Koronawirus we Włoszech. Poruszające zdjęcie pielęgniarek obiegło sieć
"Na zegarze wybija siódma, koniec zmiany: dwanaście godzin. Nie można się pomylić, siódma rano, siódma wieczorem. Wchodzisz, światło. Wychodzisz, ciemność. Zanim opuścisz to miejsce, rzucasz się pod prysznic i myjesz od stóp do głów. Czujesz, że pozbywasz się wirusa" – tak zaczyna się wpis pod emocjonalną fotografią lekarzy z włoskiego szpitala. Nie można przejść obok tego obojętnie.
18.03.2020 | aktual.: 18.03.2020 11:01
Sytuacja we Włoszech przybiera coraz bardziej dramatyczny obrót. Na linii frontu, bo inaczej nie da się tego nazwać, są tysiące lekarzy i pielęgniarek. Poświęcają się, by pomagać kolejnym zakażonym i doskonale wiedzą, że może się to dla nich źle skończyć. Przypadków przybywa, a oni nawet na chwilę nie przestają pracować.
Dziennik "Corriere della Serra" pokazał na Instagramie zdjęcie pary medyków. Nie widzimy ich twarzy, ale rozumiemy emocje – fotografia mówi o zmęczeniu, załamaniu, złości, wszystkim, co przeżywają ludzie postawieni w obliczu epidemii.
Koronawirus – Włochy
Autorem postu jest dziennikarz Enrico Galletti, współpracujący z gazetą. Pisze o Paolo Mirandzie, pielęgniarzu z 9-letnim stażem. Pracuje na oddziale intensywnej terapii szpitala w Cremonie. To miasto w regionie Lombardia na północy Włoch, gdzie zmarło już 1218 osób zakażonych koronawirusem (stan na niedzielę – red.). Miranda stoi też za zdjęciem, zdradzając dziennikarzowi kulisy jego powstania.
"Jesteśmy ostatnim bastionem. Łóżek jest mało, pacjenci przybywają w dramatycznym stanie. Głupotą jest mówienie młodym ludziom, że są wykluczeni z tego kryzysu: oni też tu leżą" – czytamy. Pielęgniarz pasjonuje się fotografią, dzisiaj dokumentuje sytuację w swoim szpitalu. Na zdjęciu, które obiegło sieć, widzimy jedną z jego koleżanek – wyczerpaną i zapłakaną. "To chwila rozpaczy. Naczelna pielęgniarka podchodzi, pochyla się nad nią i mówi, że wszystko będzie dobrze. Jesteśmy ludźmi, nie bohaterami" – mówi Paolo.
Tłumaczy, że łóżka do restytucji są pełne i dodaje: "Od początku nie widziałem ani jednej osoby przytomnej, wszyscy są tutaj intubowani". Podkreśla, że nikt nie może ich odwiedzać – oddział jest zamknięty. Opis dramatu rozgrywającego się na korytarzach szpitala poruszył ludzi. Nie każdy zdaje sobie sprawę z obciążenia, z jakim żyją dziś tamtejsi medycy. W Polsce również – warto mieć to na uwadze, gdy zachce nam się narzekać na kwarantannę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl