Kinga Preis nie potrzebuje retuszu i daje przykład koleżankom z branży
Nie policzymy, jak wiele aktorek zdarzało się nam nie rozpoznać na okładkach kolorowych magazynów. I wtedy wchodzi Kinga Preis cała na żółto. Najnowsza sesja gwiazdy przywraca wiarę w promowanie naturalnego piękna.
I o to chodzi
Nie potrzebuje wiele, by wyglądać perfekcyjnie. Kinga Preis jest gwiazdą marcowego wydania "Urody życia". Kolorowa sesja zdecydowanie wyróżnia się wśród innych okładek, które serwują nam magazyny. A i gwiazdy nie trzeba było "poprawiać". W końcu ktoś postawił na naturalność i wyszło świetnie. Zmarszczki rysują się na czole i przy ustach. Oczy podkreślają kurze łapki. I świetnie. Tak wiele w końcu mówimy o tym, że media kreują niezdrową modę na chudość i perfekcyjny wygląd, którego bez Photoshopa lub drogiego chirurga nie da się osiągnąć.
Ulubienica widzów
Ta naturalność Preis przejawia się także w wywiadzie. Gwiazda podkreśla, że stara się ukrywać swoje życie prywatne na tyle, na ile pozwala jej zawód. – W jakimś sensie jestem zmuszona do tego, żeby być osobą publiczną, ale wyrażam na to zgodę do pewnego stopnia, w określonych przez siebie ramach. Moja głowa, serce, emocje są moim azylem. Wpuszczam tam, kogo chcę – mówi.
"Nie ufam żadnemu politykowi"
Aktorka podkreśla, że nie chce narzucać nikomu swojego zdania, dlatego na próżno szukać jej wypowiedzi np. na tematy polityczne. Wprost przyznaje: "Pamiętam jak Władysław Frasyniuk, którego podziwiam, kandydował w wyborach na prezydenta Wrocławia. Tworzył wokół siebie grupy ludzi, którzy mogliby go publicznie wspierać. Dostałam taką propozycję i wtedy zderzyłam się z dylematem, czy artysta powinien angażować się w politykę. Biorę udział w wyborach, bo czuję, że to jest mój obywatelski obowiązek, ale tak naprawdę nie chciałabym już w polityce uczestniczyć. Nie ufam żadnemu politykowi".
O rodzinie i miłości
Preis często opowiada o swojej rodzinie. Razem z Piotrem Borowcem wychowuje syna Antoniego. Aktorka przyznaje, że mamy bardzo często poświęcają całe życie swoim dzieciom, ich świat kręci się tylko wokół dzieci właśnie. Ona ma zupełnie inne zdanie. – Nie myślimy o tym, jak zbudować dziecko, co mu przekazać, jak otoczyć je opieką, tylko o tym, żeby ono nam za bardzo nie przeszkadzało w życiu – mówi w "Urodzie życia". Przyznaje też: "Kiedy Antek był malutki, budziłam się w środku nocy z nieuzasadnionym lękiem. Teraz to się nie zdarza, ale jego problemy dużo bardziej pochłaniają moje myśli. Nie chciałabym być matką, która żyje z dorosłym synem. Każdemu trzeba dać wolność".