Kobieta na łasce i niełasce położników. Mamy rodzić i nie dyskutować
Te kobiety, które chcą urodzić „po europejsku” muszą się spieszyć. "Oszukano nas", "Wprowadzono w błąd", "To odbieranie godności" - komentują internautki. Przepisy odbierające kobietom prawo decydowania o przebiegu porodu uchwalono pół roku temu, ale sprawa ujrzała światło dzienne dopiero teraz. Organizacje kobiece twierdzą, że dostały do konsultacji zupełnie inny projekt niż ten, który ostatecznie trafił do Sejmu.
Maksymalnie do 2018 r. będą obowiązywały standardy opieki okołoporodowej w formie określonej przez ministra zdrowia. Później, nie będą one regulowane rozporządzeniem, a jedynie przyjmą formę zaleceń wydawanych przez towarzystwa naukowe. W praktyce oznacza to, że ich przestrzeganie będzie zależało jedynie od dobrej woli personelu medycznego.
Zmiany wynikają z przyjętej 10 czerwca 2016 r. nowelizacji ustawy o działalności leczniczej. Nie były one konsultowane ze środowiskami kobiecymi ani organizacjami zaangażowanymi w opiekę okołoporodową. A do noweli ustawy zostały wprowadzone dopiero po konsultacjach społecznych całego projektu. Sprawa wypłynęła dopiero teraz.
– Niepokoi nas obniżenie rangi standardów opieki okołoporodowej – mówi Karolina Piotrowska z fundacji Lepszy Poród. – Teraz kobieta wie, że ma prawo wymagać od położeń i lekarza poszanowanie jej prawa np. do zmiany pozycji w czasie porodu, swobodnego poruszania się w czasie jego trwania, kontaktu skóra do skóry czy nawet prawo do napicia się wody – wyjaśnia Piotrowska.
Przypomnijmy, standardy opieki okołoporodowej obowiązują w Polsce od 2012 r. Zostały określone w drodze rozporządzenia ministra zdrowia, które określa standardy postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, porodu drogami natury, połogu oraz opieki nad noworodkiem. Są w nim też zawarte prawa kobiet w czasie opieki okołoporodowej takie właśnie jak chodzenie, swoboda przyjmowania wygodnych pozycji, możliwość korzystania z wanny lub prysznica, intymna sala do porodu, wybór sposobu parcia, możliwość picia w trakcie porodu, nieprzerwany kontakt matki z dzieckiem po porodzie, wsparcie w laktacji.
Zdaniem Karoliny Piotrowskiej po zmianie standardów na wytyczne dla środowiska medycznego, będą one traktowane „jako widzimisię kobiety rodzącej”. – Oczywiście będzie ona mogła walczyć o swoje prawa powołując się na prawa pacjenta, ale przecież poród to ani miejsce ani czas na walkę z personelem medycznym – dodaje ekspertka.
Przeciwko zmniejszeniu znaczenia opieki okołoporodowej protestuje także Fundacja Rodzić Po Ludzku. W stanowisku opublikowanym na stronie internetowej zwraca uwagę na to, że "to wszystko cofa nas do ponurych lat opresyjnego położnictwa drugiej połowy XX wieku, pełnego przemocy, odhumanizowanej opieki i korupcji."
Podkreśla w nim także, że zmniejszenie rangi standardów opieki okołoporodowej zamknie kobietom drogę do wnoszenia skargi, jeśli zostaną potraktowane podczas porodu źle, bo „nie będą miały do czego się odwołać. Jakość opieki, jaką otrzyma rodząca, będzie zależna od decyzji ordynatora lub lekarza, zwyczajów i rutyn panujących w danej placówce” – apeluje Rodzić po Ludzku.
Dlaczego więc resort zdrowia zdecydował się na tę zmianę? Otóż, już od dawna domagało się tego środowisko lekarskie. W ubiegłym roku Naczelna Rada Lekarska wystosowała w tej sprawie pismo do ministra Konstantego Radziwiłła (z zawodu lekarza) w której przekonywała, że standardy te "nie mogą mieć charakteru powszechnie obowiązujących przepisów, a jedynie zaleceń i wytycznych". Samorząd lekarski przekonywał, że lekarz powinien mieć możliwość korzystania z rekomendacji, zaleceń i wytycznych określających najlepsze sposoby postępowania, jednak w sytuacjach, w których należy postąpić inaczej, nie powinien obawiać się, że narusza przepisy powszechnie obowiązujące.
– Nadmierne regulacja standardów okołoporodowych może być niebezpieczna dla rodzących. Lekarz musi mieć prawo elastycznego reagowania na to, co dzieje się w trakcie porodu – tłumaczy Grzegorz Południewski, warszawski ginekolog – położnik. Dodaje, że lekarze znając wytyczne co do sposobu postępowania z rodzącą kobietą, będą się do nich stosować, gdy tylko będzie taka możliwość.
Ten optymizm lekarza nie pokrywa się z opublikowanym w lipcu tego roku raportem Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym standardów opieki okołoporodowej. Okazuje się, że w żadnym ze skontrolowanych szpitali nie były one w pełni przestrzegane. Okazuje się, że w Polsce kobiety nadal rodzą w wieloosobowych salach porodowych, nie otrzymują znieczulenia, bo brakuje anestezjologów, którzy mogliby je podać oraz zbyt łatwo podejmuje się decyzję o podaniu oksytocyny, nacięciu krocza czy cesarskim cięciu.
– Nie uwierzę w to, że po obniżeniu znaczenia standardów okołoporodowych szpitalom będzie zależało na poprawie jakości usług. Na szczęście kobiety są dziś na tyle świadome swoich praw i swojej siły, że zrobią wszystko, by nikt im tych praw nie odebrał – podsumowuje Karolina Piotrowska.