Blisko ludziKoronawirus w Hiszpanii. Polka opowiada o tym, jak wyglądają salony fryzjerskie

Koronawirus w Hiszpanii. Polka opowiada o tym, jak wyglądają salony fryzjerskie

Hiszpania jest w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o liczbę zachorowań. Mimo szerzącej się pandemii rząd podjął decyzję o zniesieniu niektórych obostrzeń. Beata Wyczawski mieszka w Barcelonie od 20 lat. Prowadzi tam zakład fryzjerski. Zdradza, w jakich warunkach przyjmuje klientki.

Koronawirus w Hiszpanii. Polka opowiada o tym, jak wyglądają salony fryzjerskie
Źródło zdjęć: © Getty Images, Archiwum prywatne

07.05.2020 | aktual.: 07.05.2020 17:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od kilku dni Hiszpanie mogą wychodzić na zewnątrz, choć nie mają jeszcze pełnej swobody. Już pierwszego dnia na ulicach pojawiły się tłumy, a wiele osób ruszyło do salonów fryzjerskich.

Byłam umówiona z kilkoma fryzjerami na przedpołudniową rozmowę, mieli opowiedzieć mi, jak wygląda teraz ich praca w dobie koronawirusa w Barcelonie. Okazało się, że na chwilę rozmowy znaleźli czas dopiero po godz. 22. Sami nie spodziewali się aż takiego nawału pracy.

Ubrania klientek w workach

Beata jest Polką, a w Barcelonie prowadzi swój salon. Do tej pory jej zakład był zamknięty, teraz jednak postanowiła zaryzykować. – Powiem szczerze, że mnie nie dotknął ten wirus osobiście, dlatego nie miałam takich oporów, żeby wrócić do pracy. W salonie spędzam bardzo dużo czasu, mam grono stałych klientek i po prostu za nimi tęskniłam. Rozumiem, że niektórzy pracownicy wolą zostać w domu. To nie ich biznes, więc jeśli mają taką możliwość, to niech korzystają. Ja wolałam wrócić, ale liczę się z tym, że niektóre moje klientki przechodziły lub miały styczność z wirusem. Strach jest nie tylko o siebie, bo mam dziecko, jestem świadoma ryzyka - tłumaczy właścicielka salonu "Ella Bela".

Zobacz także: Pyszny przepis na lody bananowe z czekoladą

Aby salon mógł przyjmować klientki, musi spełnić szereg wymagań. – Oczywiście musimy mieć maseczki, zalecane są również rękawiczki. Powinniśmy zachowywać odstęp między sobą. Nie można proponować żadnych napoi, musieliśmy też wyrzucić wszystkie gazety. Jeśli klientka ma jakieś okrycie wierzchnie, to musimy je zabezpieczyć w plastikowy worek – wylicza Beata.

Obowiązkowa jest również dezynfekcja miejsca pracy po każdym z gości. Nie należy używać materiałowych ręczników. Stanowiska muszą być oddzielone od siebie plastikowymi osłonami, jeśli nie ma możliwości zachowania bezpiecznej odległości 2 metrów, a klientki prosi się, aby od razu po wejściu do salonu umyły ręce.

To nie koniec obostrzeń. – Zapisy odbywają się jedynie przez telefon. Nikt, kto nie jest umówiony, nie może wejść do salonu. Nie przyjmujemy również dzieci, a osoby starsze mogą zamówić usługę do domu – tłumaczy fryzjerka.

Musimy liczyć się również z tym, że nie wszystkie usługi są dostępne. – Wykonujemy tylko farbowanie i strzyżenie. Wszelkie zabiegi pielęgnacyjne czy na przykład prostowanie keratynowe są niemożliwe do wykonania ze względu na brak czasu i długie kolejki. Mamy poprawić ludziom samopoczucie, a nie robić całkowitą metamorfozę – zaznacza stylistka.

