewską dla portalu i-D. Ewelina studiowała w tym czasie dyrygenturę na szczecińskiej Akademii Sztuki. I choć obawiała się, jak pogodzi staż w Warszawie ze studiami w Szczecinie, to zaryzykowała.
Z planowanego miesiąca zrobiło się pół roku. Do rodzinnego miasta jeździła pociągiem. Pociągiem, do którego wsiada się o 24, a wysiada o 7 rano. Po całonocnej podróży szła prosto do szkoły. Nie żałowała takiej decyzji, bo w redakcji - jak sama podkreśla - nauczyła się wszystkiego. - W gazecie Ina Lekiewicz nauczyła mnie, żeby nie zostawiać czegoś na ostatnią chwilę, że jeśli podejmujesz wyzwanie, masz to zrobić na 1000 proc. Czasem zdarzało mi się nie spać po kilka nocy, chodzić po sklepach przez 12 godzin i szukać odpowiedniej rzeczy - mówiła.
Stylistka z dyplomem
Po stażu Gralak zrobiła dyplom z dyrygentury, a później ponownie wróciła do zespołu "Elle" już jako pełnoprawna stylistka. W londyńskiej szkole mody Central Saint Martin kończyła kurs stylizacji. Z tytułem dziewczyna rozstała się w 2015 roku. - Odeszłam z pracy, bo poczułam, że wszystko, co mogłam tam zdziałać, już się dokonało, że chcę robić więcej swoich rzeczy, potrzebuję nowych wyzwań. Zaangażowałam się w sesje dla młodych polskich marek, w które wierzę, np. Sandra Kpodonou, Misbhv czy Local Heroes - tłumaczyła swoją decyzję.
Życie freelancerki wyszło jej na dobre. Podczas berlińskich sesji Givenchy Polka asystowała samej Katy England, stylistce będącej częścią słynnego SHOWstudio Nicka Knighta i utożsamianej z falą artystów, którzy zmienili oblicze brytyjskiej mody lat 90. Do Tokio Gralak pojechała na zaproszenie Reeboka. Na Kubie zrobiła kampanię Sinsay. W zeszłym roku, wraz z wokalistką XXANAXX - Klaudią Szafrańską, stylistka pojawiła się w kampanii Adidas Originals pod hasłem "Orignal Is Never Finished". Ostatnio została ambasadorką Converse Rated One Star.
Polka na Manhattanie
Na co dzień Ewelina Gralak mieszka na Manhattanie. W młodym wieku osiągnęła już wiele, ale jej kariera dopiero nabiera rozpędu, o czym może świadczyć ostatnie wyróżnienie "Vogue'a". Magazyn zachęca, by jej profil na Instagramie dodać do obserwowanych. Gralak dzieli się na nim efektami swojej pracy. Sesje przez nią stylizowane zachwycają oryginalnością, awangardowym i odważnym podejściem do mody. Dziewczyna nie boi się eksperymentować i przemycać do mody odrobiny szaleństwa. Do trendów podchodzi z dystansem i ma na nie swój własny pomysł.
- Nawet jeśli masz same najdroższe ciuchy, to nie masz gwarancji efektu wow. Często nieumiejętnie założone dają tandetny efekt. Chodzi chyba o to, żeby mieć odwagę do miksowania rzeczy, które nam się po prostu podobają, stary z nowym sezonem, drogie rzeczy z tanimi. Czasem ciuchy pozornie do siebie niepasujące mają sens. Trzeba próbować. Ważne, żeby w tym wszystkim nie stracić swojej tożsamości - wyjaśniła w rozmowie z portalem newonce.pl.
Ewelina ma obsesję na punkcie japońskich ubrań roboczych, kultury hip-hopowej lat 90. I stylu militarnego. Jej ekstrawagancki, rozpoznawalny w branży mody, look podkreśla androgyniczna, krótka fryzura i staranny makijaż. Stylistka ma ogromny dystans do siebie i tego, co robi. W wywiadach podkreślała, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, czym ona się zajmuje. - Koleżanki mojej mamy myślą na przykład, że skoro jestem stylistką, to chodzę w garsonce między celebrytami i bujam się od eventu do eventu. Nie widzą noszenia kilkudziesięciokilogramowych waliz i biegania z ciuchami po mieście - mówiła.
Styliści, którzy do tej pory pozostawali w cieniu modelek, projektantów czy fotografów mody, teraz coraz częściej wychodzą na pierwszy plan, stają się influencerami i znanymi w branży osobowościami. Portal vogue.com, który w swojej akcji "VogueWorld 100" podjął się cyklicznego wyróżniania wartych obserwowania artystów, z pewnością im w tym pomoże.