GwiazdyKłócimy się szeptem

Kłócimy się szeptem

Nie pisze się o nich na plotkarskich forach, nie spotyka na bankietach.Za to można zobaczyć ich w lesie koło Wesołej, jak razem z dziećmi biegają, jeżdżą na rowerach. Paulina Smaszcz-Kurzajewska i Maciej Kurzajewski.

Kłócimy się szeptem
Źródło zdjęć: © mwmedia

To małżeństwo o którym nie pisze się na plotkarskich forach i które nie spotyka na bankietach. Za to można zobaczyć ich w lesie koło Wesołej, jak razem z dziećmi biegają, jeżdżą na rowerach. A ostatnio pojawiają się także w telewizyjnej Dwójce w programie „Pytanie na śniadanie”, który razem prowadzą. Paulina Smaszcz-Kurzajewska i Maciej Kurzajewski.

Jedno z czwartkowych „Pytań na śniadanie”, poświęcone między innymi prawom pracowniczym. Paulina prowadzi rozmowę z upokorzoną w pracy telewidzką. Potem wywiad z ekspertem i tu Maciej gra pierwsze skrzypce. Świetnie się uzupełniają. Naturalni, swobodni, jakby wpadli na pogawędkę z przyjaciółmi. Ani słowa o tym, że są małżeństwem.

Maciej: – Nie chcemy tym epatować. Ten fakt jest atutem przy okazji tematów związanych z rodziną, dziećmi, partnerstwem. Wtedy możemy skorzystać ze swoich doświadczeń jako rodziców, małżonków i bardziej drążyć temat. A wszystko po to, żeby widz mógł więcej się dowiedzieć, chociaż my też przy okazji dużo się uczymy. Popularni, lubiani. Zwłaszcza po dwóch sztandarowych programach telewizyjnych, które prowadzi Maciej: „Gwiazdy tańczą na lodzie” i „Kocham Cię Polsko”.

Angażują się w akcje społeczne. Od 10 marca całą rodziną – także z dziećmi i swoimi rodzicami – firmują Narodowy Dzień Życia, który w tym roku przebiegał pod hasłem: „Stawiam na rodzinę”. Maciej razem z telewizją i „Gazetą Wyborczą” próbuje rozbiegać Polskę („Polska biega”). Swoim przykładem pokazują, że można to robić nawet z małym dzieckiem. Oni sadzają niespełna trzyletniego Julianka w wózku, który na zmianę pchają, biega z nimi także 12-letni Franio.

Paulina razem z telewizyjną Jedynką uczy zdrowego życia („Odchudzamy Polaków”). Działa w Stowarzyszeniu Rozwoju Szkoły i Komitecie Ochrony Praw Dziecka, w którym wspiera program edukujący personel żłobków i przedszkoli w szybkim rozpoznawaniu symptomów molestowania seksualnego u dzieci. Przeznaczyła na ten cel honorarium autorskie za swoją książkę „Mama i tata to my!” i złotówkę od każdego sprzedanego egzemplarza. – Z dziewczynami z Komitetu jesteśmy niczym Stasie Bozowskie niosące kaganek oświaty – śmieje się Paulina. – Uważamy z mężem, że póki jesteśmy młodzi, zdrowi, aktywni, mamy obowiązek działać na rzecz innych, zwłaszcza dzieci.

Budowanie domu i związku

W centralnym miejscu salonu stół, przy którym spotyka się cała rodzina, także rodzice Maćka, zajmujący drugą połowę domu z oddzielnym wejściem. Wygodne kanapy, na ścianach fotografie dzieci. Wszystko w jasnych kolorach, nawet dywan. Paulina: – Znajomi dziwią się, jak można przy dzieciach utrzymać czystość w takim jasnym wnętrzu. A to nic trudnego. Dzieci jedzą tylko przy stole, a nie biegają z kanapkami po domu. Po dywanie nie chodzimy w butach, bo służy chłopcom do zabawy. Wszystko to kwestia pewnych zasad, których się trzymamy.

