Blisko ludziKobieta wielofunkcyjna

Kobieta wielofunkcyjna

Od nas, kobiet, wymaga się, byśmy odnosiły sukcesy na wszystkich polach. Niestety – często nie otrzymujemy znikąd wsparcia i zrozumienia.

Kobieta wielofunkcyjna

26.02.2008 | aktual.: 28.05.2010 15:20

Od nas, kobiet, wymaga się, byśmy odnosiły sukcesy na wszystkich polach. Powinnyśmy robić karierę zawodową, lecz nie może się to odbywać kosztem życia osobistego i rodzinnego. W domu musimy wywiązywać się wzorowo z wszystkich obowiązków, jakie się nam narzuca. I niestety – często nie otrzymujemy znikąd wsparcia i zrozumienia.

W pracy przełożeni wymagają od nas dyspozycyjności i zdolności do poświęceń. Żądają zostawania po godzinach. Często odmawiają nam prawa do gorszego dnia i przez myśl im nawet nie przejdzie, że ilość obowiązków oraz termin ich wykonania przerasta możliwości nawet największego pracoholika. Szefowi można wybaczyć wiele, ale nie to, że traktuje podwładnych jak cyborgi do zadań specjalnych.

By sprostać oczekiwaniom rynku pracy, często zmuszone jesteśmy się dokształcać. Kursy komputerowe i językowe, studia podyplomowe oraz szkolenia podnoszące kwalifikacje są świetną rzeczą. Poszerzają nasze kompetencje; sprawiają, że na swoich stołkach siedzimy pewniej. Stajemy się niezastąpione. Z drugiej strony – porządnie wyedukowany pracownik, to zarobiony pracownik. Po co zatrudniać kogoś nowego, skoro na miejscu ma się kogoś, kto może zrobić wszystko? Stosy dokumentów do uzupełnienia rosną w oczach, odpowiedzialność coraz większa, tylko zarobki pozostają wciąż na tym samym poziomie.

Poza tym nie każdego cieszy perspektywa nauki, na którą najzwyczajniej w świecie może brakować czasu i siły. Nie oszukujmy się – weekend wolimy spędzić leniwie (nadrabiając zaległości w czytaniu), aktywnie (wyjeżdżając z rodziną/przyjaciółmi na wycieczkę za miasto) lub towarzysko (wybierając się z wizytą do najbliższych). Nie mówiąc o tym, że sobota i niedziela to często jedyne dni, w które możemy się w końcu wyspać. Z tej sielskiej perspektywy dzień w dusznej i źle oświetlonej sali wykładowej może jawić się jak tortury zadawane przez Hiszpańską Inkwizycję. W domu wcale nie musi być lepiej. Po drodze z biura do rodzinnego gniazda trzeba zrobić zakupy i dotaszczyć ciężkie torby do domu, by usłyszeć, że tyle pieniędzy poszło w sklepie, a lodówka nadal pusta. Obiad – uwaga, by nie przesolić zupy i nie przypalić kotletów. Często też trzeba wziąć pod uwagę indywidualne preferencje członków rodziny: ktoś czegoś nie lubi i nie zamierza jeść. Po posiłku z etatowego szefa kuchni przeistaczamy się w pomywaczkę. Próżno
liczyć na pomoc rodziny, dzieci mają lekcje do odrobienia albo zaraz po deserze uciekają na pilne spotkanie wielkiej wagi. Mąż zgadza się na zmycie garów, zastrzegając jednak, że zrobi po drzemce. Czyli nigdy.

Pracownik – student – tragarz – kucharz – pomoc kuchenna po uporaniu się z górą brudnych talerzy i sztućców zabiera się do innych prac domowych: pranie, prasowanie, odkurzanie… Starasz się regularnie robić porządki, bo inaczej stos brudnych rzeczy zasypie łazienkę, a wannę trzeba będzie czyścić dwie godziny. Mimo to, nieźle musisz się napocić, by przywrócić w domu ład. Czujesz się, jakbyś pracowała na dwie zmiany. Tylko za tą drugą nikt Ci nie płaci.

