Kocham cię, ale mógłbyś schudnąć
Czy rzeczywiście oznaką, że kogoś kochamy jest pełna akceptacja drugiej osoby – ze wszystkimi jej wadami i niedoskonałościami? Najnowsze badanie pokazuje, że niekoniecznie. Aż 60 procent uczestników przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii ankiety chciałoby, żeby osoba, z którą dzielą życie schudła. Nie podobają im się też niektóre nawyki ukochanych, jak na przykład palenie czy picie alkoholu
Czy rzeczywiście oznaką, że kogoś kochamy jest pełna akceptacja drugiej osoby – ze wszystkimi jej wadami i niedoskonałościami? Najnowsze badanie pokazuje, że niekoniecznie. Aż 60 procent uczestników przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii ankiety chciałoby, żeby osoba, z którą dzielą życie schudła. Nie podobają im się też niektóre nawyki ukochanych, jak na przykład palenie czy picie alkoholu.
Brytyjska Fundacja Chorób Serca postanowiła sprawdzić, czy partnerzy życiowi motywują siebie nawzajem do zadbania o zdrowie. Spośród 1426 przepytanych kobiet i mężczyzn, więcej niż co druga osoba uważa, że jej partner powinien trochę schudnąć. W większości przypadków nie chodzi przy tym o drobne, kosmetyczne poprawki, lecz o zrzucenie średnio 6-7 kilogramów.
58 procent badanych twierdzi, że najlepszym sposobem na to, by zachęcić ukochanego lub ukochaną do zmiany sposobu odżywiania się czy w ogóle stylu życia, jest szczera rozmowa. Tylko jedna na sto osób przyznała, że posunęłaby się do użycia groźby, by zmusić partnera do wzięcia się za siebie. Natomiast tylko 3 procent uczestników badania nagrodziłoby partnera, gdyby schudł lub zrezygnował z nałogu.
Ankieta Brytyjskiej Fundacji Chorób Serca ukazała się tuż po tym, jak organizacja Weight Watchers opublikowała dane, dotyczące współczesnych zwyczajów żywieniowych. Okazuje się, że respondenci średnio spożywają aż o 43 procent więcej pożywienia, niż potrzebuje ich organizm. Nie żałują sobie masła ani margaryny, przekraczając aż siedmiokrotnie zalecaną ilość. Jedzą też cztery razy więcej mięsa niż powinni. Na liście „nadużywanych” produktów są również: chleb, ciastka i domowe wypieki. W codziennym menu ankietowanych brakuje natomiast wystarczającej ilości warzyw i owoców. Według ekspertów, ich spożycie powinni zwiększyć średnio o 70 procent.
Zdaniem Zoe Hellman, dyrektor Zdrowia Publicznego w Weight Watchers, na obecną epidemię objadania się olbrzymi wpływ na to, że jedzenie dostępne jest praktycznie na każdym kroku. – Przy wzrastającej popularności kultury barów kawowych i posiłków na wynos, wydaje się, że gdziekolwiek się nie obrócimy, jest tam kolejne miejsce, w którym możemy kupić jedzenie – ugotowane i gotowe do spożycia – mówi. Specjalistka dodaje, że w porównaniu do lat 90., wielkość talerzy, na których serwuje się posiłki, wzrosła przeciętnie o 20 procent, co oczywiście przyczynia się do tego, że zjadamy coraz większe porcje.
Połączenie tych czynników powoduje, że w wielu przypadkach mamy do czynienia z lekkomyślnym jedzeniem. Nie zastanawiamy się nad dokonywanymi wyborami żywieniowymi, nie planujemy, co i kiedy zjemy. Kiedy jesteśmy głodni, sięgamy po prostu po „coś do jedzenia”. Badanie Weight Watchers pokazuje, że codziennie podejmujemy około 220 decyzji, dotyczących jedzenia i picia, z czego tylko 15 jest świadomych.
Izabela O’Sullivan na podst. Dailymail.co.uk (io/pho)