Zasady uległy zmianie, a więc ceny również. Fryzjerzy zdecydowali się podnieść je o 5 euro. – Wiem, że dużo salonów z tego skorzystało. Samo kupienie maseczek, żeli, ręczników i innych zabezpieczeń jest niezwykle kosztowne, więc się nie dziwię. Ja staram się utrzymać stałe ceny, ale moje klientki same wychodzą z taką propozycją. Wspierają mnie – mówi kobieta.

Pomimo tak wielu niedogonień chętnych na wizyty nie brakuje. Beata zdradza, że do końca maja nie ma nawet dnia wolnego. – Byliśmy zamknięci ponad 2 miesiące. Wszyscy mają już ochotę na odświeżenie, aby podnieść sobie poczucie własnej wartości. Teraz przyjmuję tylko stałe klientki. Około 6 dziennie. W salonie jestem od 9 do 21, a ręce mam pełne roboty – zdradza w rozmowie z WP Kobieta.

Foliowe parawany w mniejszych lokalach
Tematem, który jest najczęściej poruszany wśród Hiszpanów, jest pomoc ze strony państwa. Przedsiębiorcy narzekają, że czują się zdani sami na siebie. – Przez 8 tygodni, kiedy byliśmy zamknięci, otrzymałam 1200 euro, z czego 600 poszło na moje ubezpieczenie. Musiałam wziąć kredyt ICO, który jest rozłożony na kilka lat. Wszyscy mówią tylko o tym, jak duże straty poniesiemy. Wiem, że na nogi stanę dopiero po 20 miesiącach pracy z dodatkowymi godzinami – zaznacza.

Beata dzieli salon ze swoją koleżanką, która zajmuje się zdobieniem paznokci. Stylistyki już myślą, jak podzielić salon, by zachować bezpieczeństwo. – Będziemy musiały dzielić się czasem, tak by nie było zbyt dużo osób w pomieszczeniu, ale również musimy rozplanować przestrzeń i zorganizować plastikowe pleksje do zabezpieczenia – relacjonuje.

Niestety, nie wszystkie salony dysponują odpowiednią powierzchnią. Dlatego, by zapewnić bezpieczeństwo i sprostać wymogom, stosują foliowe parawany, którymi odseparowują klientów od siebie. W ten sposób ich salony nadal mogą funkcjonować.

Dezynfekcja to podstawa

Epidemiolog Bartłomiej Rawski uważa, że otwarcie salonów fryzjerskich może okazać się pomocne w odbudowywaniu więzi społecznych, alarmuje jednak, że nie możemy zapominać o środkach bezpieczeństwa. – Konieczne jest posiadanie maseczek i rękawiczek. Zarówno przez fryzjera, jak i klienta. Ważne jest również, by usługodawca zmieniał taką maseczkę po każdym przyjętym gościu – zaznacza.

Rawski uczula również na zachowywanie bezpiecznych odległości. – Pamiętajmy o ograniczonej liczbie osób w pomieszczeniu oraz zachowywania dystansu. Nie wspomnę również o tym, że cały sprzęt, włącznie z fotelem, po każdym kliencie powinien być dezynfekowany – podkreśla.

Zrobię wszystko

Natalia Szwarocka sama prowadzi swój salon w Polsce. Od kilku tygodni gorliwie ogląda wszystkie konferencje prasowe, by wiedzieć, kiedy będzie mogła wrócić do pracy. Fryzjerka zapewnia, że wywiąże się z każdego obostrzenia. – I tak wszystkie narzędzia dezynfekuję, więc to dla mnie nic nowego. Wszystkie wymogi, które będą narzucone, spełnię, bo wiem, że to dla bezpieczeństwa mojego i klientów – mówi.

Fryzjerka obiecuje, że dołoży wszelkich starań, aby chronić swoich gości, apeluje również o rozsądek ze strony klientów. – Ufam moim klientom. Mam nadzieję, że mnie nie zawiodą. Myślę, że wszyscy troszczą się o siebie, więc zachowają zasady bezpieczeństwa - dodaje. Najważniejsze, by zakłady w Polsce także mogły zostać otwarte.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (70)