Dopieszczone w szczegółach wnętrze to dzieło Pauliny. Maciej tylko autoryzował jej decyzje. Żona dzwoni do niego ze sklepu meblowego, przed nią trzy kanapy, które z detalami mu opisuje. „Którą kupić?” – pyta. „Tę, która ci się najbardziej podoba” – odpowiada Maciek. I tak ze wszystkim. Maciej: – Paulina jest fantastyczną panią domu. Wiem, że wszystko jest tu poukładane, zadbane. Dzięki temu mogę ze spokojną głową wykonywać zawodowe obowiązki. Ale kiedy zamykam drzwi studia i wracam do rodziny, chcę być do jej dyspozycji. Zajmują nas przyziemne sprawy, takie jak to, co się wydarzyło u Franka w szkole albo czego nauczył się dzisiaj Julcio.

Ostatnio nauczył się bezbłędnie piosenki „Kocham Cię Polsko”. – Julcio jest najlepszym PR-owcem taty – śmieje się Paulina. Mieli po 19 lat, kiedy opuścili swoje domy, on w Kaliszu, ona w Poznaniu, żeby studiować w Warszawie (ona polonistykę, on prawo). Paulina: – Właściwie wszystko, co mamy, począwszy od rodziny, domu, na rzeczach kończąc, osiągnęliśmy sami ciężką pracą. U nas nikt nikogo nie przeciąga na swoją stronę. Szanujemy się nawzajem i swoje małe światy.

Ona zajmuje się domem, on zarabianiem pieniędzy. Paulina śmieje się: – Gdybym to ja zajmowała się finansami, niczego byśmy się nie dorobili. Maciej prostuje: – Aż tak źle to nie jest. Paulina wróciła do pracy po okresie wychowywania Julka i też zarabia. Ale to ja jestem od płacenia rachunków i dbania o to, żeby konto nie było puste. Nie znaczy to jednak, że chcę z niej zrobić kurę domową. Paulina: – Ja się po prostu dobrze w tym czuję. Mam na głowie organizację życia rodziny: zakupy, gotowanie, sprzątanie, remonty, ogródek. Moja kariera to moje dzieci.

Tylko razem

Wie, co mówi, bo innej kariery już spróbowała. Kiedy Julek skończył dwa latka, postanowiła wrócić do pracy. Wygrała konkurs na stanowisko rzecznika prasowego w dużej korporacji. Miała ciekawe, odpowiedzialne zajęcie, prestiż, świetne zarobki, uznanie. Ale za jaką cenę! Wychodziła z domu, kiedy dzieci jeszcze spały, wracała, kiedy już spały. Wytrzymała cztery miesiące. Poszła do dyrektora z podaniem o zwolnienie. Nikt nie chciał uwierzyć, że rezygnuje z intratnej posady dla dzieci. Maciej: – Podziwiam ją. Ja nic innego poza dziennikarstwem telewizyjnym nie robiłem. A Paulina potrafiła się przestawić i świetnie się w tej pracy sprawdziła. Jest znakomitą specjalistką od PR. Podziwiam ją też za to, że zrezygnowała z pracy, bo tego wymagało dobro dzieci.

Paulina: – Wychodziłam z domu z płaczem i wracałam z płaczem. Mój problem polegał nie na tym, że nie miał się kto zająć dziećmi, bo rodzice Maćka są za ścianą, ale że nie umiałam funkcjonować tak długo bez dzieci. Od logistyki jest Paulina, a od wymyślania przygód – Maciej. Zabiera na przykład Franka na mecz FC BarcelonaChelsea do Barcelony, gdzie spędzają kilka dni na zwiedzaniu miasta. Albo całą rodziną, z plecakami i rowerami, wsiadają do pociągu i jadą do Berlina, Hanoweru. Stamtąd przemierzają okolicę na rowerach.