Gdy w końcu masz chwilę na obejrzenie ulubionego serialu, okazuje się, że córka ma kłopot z przyjaciółką i potrzebuje rady, a syn nie wie, jak odrobić zadanie z matematyki. Supermama wyłączy telewizor i bez żadnego „ale” odpowie na pytania swojego potomstwa. Potem jeszcze wysłucha pretensji męża do kolegów z pracy. Na nogach od dwunastu godzin.

Po tak męczącym dniu najchętniej wpakowałabyś się do łóżka i przespałabyś cały tydzień. Niestety, mąż rzuca znaczące spojrzenia i sugeruje, że mogłabyś coś z sobą zrobić, zanim pójdziesz (z nim) do łóżka. Śmierdzisz smażonym, we włosach masz kurz, no i makijaż Ci się rozmazał. Mogłabyś włożyć to czerwone, koronkowe, które kupił Ci na rocznicę…

Życie na pełnych obrotach przynosi sporo satysfakcji. Świadomość, że dajemy radę podołać wszystkim naszym obowiązkom i mamy jeszcze czas dla siebie jest naprawdę krzepiąca. Owszem, jesteśmy urobione po łokcie, ale nikt nam nie zarzuci, że kogoś lub coś zaniedbujemy. Kobieta wielofunkcyjna na miarę XXI wieku. Idealna we wszystkim, co robi. Efektywny pracownik, Matka-Polka i wyuzdana kochanka władająca biegle technikami rodem z Kamasutry w jednym. W teorii wygląda to pięknie, ale w praktyce jest niewykonalne. Na dłuższą metę nikt nie jest w stanie wytrzymać takiego tempa. Prędzej czy później przyjdzie zmęczenie: fizyczne i psychiczne. Jesteśmy tylko ludźmi.

Presja, którą odczuwamy ze strony otoczenia nie jest wcale głównym czynnikiem, który popycha nas do takiego, nazwijmy rzeczy po imieniu, autodestrukcyjnego zachowania. Tak naprawdę wiele z nas z własnej woli zgadza się na życie w kieracie. Nie chcemy być gorsze od naszych koleżanek i sąsiadek, które, jeśli wierzyć ich słowom, robią wszystko same, na piątkę z plusem i jeszcze znajdują godzinkę-dwie, by iść do kosmetyczki przedłużyć sobie paznokcie. Zastanów się – czy gdyby było inaczej, chwaliłyby Ci się tym?

Nikt nie lubi przyznawać się do tego, że coś mu nie wychodzi. Chciałybyśmy, by wszystko było perfekcyjne: nasze życia, nasze rodziny, nasze kariery, nasze małżeństwa. Niestety nie zawsze udaje się nam ten ideał osiągnąć. Ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć. W ten sposób my kobiety, same zastawiamy na siebie sidła. Nie Ty jedna nie mówisz innym całej prawdy o sobie.

Pozwól sobie na odrobinę niedoskonałości. Zaangażuj rodzinę w domowe obowiązki. Nie musisz brać wszystkiego na swoje barki. Dzieci może mają za sobą ciężki dzień w szkole, a mąż – w pracy, ale przecież Ty też nie leżałaś do góry brzuchem. Od czasu do czasu rób sobie wolne popołudnie. Idź na zakupy z koleżanką albo umów się na masaż twarzy – należy Ci się odrobina przyjemności. Gary zostaw mężowi, niech się w końcu nauczy, że powinien zaangażować się w domowe obowiązki. Czekaj, aż pozmywa, choćby miało to trwać kilka dni. Powiedz szefowi, że nie dasz rady zostać po godzinach – przecież firma nie będzie musiała z tego powodu zaraz ogłaszać upadłości. Nie jesteś przecież jedynym jej pracownikiem. Rób wszystko w odpowiednim dla Ciebie tempie – takie życie przyniesie Ci dużo więcej satysfakcji niż wylewanie siódmych potów.

Nie chodzi o to, byś wszystkim udowadniała, że jesteś inna, niż myślą. Jeśli brakuje Ci przebojowości i asertywności, pogódź się z tym. Nie porównuj się z kobietami z okładek czasopism, bądź sobą. I naucz się dbać o siebie.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)