ModaKontrowersyjna reklama Dolce&Gabbana

Kontrowersyjna reklama Dolce&Gabbana

Kontrowersyjna reklama Dolce&Gabbana
Źródło zdjęć: © AFP
08.03.2007 11:07, aktualizacja: 28.05.2010 22:28

Kontrowersyjne zdjęcie domu mody Dolce Gabbana ze sceną przypominająca gwałt zostanie natychmiast wycofane z prasy i billboardów w całych Włoszech. Tamtejszy Instytut Dyscypliny Reklamy, powołany przez samych reklamodawców, podjął taką decyzję, gdyż obraża ono godność kobiet.

Kontrowersyjne zdjęcie domu mody Dolce Gabbana ze sceną przypominająca gwałt zostanie natychmiast wycofane z prasy i billboardów w całych Włoszech. Tamtejszy Instytut Dyscypliny Reklamy, powołany przez samych reklamodawców, podjął taką decyzję, gdyż - jak podkreślono w uzasadnieniu - obraża ono godność kobiet.

Fotografia, zakazana wcześniej w Hiszpanii, przedstawia leżącą kobietę, nad którą nachyla się półnagi mężczyzna w otoczeniu trzech innych panów. Zdjęcie wywołało falę protestów, między innymi włoskiego oddziału Amnesty International oraz związków zawodowych, nawołujących do bojkotu firmy.

Znanym na całym świecie stylistom Domenico Dolce i Stefano Gabbanie zarzucono apologię przemocy wobec kobiet, wulgarność i brak przyzwoitości.

Projektanci stanowczo odrzucili te zarzuty. Jednak pod wpływem coraz ostrzejszej krytyki i w związku z decyzją Instytutu Dyscypliny Reklamy o wycofaniu zdjęcia z prasy i billboardów postanowili zastąpić ją inną. Na nowym zdjęciu, opublikowanym przez gazety, widnieją ci sami modele, ale w innej pozie. Wszyscy mężczyźni mają na sobie garnitury, a jeden z nich nie nachyla się nad kobietą dwuznacznie, tylko przyklęka.

Decyzję o wycofaniu kontrowersyjnego zdjęcia pochwaliła włoska minister do spraw równouprawnienia Barbara Pollastrini.

Dziennik "La Stampa" pisze, że Dolce i Gabbana przyznali wreszcie, że popełnili błąd i poprosili kobiety o przebaczenie. "Wybaczcie nam, nie chcieliśmy nikogo obrażać, zwłaszcza zaś kobiet. Uważamy je za królowe i dajemy tego nieustanne dowody tego w czasie naszych pokazów" - oświadczyli styliści, cytowani przez turyński dziennik.

Źródło artykułu:PAP