Maciej jest też odpowiedzialny za rozbudzanie w dzieciach sportowych pasji. Franio gra w piłkę nożną, tenisa, pływa, jeździ na nartach i na desce, biega. Julek na razie obserwuje brata i rodziców, ale we wszystkim współuczestniczy. Podkreślają, jak ważny w życiu dzieci jest sport. Dla zdrowia i ćwiczenia charakteru. Paulina trenowała kiedyś gimnastykę artystyczną. Do dzisiaj, jak nie poćwiczy, jest chora. Codziennie rozkłada na dywanie matę, dzieci bawią się obok, a ona się rozciąga.

Nuda, panie, nuda

Co roku od 13 lat wyjeżdżają do Zakopanego na Puchar Świata w skokach narciarskich. W ten sposób świętują rocznicę narodzin związku, bo poznali się właśnie tam. On relacjonował skoki, ona kibicowała. Oboje pracowali wtedy w telewizji, ale się nie znali. Maciej pamięta jak dziś: Był piękny, słoneczny dzień, tłum rozentuzjazmowanych kibiców. A wśród nich dziewczyna zjawiskowej urody. Zdobył się na odwagę, żeby podejść. Potem była kolacja, grzane wino, rozmowy i spotkanie na lodowisku.

Maciej: – Ja nie umiałem jeździć, Paulina też nie, ale bawiliśmy się świetnie. Ona miała jednak narzeczonego, więc jako dobrze wychowany mężczyzna niespecjalnie wykonywałem jakieś gesty w jej kierunku. Paulina: – Za to ja zaczęłam je wykonywać w kierunku Maćka. Nie miałam wątpliwości, że jest mężczyzną, którego szukałam. Odtąd się nie rozstawali. Pewnego dnia zaprosił ją do kina, a po seansie ona zaprosiła go do swojego mieszkania. I już tam został. Poznali się w styczniu, a ślub wzięli we wrześniu.

Najlepsza przyjaciółka Pauliny, Agnieszka Strauss: – Rozmawiamy, pokazuję jej jakiegoś fajnego, przystojnego mężczyznę, a ona: „Gdzie on fajny?”. Nie znam drugiej kobiety, która by tak się zachwycała swoim facetem. Maciej: – Najważniejsze, że my lubimy spędzać ze sobą czas. Obydwoje dość szybko powiedzieliśmy sobie, że chcemy stworzyć rodzinę, mieć dzieci.

Dla mnie to ważne. Sam wychowałem się w rodzinie (mam dwie siostry), która bardzo się kochała. Mieszkała z nami babcia, którą wspominam jako wielki dar od Boga. Teraz moi rodzice mieszkają z nami i mają świetny kontakt z naszymi dziećmi. Paulina: – Wiele osób ma nam za złe, że nie pojawiamy się na bankietach. Wolę wykąpać dzieci, zaśpiewać Julkowi piosenkę o Misiu i Margolci, a jak zaśnie, poczytać. Próżno szukać ich na plotkarskich forach. – Nie jesteśmy ciekawi dla mediów. Zgrana rodzina? Nuda, panie, nuda – śmieje się Paulina.

Przed zaśnięciem

Paulina – ekspresyjna, energetyczna, kolorowa i otwarta. Maciej – tajemniczy, powściągliwy, raczej zamknięty. Recepta na udany związek? Paulina: – Ja Maćka nie obgaduję, jak jestem na niego zła. A czasami jestem. Nawet jak da mi pstryczka w nos, a daje, to wiem, że nie robi tego, żeby mnie zranić, ale żeby pokazać, że nie akceptuje jakiegoś zachowania. I ja tak przyjmuję jego uwagi. Nie jako atak, tylko dobrą krytykę. Rozmowa to absolutna podstawa. Jeżeli jest dobrze, rozmawiamy, jeżeli źle, też nie ma cichych dni. Przed zaśnięciem wszystko sobie wyjaśniamy, ja się do niego przytulam i już do tego nie wracamy. Kłócimy się szeptem, bo jak śpiewała Hanna Banaszak, szeptem się nie kłamie.

