Kredyt ją przerósł. Mówi o "kłamstwie i złodziejstwie" banku

Katarzyna Ankudowicz w 2024 roku
Katarzyna Ankudowicz w 2024 roku
Źródło zdjęć: © AKPA

15.10.2024 11:30, aktual.: 15.10.2024 11:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Kłamstwo i złodziejstwo było po stronie banku, co potwierdziło się w sądzie, nie tylko mnie" - mówi Katarzyna Ankudowicz. Aktorka odniosła się do negatywnych komentarzy, które dostaje, od kiedy ogłosiła, że wygrała batalię ws. kredytu we frankach.

Katarzyna Ankudowicz, polska aktorka filmowa, telewizyjna i teatralna, niedawno przyznała, że jej sądowa batalia dotycząca kredytu we frankach zakończyła się sukcesem.

Gdy ogłosiła tę wiadomość, wylała się na nią fala hejtu. Teraz zaapelowała do internautów.

"Trzeba było myśleć, jak żeś ten kredyt brała"

W najnowszym wideo na TikToku aktorka odniosła się do kąśliwych uwag, które często słyszy lub czyta o sobie w internecie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Trzeba było się uczesać, to byś miała więcej followersów"; "Trzeba było się pomalować, to byś tę rolę dostała"; "Trzeba było myśleć, jak żeś ten kredyt brała" - takie komentarze słyszała o sobie Katarzyna Ankudowicz. "Tak mi radzą albo jeszcze, żebyśmy o czymś nie mówili" - skomentowała.

Przyznała, że wiele osób ma jej za złe, że chwali się wygraną w sądzie w związku z kredytem we frankach. "Po co ja o tym mówię, to jest kłamstwo, złodziejstwo. Ludzie! Kłamstwo i złodziejstwo było po stronie banku, co potwierdziło się w sądzie, nie tylko mnie" - zaznaczyła aktorka.

"To, co mówię, to jest akurat prawda. Mało tego! To jest moja prawda. I mam do niej prawo" - podkreśliła.

Wyznała, że wzięła kredyt w obcej walucie, bo nie miała innej opcji. "Tak, wzięłam kredyt we franku. I nie dlatego, żeby oszukać całe społeczeństwo polskie i cały naród, tylko dlatego, że innego nie mogłam".

Usłyszała od pracownicy banku "w złotówkach nie damy pani". Zaproponowano jej wtedy kredyt we frankach. "Bierze pani czy nie?" - spytano.

"Nie każdy musi być specjalistą w każdej dziedzinie. Czytając komentarze, mam wrażenie, że mnóstwo specjalistów jest w internecie. Zazdroszczę wam, że macie czas i chęć dowiadywać się tego wszystkiego. A właściwie nie dowiadywać się, tylko wiedzieć lepiej" - podsumowała aktorka, prosząc o to, aby nie dawać jej "dobrych rad".

Wygrała w sądzie

Ankudowicz, podobnie jak inni "frankowicze", znalazła się w dramatycznej sytuacji przez to, że kurs franka szwajcarskiego zaczął gwałtownie rosnąć. Finalnie udało jej się wygrać sprawę w sądzie.

"Proces trwał chyba z 5 lat. Myślałam, że nic z tego, że to nie będzie pierwszy raz. Popełniłam przecież mnóstwo błędów. "Ta porażka będzie mnie naprawdę dużo kosztować", tak myślałam. No cóż, musiałam się rozczarować. Po 5 latach albo nawet trochę dłużej okazało się, że wygraliśmy. Wygraliśmy. Ja wygrałam mieszkanie, to już moje mieszkanie" - wyjawiła Ankudowicz na Instagramie.

Aktorce udało się odzyskać sporą część pieniędzy, które musiała "nadpłacić" przez dynamiczny wzrost kursu waluty.

"Radek [radca prawny - przyp. red.] przez 5 lat mnie za wszystko, po wszystkim przeprowadził za rączkę. Tłumaczył, dlaczego musimy czekać, dlaczego ten pan sędzia jeszcze czeka na trybunał, dlaczego trzeba być ostrożnym, jakie jest ryzyko, co możemy teraz zrobić. Wszystko wiedziałam i starałam się zrozumieć. Bo ja rozumiem tylko, że mieszkanie jest piękne i trzeba je mieć, a całą resztę to już nie. No i dobra" - podkreśliła.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (3)