Kiedyś ktoś ją zapytał, kto w tym męskim towarzystwie (bo nawet pies jest mężczyzną) wymaga najwięcej pracy. Odpowiedziała: – W sensie fizycznym Julcio, w sensie psychicznym – Maciek. – Bo trzeba ciężkiej pracy, żeby go otworzyć, żeby powiedział, co czuje. Pracuję nadal, nie zamierzam spocząć na laurach – deklaruje Paulina. Maciej: – Kiedyś wiele problemów starałem się rozwiązać sam. Paulina miała do mnie pretensje, że coś przed nią ukrywam. Tłumaczyłem jej, że wynika to z mojej troski o nią. W końcu to ja się zmieniłem. Zrozumiałem, że trzeba rozmawiać o wszystkim, bo Paulina może źle interpretować moje zachowania. Zajęło mi to sporo czasu.

Paulina: – Trudno było przekonać Maćka, że kocham go nie tylko za to, że jest wspaniały i pozytywny, ale też za to, że jest szczery i czasami nie wie, czy da radę. Jego 35. urodziny Paulina obmyśliła w szczegółach. Zadzwoniła do szefa, żeby dał mu tego dnia dyżur (tak dla zmyłki). Udekorowała dom, przygotowała superkolację, zamówiła didżeja. Maciek wraca do domu i przeżywa szok. – Dom zmieniony nie do poznania, rodzina, mnóstwo przyjaciół, a w ogrodzie podświetlony motocykl, taki, o jakim od lat marzyłem. Bawiliśmy się do białego rana – wspomina. Ale przyznaje, że nie lubi niespodzianek, woli wiedzieć, co go czeka.

To ich różni, natomiast łączy przekonanie, że rodzina jest najważniejsza. Mają za sobą tragiczne przeżycia – narodziny martwych bliźniaków i śmierć dziecka z drugiej bliźniaczej ciąży (brata Julianka). Mówią, że tego, co przeszli, nie da się opisać. Musieli poradzić sobie z rozpaczą, pustką, pytaniami ludzi. Nikt nie pomaga takim rodzicom, zagubionym mamom. Im pomogli Julianek i Franio. Tamte wydarzenia scementowały ich związek. Bardziej doceniają teraz to, co mają, i cieszą się z każdej chwili spędzonej razem.

Paulina: – Kiedy Maciek skończył nagrywać „Kocham Cię Polsko”, zadzwonił do mnie i poprosił: „Nie kąp Julianka, poczekajcie na mnie”. A Franiowi zaproponował: „Może ja bym z wami dzisiaj pospał? Poczytamy sobie, powygłupiamy się, pośmiejemy”. Wyprowadziłam się na jedną noc z sypialni. Maciek tęskni za chłopcami, a oni za nim. Strasznie się z tego cieszę.

Paulina Smaszcz-Kurzajewska – absolwentka polonistyki na UW, dziennikarka, prezenterka, autorka książki „Mama i tata to my!”. Pracowała jako prezenterka w telewizyjnej Jedynce, potem w TVN Style razem z małym Juliankiem tworzyła program „Mamo to ja!”, a od niedawna prowadzi „Pytanie na śniadanie”.

* Maciej Kurzajewski* – absolwent prawa na UW, dziennikarz sportowy. Pracuje w redakcji sportowej TVP1, komentuje skoki narciarskie, sporty motoryzacyjne i kolarstwo. Był współgospodarzem „Gwiazdy tańczą na lodzie”, a ostatnio prowadzi show „Kocham cię, Polsko!”. W 2003 roku wziął udział w maratonie na historycznej trasie Maraton – Ateny (dystans 42 km i 195 m). W sumie na koncie ma siedem biegów maratońskich. Współautor książki „Adam Małysz. Moje życie”.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)